Szef Wizz Aira chciałby współpracy z LOT. „Powinni się skupić na dalekich trasach, a my dowozilibyśmy im pasażerów”
W tle debaty o Centralnym Porcie Komunikacyjnym próbujemy zadawać pytania o przyszłość ewentualnego gospodarza CPK, czyli LOT. W którą stronę powinien iść narodowy przewoźnik? W świetle konsolidacji linii lotniczych zasadne wydają się pytanie o szukanie potencjalnego inwestora dla LOT lub inny pomysł na jego rozwój. Scenariusze są różne: zdaniem Macieja Wilka LOT powinien zadebiutować na giełdzie i jak najszybciej opuścić sojusz Star Alliance. A co powinien zrobić LOT i jego właściciel zdaniem szefa Wizz Aira? O pomysł na narodowego przewoźnika spytaliśmy we wtorek Jozsefa Varadiego. Jego odpowiedź mocno nas zaskoczyła.
– To tylko moja prywatna opinia, ale gdybym był prezesem LOT, próbowałbym przekształcić tego przewoźnika na linię skupioną tylko na rozwoju połączeń dalekiego zasięgu. Uważam, że LOT ma do tego duży potencjał, bo z jednej strony Polska jest dużym krajem, z drugiej zaś macie liczne diaspory rozsiane po całym świecie, zwłaszcza w USA. To dobry punkt startowy do ekspansji. Jednocześnie starałbym się na longhaulowych trasach mocno inwestować w produkt, aby był lepszy niż jakiejkolwiek innej linii. Tu kluczowa jest także dyscyplina kosztowa i pewne zalążki też są już położone, takie jak jeden typ samolotów. To może być na przykład Dreamliner, który już z powodzeniem lata we flocie LOT – mówi w rozmowie z Fly4frepl Varadi.
- Costa Brava od 1458 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Kraków)
- Costa Brava od 1494 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Kraków)
- Costa Dorada od 1744 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Gdańsk)
– Skupiłbym się więc na tym, a krótkie połączenia regionalne i dowozowe przekazałbym w formie outsourcingu do jakiejś innej wyspecjalizowanej linii lotniczej, na przykład do Wizz Aira. Jednocześnie tworząc jakiś wspólny system dla pasażerów transferowych między oboma przewoźnikami. Dlaczego? Operujemy na krótkich trasach lepiej niż ktokolwiek inny, LOT też powinien do tego dążyć na dalekich trasach. Jeśli udałoby się osiągnąć efekt synergii, to mogłoby dać świetne efekty obu stronom – dodaje szef Wizz Aira.
Jednocześnie Varadi nie do końca wierzy w przyszłość wielkich sojuszy lotniczych. Wskazuje też przykłady ryzykownych strategii niektórych przewoźników, takich jak Finnair, który znalazł niszę w postaci najkrótszej trasy lotów z Europy do Azji.
– A teraz mają problem z powodu sankcji i zamkniętej przestrzeni powietrznej nad Rosją. Ale wracając do tematu LOT. Problem z krótkimi trasami polega na tym, że absolutnie żadna tradycyjna linia lotnicza na świecie nie zarabia pieniędzy na krótkich połączeniach. Ale są też takie linie jak my, które mogą to robić i robą to lepiej niż ktokolwiek inny. Wiem, że wypracowanie wspólnego modelu byłoby bardzo trudne, bo w grę wchodzą kwestie pasażerów transferowych, przesyłu bagażu i wielu innych kwestii, ale wydaje mi się, że przy dobrej współpracy taki projekt mógłby mieć duże szanse powodzenia. Zwłaszcza z punktu widzenia modelu LOT, który skupiłby się na lotach Dreamlinerami, maksymalnym obniżeniu kosztów i dobrym produkcie. Do tego dodanie takich kwestii jak wysoki poziom utylizacji floty i myślę, że w takim modelu mieliby duże szanse na sukces – mówi Varadi.
A jak widziałby kwestię kapitałowej przyszłości LOT?
– Myślę, że najlepszym rozwiązaniem byłby prywatny inwestor. Myślę, że Komisja Europejska, która różnie podchodzi do kwestii konsolidacji w branży lotniczej, nie miałaby problemów z kwestą prywatyzacji. Być może problem pojawiłby się, gdyby LOT miał zostać sprzedany Lufthansie, ale nie wydaje mi się, że polski rząd i tak nie byłby zainteresowany taką transakcją – mówi Varadi.
Co ciekawe, ta wizja Varadiego to nie jest wcale nowy pomysł. W 2015 roku fundusz inwestycyjny Indigo Partners (jeden z wiodących udziałowców Wizz Aira) był poważnie zainteresowany przejęciem LOT, który miał wówczas operować w modelu zbliżonym do tego, który opisuje szef Wizz Aira. Ostatecznie tamta transakcja została zablokowana przez Ministerstwo Skarbu Państwa.