Fly4free.pl

„Nadrobimy w trakcie lotu”. Czy piloci naginają przepisy, żeby dolecieć na czas?

startujący samolot
Foto: Motive56/Shutterstock
Niejednokrotnie zdarza się, że samolot, który był opóźniony jeszcze przed startem, na miejscu pojawia się we właściwym czasie. Piloci opowiadają, jaki mają sposób na szybsze pokonanie dobrze znanej trasy.

W analogicznej sytuacji, kiedy np. wyjechaliśmy za późno samochodem, zazwyczaj staramy się jechać zdecydowanie szybciej albo używamy skrótów. Wtedy czasami udaje się nadrobić stracony czas. Ale w przeciwieństwie do kierowców, piloci przekonują, że oni potrafią robić to samo… bez naginania przepisów.

Jeśli lecisz opóźnionym samolotem, jest duża szansa, że już na początku pilot powie pasażerom, że: „ma nadzieję nadrobić czas w trakcie lotu”. Nie chodzi jednak ani o magiczne sztuczki, ani o ryzykowne manewry. Kluczem jest kontrola ruchu lotniczego i… pogoda.

W rozmowie z The Daily Mail, kilku pilotów zdradziło, że przyśpieszenie samej podróży zależy od wielu czynników, nie jest zbyt łatwe, a przede wszystkim, wbrew pozorom, nie polega wyłącznie na zwiększeniu prędkości samolotu.

– Jest wiele rzeczy, których kapitan może spróbować. Najczęściej jednak, prosi o zgodę na skrócenie trasy – mówi Patrick Smith. – Droga między dwoma miastami nie jest wyznaczana przez prostą linię, więc z reguły trasa samolotu przypomina raczej schemat typu „połącz kropki”. Przecięcie zakrętu lub ominięcie jednego czy kilku punktów może pozwolić zaoszczędzić kilka minut – opowiada.

Oczywiście zdarza się też, że samolot po prostu leci szybciej, jednak prędkość w dużej mierze zależy od prądów strumieniowych, czyli wąskiego i poziomego ciągu, który przenosi spore masy powietrza. Dodatkowo, zwiększenie prędkości oznacza też większe spalanie, a na to nie wszystkie linie mogą sobie pozwolić.

– Nowoczesne samoloty są projektowane tak, by osiągnąć optymalną prędkość przy jednoczesnym zachowaniu sensownego zużycia paliwa. Szybsze latanie jest możliwe, ale generuje koszty. W rzeczywistości można więc zaoszczędzić dosłownie kilka minut na kilkugodzinnym locie. – opowiada Dave Kistruck, wiceprezes ds. operacji lotniczych w Virgin Atlantic. – Wciąż najlepszym sposobem, żeby przylecieć na czas jest po prostu… start o czasie. Pozwala to nie tylko dotrzymać harmonogramu, ale również wywiązać się ze zobowiązań dotyczących zrównoważonego transportu.

Na trasach krótkodystansowych loty poukładane są z dużą precyzją i w przemyślany sposób. To oznacza, że jest mało miejsca na poprawki i nadrobienie czegokolwiek. Piloci potwierdzają, że możliwość przyśpieszenia jest niewielka. Za to trochę lepiej wygląda sytuacja na lotach długodystansowych, ale tam też nie należy się spodziewać cudów.

– Na długim dystansie sytuacja jest bardziej złożona, ponieważ kontrolerzy mogą tylko zakładać, jak będą wyglądać prądy strumieniowe w każdym sezonie, a m.in. na tej podstawie planuje się harmonogram lotów. Dlatego czasami zdarza się, że pogoda jest inna niż zakładano, a w zależności od tego możemy wylecieć o czasie i spóźnić się pół godziny lub odwrotnie – wystartować za późno, a być przed czasem na lotnisku docelowym – przekonuje inny pilot, na co dzień latający na Dreamlinerach.

Jednak wszyscy piloci są zgodni, co do jednego. Nie ma mowy o naginaniu przepisów, tylko po to, żeby dolecieć na czas. Stawką jest bowiem zaledwie kilka minut i jednocześnie życie wielu ludzi na pokładzie.

Komentarze

na konto Fly4free.pl, aby dodać komentarz.
Avatar użytkownika
Hmm magia to raczej planowanie i podawanie oficjalnej godziny przylotu z 20 min. opóźnieniem, by w razie mało prawdopodobnego zdarzenia, jakim jest wystartowanie na czas ogłosić na koniec, że wylądowaliśmy 20 min przed czasem...
FreddieKruger, 23 listopada 2017, 19:12 | odpowiedz
Avatar użytkownika
Wytłumaczenie jest proste jak konstrukcja cepa łowickiego. primo - dziwnym trafem - wydłużono rozkładowe czasy lotu - latam od lat 90-tych biznesowo po Polsce - np. LOT WAW-SZZ trwał wtedy 1h30min z międzylądowaniem w POZ (!) czymś takim jak AN24, dzisiaj lot to 1h15min bez międzyladowania Q400, tak samo jak spojrzycie na np na trasę WAW-ORD (wtedy chyba najdłuższa lotowska) - różnica z tego co pamiętam ponad 30 minut..? secundo - wydłużono, bo po co płacić odszkodowania i psuć sobie statystyki punktualności :) a teraz i ruch większy i sloty "ciaśniejsze"... terzo - jak już taka sytuacja zaistnieje, to nawet trzymając się określonego "korytarza" (lub go zmieniając) można skrócić lot (wtajemniczeni w nawigację wiedzą co to ortodroma czy loksodroma), zawsze cenne minuty się zaoszczędzi. quarto - jak nie spojrzysz na to wszystko - bezpieczeństwo powinno być NO.1 i takie jest, reszta to kwestia elastyczności czyli jak w życiu - kto kogo :)
GUCIO HAPONEN, 23 listopada 2017, 19:42 | odpowiedz
Avatar użytkownika
Lubię czytać wasze artykuły, ale w tym akurat dużo słów a mało treści.
siedar, 23 listopada 2017, 20:37 | odpowiedz

porównaj loty, hotele, lot+hotel
Nowa oferta: . Czytaj teraz »