Pasażer utknął na chorwackim lotnisku. Dotarł tam na paszporcie… pasierbicy
Wszystko zaczęło się od tego, że pewna para z Wielkiej Brytanii postanowiła spędzić kilka romantycznych dni w Chorwacji. David i Alison Chadwick zaplanowali więc wyjazd, kupili bilety, spakowali się i ruszyli w drogę, a nawet szczęśliwie dotarli do Zagrzebia. I dopiero tam zaczęły się kłopoty.
- Costa Brava od 1580 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Kraków)
- Costa Brava od 1639 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Kraków)
- Pafos od 1714 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Kraków)
Obsługa lotniska zauważyła bowiem, że David co prawda doleciał do Chorwacji, ale posługuje się paszportem… swojej pasierbicy. Mężczyzna przyznał, że faktycznie zgarnął dwa paszporty z szafki i nie sprawdzał, do kogo należą. Dopiero później przypomniał sobie, że jego dokument został w torbie na laptopa, z którą podróżował kilka tygodni wcześniej.
Tymczasem na żadnym etapie odprawy w Wielkiej Brytanii nikt tego nie zauważył. David bez problemu przeszedł kontrolę, mimo że miał paszport 21-letniej kobiety.
– Zawsze byłem dumny z tego, że mam ze sobą wszystko, co potrzebne w bagażu podręcznym i przygotowany komplet odpowiednich dokumentów, więc nie mogłem uwierzyć, że doszło do czegoś takiego – opowiada Chadwick, cytowany przez The Sun. – Myślę, że wyraz naszych twarzy mówił wszystko. Oczywiście rozumiem, że to moja wina, ale jednocześnie nigdy nie pomyślałbym, że po 11 września jestem w stanie wejść na pokład samolotu z żeńskim imieniem i paszportem mojej pasierbicy – dodał.
W efekcie mężczyzna, zamiast romantycznych wakacji był zmuszony spędzić pięć dni w specjalnym pomieszczeniu na lotnisku – czekając na transport do domu. Dopiero po tym czasie, Ryanair zabrał go z powrotem do Manchasteru. Warto bowiem zaznaczyć, że w przypadku odmowy wjazdu do kraju, za pasażera odpowiada linia, która go tu przywiozła i to ona musi zapewnić mu powrót. W Wielkiej Brytanii pasażera przejęły służby, które zweryfikowały jego tożsamość.
W tym czasie jego żona Alison, mogła bez przeszkód wjechać do Chorwacji. Spędziła 5 dni w wynajętym mieszkaniu na Airbnb i wróciła razem z mężem do Wielkiej Brytanii.
– Właścicielka tego miejsca okazała się być wspaniała. Została z moją żoną, wypiła z nią drinka i poczekała aż uspokoi nerwy. Dzwoniła też do niej codziennie, żeby sprawdzić, czy wszystko w porządku – opowiada David.
Małżeństwo przyznało, że zarówno oni jak i służba graniczna robiła co mogła by rozwiązać tę sprawę. Powiadomili ambasadę, skontaktowali się z Ryanairem, a nawet szukali możliwości wysłania Davida innym samolotem. Jednak nic nie udało się wskórać. Ryanair przyznał jedynie, że pracownicy na lotnisku popełnili błąd.