Fly4free.pl

Przez drobne rozdarcie paszportu nie wpuszczono go do kraju. Spędził 24 godziny w tranzycie

Bali
Foto: Matt Vandenberg Twitter
Pewien australijski podróżny na własnej skórze przekonał się, jak mocno może skomplikować życie drobne uszkodzenie paszportu. Po dotarciu na lotnisko na Bali urzędnicy nie wyrazili zgody na wpuszczenie go do kraju. Musiał więc wrócić do Australii i wyrobić sobie tymczasowy dokument.

W ostatni wtorek turysta z Australii odbył 6-godzinny lot do Denpasar na Bali, gdzie leciał na ślub przyjaciela. Po dotarciu do Indonezji, opłaceniu wizy i przedstawieniu dokumentów, mężczyzna dostał informację, że może mieć problem. Powodem było 1-centymetrowe rozdarcie na jednej ze stron jego paszportu. Wada była na tyle niewidoczna, że jej nie zauważono na lotnisku w Sydney, dlatego bez problemu wszedł na pokład samolotu linii Jetstar.

Urzędnicy byli nieugięci – przekazali pasażerowi, że nie może opuścić lotniska, a jego paszport zostanie zatrzymany do momentu powrotnego lotu do Australii. Po 12 godzinach pobytu pod czujnym okiem policjantów, mężczyzna wrócił do ojczyzny. Stracił więc czas i pieniądze z powodu drobnego uszkodzenia paszportu.

Już w Australii 29-latek zdołał wyrobić sobie awaryjny dokument podróży i ponownie poleciał na Bali. Tym razem wszystko przebiegło po jego myśli, ale cała procedura związana z kwestiami administracyjnymi trwała 24 godziny. Co ciekawe, zdołał dotrzeć na wesele swojego przyjaciela na czas.

Australijczyk podszedł do całej sprawy z uśmiechem, choć napisał na Twitterze, że „będzie musiał sprzedać nerkę, żeby odzyskać stracone pieniądze„. W sieci udostępnił nawet zdjęcie z policjantami na Bali, którzy pilnowali go przed lotem powrotnym do ojczyzny. Nazwał ich „najmilszymi ludźmi, jacy mogli mu towarzyszyć„.

Komentarze

na konto Fly4free.pl, aby dodać komentarz.

Nie ma jeszcze komentarzy, może coś napiszesz?


porównaj loty, hotele, lot+hotel
Nowa oferta: . Czytaj teraz »