ULC: Loty z Polski od 1 maja bez gwałtownych zakłóceń! Ale nie dotyczy to 2 głównych lotnisk
Piątkowy komunikat ULC ma uspokoić opinię publiczną i pasażerów, którzy od wczoraj są mocno zaniepokojeni o to, czy od 1 maja będą mogli zrealizować zaplanowane przez siebie loty, jeśli kontrolerom ruchu lotniczego nie uda się porozumieć z PAŻP. W czwartek prezes ULC Piotr Samson poinformował, że w piątek o godzinie 10 Eurocontrol ma uruchomić tzw. procedurę massive cancellation dla Polski, w ramach której część polskiej przestrzeni powietrznej przejmą sąsiedzi, a wiele połączeń z i do Polski będzie od 1 maja odwołana. Także dzisiaj rozpoczęły się rozmowy „ostatniej szansy” między kontrolerami i PAŻP (więcej na ten temat pisaliśmy m.in. tutaj) – pierwotnie miały rozpocząć się o godz. 9, jednak ostatecznie wystartowały dopiero o godzinie 11. W związku z tym pojawiło się mnóstwo pytań o to, co dalej z połączeniami od 1 maja, gdy ponad 130 kontrolerów z rejonu warszawskiego skończą się okresy wypowiedzenia i po prostu odejdą z pracy. W piątkowym komunikacie ULC uspokaja, że na razie nie spodziewa się dużych zakłóceń, choć treść komunikatu jest też bardzo niepokojąca dla lotnisk w Warszawie i Modlinie oraz pasażerów, którzy mają stamtąd zaplanowane loty.
Majorka od 1957 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Kraków)
Alanya od 1089 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Katowice)
Majorka od 1939 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Warszawa – Modlin)
„W związku z trwającymi rozmowami Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej (PAŻP) z kontrolerami ruchu lotniczego, w dniu 22 kwietnia br. odbyło się spotkanie Prezesa Urzędu Lotnictwa Cywilnego oraz przedstawicieli PAŻP z Europejską Organizacja ds. Bezpieczeństwa Żeglugi Powietrznej (EUROCONTROL) w sprawie ewentualnego rozpoczęcia w polskiej przestrzeni powietrznej procedury massive cancellation, czyli kasowania połączeń lotniczych. Na chwilę obecną procedura ta nie została uruchomiona„ – czytamy w komunikacie Urzędu Lotnictwa Cywilnego.
„Wspólnie z EUROCONTROL ustalono, że pomimo zmniejszonej obsady kontrolerów ruchu lotniczego od 1 maja br. loty z polskich lotnisk regionalnych oraz loty nad Polską powinny odbywać się bez gwałtownych zakłóceń. Większe nieregularności lotów spodziewane są na lotniskach w Warszawie i Modlinie. Bez względu na to, jak mocno zostanie ograniczony ruch lotniczy, wszystkie operacje lotnicze będą odbywać się z zachowaniem standardów bezpieczeństwa” – głosi komunikat urzędu.
Czy faktycznie możemy odetchnąć?
Komunikat ULC do pewnego stopnia może uspokoić pasażerów z lotnisk regionalnych, którzy zastanawiają się, co z ich lotami po 1 maja, jednak tak naprawdę jest to usankcjonowanie obecnego status quo, w którym zwaśnione strony wciąż nie osiągnęły porozumienia. Odwleczenie w czasie uruchomienia procedury „massive cancellation” przez Eurocontrol wygląda w tej sytuacji na próbę kupienia dodatkowych kilku dni na kontynuowanie negocjacji. Tym bardziej, że według nieoficjalnych informacji, które pojawiają się w mediach, na osiągnięcie porozumienia w dniu dzisiejszym nie ma właściwie żadnych szans. Jednak z drugiej strony nie da się ukryć, że obie strony porozumiały się już w niektórych kwestiach, na przykład w temacie procedur bezpieczeństwa czy stosowania SPO, czyli jednoosobowych dyżurów kontrolerów lotu. PAŻP wystosował też wczoraj pisma do kontrolerów pozostających na wypowiedzeniu, w których proponuje im powrót do pracy na warunkach praktycznie identycznych do tych sprzed pandemii (choć sami kontrolerzy już kontrują, że to nie do końca prawda, bo zmieniono m.in. zapisy dotyczące pensji bazowej). Porozumienie wciąż jest jednak możliwe, a procedura „massive cancellation” sprawiłaby, że już teraz wiele połączeń byłoby od 1 maja odwołanych. Jak bowiem słyszymy w branży lotniczej, po jej uruchomieniu przez Eurocontrol odwołanie tych mechanizmów byłoby już bardzo trudne. Nawet, gdyby kontrolerzy porozumieli się z PAŻP np. na początku przyszłego tygodnia.
Większym problemem jest kwestia obu stołecznych lotnisk, a więc Lotniska Chopina i portu w Modlinie…
Chopin otwarty tylko 8 godzin na dobę?
Nie da się ukryć, że brak porozumienia najmocniej uderzy w oba stołeczne lotniska, bo to właśnie kontrolerów z regionu warszawskiego dotyczy konflikt – pod koniec kwietnia kończy się okres wypowiedzenia 136 z nich, więc de facto kończą oni wtedy swoją pracę. Czy uda się ich przekonać do pozostania? Przedstawiciele kontrolerów mówili w czwartek podczas sejmowej komisji, że będzie to indywidualna decyzja każdego kontrolera, jednak od razu dodawali, że jest jeszcze wiele rozbieżności, co do których nie ma jeszcze zgody w toku prowadzonych rozmów. Co się stanie, jeśli zakończa się one fiaskiem?
Najgorszy możliwy scenariusz przedstawił wczoraj prezes ULC Piotr Samson. Jak twierdzi, w przypadku masowego odejścia kontrolerów Lotnisko Chopina miałoby być otwarte maksymalnie przez 8 godzin w ciągu doby, najpewniej w godzinach 9-17, a liczba operacji lotniczych zostałaby ograniczona do minimum, tak aby zachować procedury bezpieczeństwa. Nie oznacza to też, że realizowane byłyby wszystkie pasażerskie operacje lotnicze przewidziane w tych godzinach, bo w takim przypadku w tych slotach byłyby też realizowane inne operacje lotnicze, np. loty rządowe czy transporty cargo.
Nie ma jeszcze komentarzy, może coś napiszesz?