Wiemy, ile Radom dopłaca do jednego pasażera. Spadniesz z krzesła, gdy zobaczysz tę kwotę
O kondycji radomskiego portu można powiedzieć w skrócie, że jest stabilna, ale jest to bardzo słaba stabilizacja. I kosztowna, bo jak czytamy w radomskiej „Wyborczej”, w 2016 roku lotnisko w Radomiu zanotowało aż 23,9 mln PLN straty netto. To ogromna kwota, zwłaszcza, jeśli przypomnimy sobie, że w ubiegłym roku lotnisko obsłużyło ledwie 9713 pasażerów. I naprawdę marna to pociecha, że Radom nie jest już najmniejszym lotniskiem w Polsce, bo minimalnie wyprzedził Zieloną Górę. Jeśli podzielimy wynik finansowy lotniska przez liczbę obsłużonych pasażerów, wyjdzie nam, że do jednego pasażera port w Radomiu musiał dopłacić 2460 PLN.
Przypomnijmy, że w 2015 roku lotnisko w Radomiu zanotowało 17,7 mln PLN straty. W tym roku wynik z pewnością nie będzie lepszy, bo wciąż jedynym przewoźnikiem, który stąd lata jest Sprint Air. Polski przewoźnik operuje stąd do Gdańska, Pragi i Lwowa. W czerwcu przez lotnisko przewinęło się 1043 pasażerów, a od początku roku lotnisko w Radomiu odprawiło 6026 osób. Te dane sugerują, że wynik będzie lepszy niż rok wcześniej, ale wciąż nie ma powodów do dumy.
Jak usłyszeliśmy na radomskim lotnisku, nie ma szans na polepszenie wyniku, bo samolot Sprint Aira lata praktycznie pełny, a nie ma szans na większa maszynę.
– Mieliśmy nadzieję, że Sprint Air skieruje do nas większą maszynę typu ATR, jednak tak się nie stało. W efekcie wielu ludzi nie jest w stanie kupić biletu na lot z naszego portu – słyszymy na lotnisku.