Wrze w siedzibie LOT. Są pyskówki i deklaracja, że LOT przywróci do pracy zwolnionych pracowników, jeśli… wyrażą skruchę
Oliwy do ognia dodaje opublikowane przez “Newsweek” nagranie, na którym słyszymy, jak w czasie negocjacji prezes LOT próbuje wręczyć pracownikom zwolnienia dyscyplinarne.
Z każdym kolejnym dniem atmosfera w LOT coraz bardziej się zagęszcza. W poniedziałek prezes LOT ogłosił, że firma zwolni w trybie dyscyplinarnym 67 osób, które brały udział w nielegalnym – według LOT – strajku (według związkowców – wypowiedzenia otrzymało w sumie ponad 80 osób).
We wtorek prezes LOT miał poinformować, że przyjmie z powrotem część zwolnionych pracowników, ale tylko jeśli ci przyznają, że popełnili błąd podejmując strajk i zaniechają jego kontynuacji – czytamy w “Wyborczej”.
Ale nie wszystkich – nie ma mowy o przywróceniu do pracy liderów związkowych, którzy byli prowodyrami strajku.
Jest też jeden haczyk – dla pracowników, którzy wyrażą skruchę, nie będzie już mowy o powrocie na dawnych warunkach, czyli umowie o pracę. Wszyscy, którzy zdecydują się wyrazić skruchę, mogą pracować tylko na umowie cywilnoprawnej.
Niewykluczone, że ta deklaracja to efekt wczorajszej rozmowy prezesa Milczarskiego z premierem Mateuszem Morawieckim. We wtorek rano Michał Dworczyk, szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów zasugerował, że część pracowników będzie miała otwartą drogę do powrotu.
Ale sytuacja, zamiast się uspokoić, jeszcze mocniej eskalowała, gdy “Newsweek” opublikował nagranie z negocjacji związkowców z prezesem LOT. Słyszymy na nim, jak związkowcy dowiadują się, że w momencie prowadzenia rozmów firma wysłała mailowo do pracowników wypowiedzenia umowy o pracę. Zrywają więc rozmowy i chcą opuścić gabinet, jednak w tym momencie – według ich relacji – prezes Milczarski zastępuje im drogę i próbuję wręczyć im pisma ze zwolnieniem dyscyplinarnym. A ponieważ związkowcy powtarzają, że żadnego pisma nie przyjmują, prezes Milczarski próbuje odczytać im treść zwolnienia na korytarzu, jednocześnie – według relacji związkowców – blokując związkowcom drogę.
Eskalacja w budynku LOT
Sprawą zainteresowali się politycy PO, którzy pojawili się w budynku LOT i rozmawiali z prezesem Milczarskim. Tam doszło do kolejnej eskalacji protestu – do grupy strajkujących wyszli bowiem pracownicy biurowi LOT, którzy nie popierają strajku. Doszło do wymiany okrzyków: pracownicy, którzy nie są za strajkiem mieli krzyczeć do strajkujących, aby ci “wracali do roboty”.
Do pracowników i posłów wyszedł prezes Milczarski, który zgodził się na rozmowy z politykami opozycji i przedstawicielami załogi. Nie zgodził się jednak, aby w rozmowach uczestniczyli przedstawiciele związków zawodowych. Powtórzył też, że strajk jest nielegalny, a zwolniona szefowa Związku Zawodowego Personelu Pokładowego i Lotniczego Monika Żelazik nie zostanie przywrócona do pracy. Jej przywrócenie było jednym z postulatów strajkujących.
– Nie zostanie przywrócona do pracy, bo jej obecność w firmie stanowiłaby zagrożenie dla pasażerów. Naszą decyzją do firmy nie wróci, ewentualnie decyzją sądu – stwierdził Milczarski, cytowany przez Radio Zet.
Ile lotów odwołano?
Jak podaje LOT, do tej pory z powodu odmowy wykonania lotu przez pilotów lub stewardesy, które uczestniczą w strajku, przewoźnik odwołał w sumie 28 rejsów, w tym dalekie połączenia do Tokio, Seulu i Toronto. Tylko w poniedziałek LOT odwołał w sumie 24 połączenia.
Nie ma jeszcze komentarzy, może coś napiszesz?