Szef Ryanaira strollowany w restauracji. Dopisali mu do rachunku 157 zł „dodatkowych opłat” za wybór miejsca i dodatkową przestrzeń na nogi 😂
Nosił wilk razy kilka, ponieśli i wilka – to przysłowie przychodzi na myśl, gdy czytamy o inwencji pracowników restuacji Luvida w irlandzkim mieście Navan, gdzie piątkowy wieczór spędzał Michael O’Leary. Szef Ryanaira, stołujący się w towarzystwie kilku osób, zamówił m.in. okonia, danie główne, grzyby, krewetki w tempurze i kosztującą 31 euro butelkę pinot grigio.
Marmaris od 2153 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Katowice)
Pafos od 2982 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Katowice)
Costa Brava od 2618 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Poznań)
Gdy pryszło do podania rachunku, pracownicy restauracji postanowili odpłacić mu pięknym za nadobne i podali rachunek z listą dodatkowych opłat do złudzenia przypominających te, którymi Ryanair obarcza swoich pasażerów. Całkowita kwota rachunku do zapłacenia wyniosła 142,3 euro, czyli ok. 592 zł, z czego 157 zł stanowiły opłaty dodatkowe. Za co policzono szefowi Ryanaira? Na rachunku czytamy, że musiał dopłacić 7,95 euro za dodatkową przestrzeń na nogi, 9,95 euro za „priority booth seating”, czyli wybór najlepszego miejsca w lokalu i 19,95 euro za dokonanie rezerwacji w cichej części lokalu. W sumie 37.85 euro, czyli ponad 157 zł.

Ostatecznie wszystko okazało się żartem. Menadżerka restauracji powiedziała w rozmowie z lokalnymi mediami, że tym razem odpuści szefowi Ryanaira dodatkowe opłaty, ale następnym razem będzie je musiał już zapłacić. Sam O’Leary też podszedł do sprawy z humorem i nawet zapozował do zdjęcia z menedżerką lokalu. Co sama restauracja potraktowała jako darmową reklamę, umieszczając zdjęcie rachunku w mediach społecznościowych. Razem z odpowiednim podpisem 😉
***
Myślicie, że to skłoni szefa Ryanaira, by przemyślał politykę linii w sprawie dodatkowych opłat, z których przecież Irlandczycy słyną? Dajcie znać w komentarzach.