Fly4free.pl

Świetne wino, wody termalne, 1,5 h lotu i… żadnych Polaków. Oto niedoceniany zakątek Europy

Tekst roku 2023
Foto: Aneta Zając / Archiwum Prywatne
Dobre wino i liczne lokalne, niewielkie winnice? Jest! Biesiadne potrawy, których smaki trafią w wiele polskich kubków smakowych? Są! Bezpośrednie loty? Z dwóch miast w Polsce! Relaks w wodach termalnych, które ukoją nawet najbardziej zestresowanych i zmęczonych. Załatwione! To dlaczego nie ma tu Polaków? Tego nie wiemy, ale zapraszamy do odkrycia z nami jednego z niedocenionych zakątków Europy – serbskiej Wojwodiny.

Gdy ląduje na lotnisku w Belgradzie witają mnie dwa plakaty – jeden głosi, że właśnie przekraczam „Bramę Bałkanów”, a drugi, że trafiłam do gastronomicznego raju. „Namówiliście!” – myślę sobie, choć nie mogę wtedy wiedzieć, że to proroctwo spełni się już za kilka godzin, gdy restauracyjną salę wypełni biesiada w pełnym tego słowa znaczeniu – z lokalnym winem, soczystymi mięsiwiami, serami z okolicy, słodkimi i owocowymi deserami. Najpierw muszę jednak oddalić się ok. godzinę drogi od serbskiej stolicy. Zapraszam was bowiem do Wojwodiny – autonomicznego regionu Serbii, który mógłby naprawdę spodobać się Polakom. Gdybyśmy… tylko tam jeździli.

Fascynująca plątanina kultur, smaków i języków, której nie można przegapić

Co ciekawe, choć jest to autonomiczny region Serbii, to aż 28 proc. mieszkańców kraju żyje właśnie tutaj! Trudna i zawiła historia sprawiła natomiast, że Wojwodina to dziś spektakularna mieszanka kultur, narodowości, smaków i języków. Mają tu aż 6 języków urzędowych, na znakach zawsze są dwa alfabety (łaciński i cyrylica), a poza Serbami jest tu jeszcze 25 wspólnot etnicznych lub narodowych. Imponująca plątanina!  

To właśnie ona sprawia, że Wojwodina jest fascynująca. Na przykład w Karłowicach czekają na was liczne winnice pełne świetnego i niedrogiego wina, bazujące na wielowiekowej winiarskiej tradycji, która uchowała się nawet mimo osmańskiego panowania w okolicy. Warto tu przyjechać szczególnie jesienią, gdy odbywają się liczne winiarskie festiwale i imprezy, a miasto dosłownie wypełnia się miłośnikami win – w szczególności słynnego bermetu.  

Gdy będziecie mieć już dość degustacji, warto przejść się po tym niewielkim miasteczku i odkryć jego perełki – w tym m.in. Cerkiew katedralną św. Mikołaja ze spektakularnym ikonostasem i Gimnazjum Karłowickie, założone w 1791 roku, które z zewnątrz wygląda jakby projektował je Wes Anderson, a w środku mogłoby spokojnie użyczyć niektórych korytarzy i sal za scenografię do Harrego Pottera. Na uwagę zasługuje też Kaplica Pokoju – epileptyczny kościół na wzgórzu z drzwiami na cztery strony świata. Właśnie w tym miejscu prowadzono negocjacje między Ligą Świętą a Turcją, a gdy blisko 120 lat później powstała kaplica – celowo zamurowano jedne drzwi, by symbolicznie zaznaczyć, że Turcy nie mają tu już wstępu.

Foto: Aneta Zając / Archiwum Prywatne
Foto: Aneta Zając / Fly4free.pl

W Nowym Sadzie – drugim największym mieście Serbii – można natomiast zachwycić się twierdzą Petrovaradin górującą nad miastem i pięknym widokiem na Dunaj, gdy już wyjdziecie na górę. W samym centrum przywitają was kolorowe kamieniczki, ale nie zapomnijcie zwrócić uwagi na „plotkarskie okienka”, których jest tutaj mnóstwo! Pozwalały mieszkankom kamienic obserwować życie uliczne i towarzyskie bez zdradzania swojego zainteresowania. Lady Whistledown i Plotkara lubią to.

Czas pomiędzy zwiedzaniem warto wypełnić degustując lokalną kuchnię. Mięsne biesiady to znak rozpoznawczy Serbii, więc na stołach króluje Pljeskavica, czyli grillowane krążki z mięsa mielonego, Podvarak – danie z kiszonej kapusty, bekonu, cebuli i mięsa wieprzowego, Leskovačka mućkalica – robiona z różnych grillowanych mięs z dodatkiem warzyw, które tworzą coś w rodzaju sosu lub marynaty. Nie brakuje też serbskich wędlin, kiełbas i serów – w szczególności tutejszej dumy, czyli kajmaku, wytwarzanego z bawolego mleka i śmietanki.

Foto: Aneta Zając / Archiwum Prywatne
Foto: Aneta Zając / Archiwum Prywatne

Wystarczy dowód, 1,5 h lotu, a mimo tego… żadnych Polaków

To, co jednak najmocniej mnie zaskoczyło to fakt, że przez cały swój pobyt nie spotkałam ani jednego Polaka. Ba, gdy zapytałam na Instagramie Fly4free.pl, ilu z naszych czytelników w ogóle kojarzy taki region, aż 66 proc. przyznała, że… pierwsze słyszy. Dla jednych brak krajanów to będzie ogromna zaleta, dla innych wada, a dla mnie to po prostu zaskoczenie. Tym bardziej, że jestem przekonana, że Wojwodina ma potencjał, by zdobyć polskie serduszka.

Obecnie mamy bowiem bezpośrednie loty do Belgradu z dwóch polskich miast – z Krakowa lata Air Serbia, a z Warszawy LOT. Stąd już tylko rzut beretem do Wojwodiny. Z południa Polski można też dojechać samochodem – np. z Krakowa to niespełna 700 km, czyli mniej niż do Kołobrzegu. A przy okazji można jeszcze po drodze zwiedzić Budapeszt. Co istotne – Polacy nie potrzebują paszportu, żeby przekroczyć serbską granicę. Wystarczy dowód osobisty. Trzeba jednak uważać na internet w telefonie, bo zasada Roam Like at Home nie obejmuje Serbii. Na szczęście za kilkanaście złotych można kupić lokalną kartę SIM na lotnisku.

Jest więc blisko, nie ma tłumów, jest świetne wino i smakowita kuchnia. Czego jeszcze brakuje? Relaksu!  

Foto:

Pozwiedzane, pojedzone? To czas na relaks!

Wojwodina, podobnie jak i cała Serbia nie ma szczęścia mieć dostępu do morza. Trafiły im się za to wody termalne, które z powodzeniem mogą być świetną bazą wakacyjną! Uzdrowisko Vrdnik, które chwali się 2200 godzinami słonecznymi w roku, brakiem silnych wiatrów i zimnych mas powietrza, obecnie przyciąga w szczególności Serbów i Chorwatów (pytałam, bo wiem, że i wy zapytacie – Rosjanie stanowią mniej niż 5 proc. gości). Termalne wody mają tutaj temperaturę 29-32°C i są bogate m.in. w sód, wapń, magnez, siarczany, co sprawia, że niwelują stres, reumatyzm, zmęczenie, bezsenność, a także działają kojąco i uspokajająco. Zaleca się je też sportowcom, osobom z chorobami neurologicznymi i ortopedycznymi.
 
Żeby w pełni skorzystać z ich dobrodziejstwa, grupa Accor zaprosiła mnie do hotelu Mövenpick Resort and Spa Fruske Terme, który opiera całą swoją strefę rekreacyjną właśnie na tutejszych wodach termalnych. Czekało na mnie 12 basenów (7 zewnętrznych i 5 wewnętrznych), które zajmują w sumie 2500 mkw., gigantyczna strefa SPA z 12 saunami, masażami wodnymi, grotą solną, a także strefami odpoczynku i ciszy. Przyznaję, że mimo mojego zamiłowania do małych obiektów noclegowych – na koniec intensywnego dnia, takie udogodnienia były jak masło do ziemniaków z ogniska. No pasowały idealnie.   

Foto: Aneta Zając / Archiwum Prywatne
Foto: Aneta Zając / Archiwum Prywatne

Tym bardziej, że hotel wybudowano na skraju parku narodowego Fruska Gora, który z kolei powinien przyciągnąć do Wojwodiny miłośników natury, trekkingu i wycieczek rowerowych. Choć najwyższy masyw ma tutaj zaledwie 539 m, to w rzeczywistości na niejednej ścieżce można złapać zadyszkę. W samym parku czeka na was natomiast 1500 gatunków roślin i ponad 300 gatunków ptaków, ssaków i płazów, a po zejściu dobrze uzupełnić kalorie u okolicznych sprzedawców, którzy oferują miody, owoce i domowe przetwory z lokalnych zbiorów.  

Foto: Aneta Zając / Archiwum Prywatne

Czy to jest miejsce dla każdego? Nie. Ale totalnie wyobrażam sobie dwa tygodnie pracy zdalnej z poziomu leżaka w strefie SPA z przerwami na panoramiczną saunę i grotę solną, by popołudniu – już po pracy – wybrać się na krótkie górskie wycieczki po okolicznych szlakach i trochę dłuższe wycieczki po okolicznych restauracjach. Wyobrażam sobie tutaj finisz albo przerwę objazdu po Bałkanach, gdy poczujesz nagłe zapotrzebowanie na rozpieszczanie i wszelkie wygody – jak to w uzdrowisku.

Wyobrażam sobie tutaj wszystkich enoturystów, bo winnic jest tu na pęczki. No i widzę tu rodzinę z dziećmi, w której dorośli chcą tylko dobrze jeść i odpoczywać po całym roku pracy, podczas gdy latorośle biegają między zjeżdżalniami, placami zabaw i wodnymi strefami dedykowanymi właśnie najmłodszym. Bliskość Belgradu sprawia natomiast, że gdy znudzi wam się branie przykładu z lokalnego wina i postanowicie porzucić leżakowanie – możecie wyskoczyć i zwiedzić stolicę.

Serbio, jeszcze się zobaczymy!

Na koniec muszę przyznać, że Serbia ukochała mnie jak najwspanialsza babcia – taka najcieplejsza, mięciutka, pachnąca świeżo upieczonym chlebem i świeżo wyrobionym masłem. Z jednej strony zapewniła relaks w hotelowym szlafroku i zmiękczyła skórę, ale też nakarmiła pod korek, napoiła winem i wodami termalnymi (gdy kilka razy zachłysnęłam się ze śmiechu w basenie). Gdy w końcu mówiłam „dość!” – na stół zawsze wjeżdżały desery, a wraz z nimi i ja wjeżdżałam – coraz bardziej pod stół. Nie, żeby ukryć się przed dokładką, nie ze wstydu, ile jem, a z wygody – mając poczucie, że nie trzeba tu siedzieć prosto, niczym z niewidzialnymi książkami na głowie.

W tym kraju macie się bowiem komfortowo rozsiąść, posłuchać opowieści, rozmawiać, tańczyć, biesiadować i cieszyć się bałkańską gościnnością – oczywiście nigdy na czczo. Nie odmawia się tylko kolejnej porcji czegokolwiek, kolejnego kieliszka wina i… kolejnej wizyty tutaj. A ta już chodzi mi po głowie.  

Komentarze

na konto Fly4free.pl, aby dodać komentarz.
Namówiłaś mnie kobieto .
bożka56, 29 czerwca 2023, 0:36 | odpowiedz
Czyli byczyła się Pani w hotelu za darmo w zamian za reklamę ośrodka w artykule.
wadl, 29 czerwca 2023, 9:16 | odpowiedz
A jak tam się dostać z Belgradu?
wyprawy_yahoo_com, 29 czerwca 2023, 10:12 | odpowiedz
Zazdrościsz ? Spróbuj też tak sobie załatwić. 
wadl Czyli byczyła się Pani w hotelu za darmo w zamian za reklamę ośrodka w artykule.
DMWpl, 29 czerwca 2023, 19:21 | odpowiedz
Czyli po tym sponsorowanym artykuje Polacy już będą...
podróżnik_w_czasie, 30 czerwca 2023, 9:21 | odpowiedz
Co za bzdury! Polacy jeżdżą do Wojwodiny, znają ją, uwielbiają Nowy Sad, degustują wino w Sremskich Karlovcach (tak, tez lubię bermet), przemierzają Fruską Gorę  i kojarzą region z polami słoneczników. To, co napisała ta pani o ankietowanych czytelnikach, słabo o nich świadczy. :D
Kasia K., 30 czerwca 2023, 14:13 | odpowiedz
Jeszcze ten "kościół epileptyczny" - ki diabeł...?
Kasia K., 30 czerwca 2023, 14:14 | odpowiedz
Od dawna są. Pani chyba specjalnie byłą od nich izolowana. :D
podróżnik_w_czasie Czyli po tym sponsorowanym artykuje Polacy już będą...
Kasia K., 30 czerwca 2023, 14:17 | odpowiedz
Szkoda, że to taka reklama na negatywh przesłankach Braku Polakow. Szkoda, że nie wspomniała Pani o Tym ilu jest ruskich bandytów nie wspominając i samych Serbach, którzy ich od lat wspierają 
Tomasz Ł, 1 lipca 2023, 10:06 | odpowiedz
Kiepski pomysł na reklamę.  Brak Polaków główna zachęta w tytule. Ale zapomniała Pani wspomnieć o ruskich i samych serbacj, którzy z nimi od lat trzymają również teraz. Więc udanego urlopu wśród poplecznikow bandytów. Faktycznie wspierajmy ich. 
Tomasz Ł, 1 lipca 2023, 10:08 | odpowiedz
Nie jeździ się do Serbii z tego samego powodu z jakiego się nie jeździ do Rosji. My w zeszłym roku nadrobiliśmy drogi ,  żeby nie przejeżdżać przez Serbię w drodze do Albani. Są o wiele ciekawsze kraje na Bałkanach, polecam Macedonie, Bośnię, Albanię,  Czarnogórę. 
Maja Kosinska, 1 lipca 2023, 19:46 | odpowiedz
Ciekawy artykuł, ale tylko garstka informacji.Warto zaznaczyć, że chodzi tu o cyrylicę Serbską.Do Serbskich smaków warto dodać ,,Index,,Czyli taka bagietka z grillowana szynka z serem, warzywami, sosami, opiekana w piekarniku.Dodatkowo w artykule nie ma tradycyjnego Serbskiego dania które nazywa się ,,sarma,,Jest to mięso mielone owinięte w kapustę czyli nic innego jak po naszemu gołąbki, tyle że są inaczej robione i podawane ze śmietaną w kubeczku (genialne połączenie), chlebem i oczywiście również nie wspomnianą śliwowicą, którą można kupić dosłownie wszędzie. Najlepsze są na Serbskich wsiach. Jak pojedziecie za duże miasta to prawie w każdej wiejskiej miejscowości przy drodze są różne budki z warzywami, owocami, miodami, przetworami itp. ze swoich produktów prosto z ogródków. I w każdym takim miejscu można kupić ich pyszną śliwowicę i obłędne wina. Przed kupnem trzeba spróbować i nawet jak przyjedzie się autem, to namawiają do spróbowania. Dodatkowo powiem, że nie żałują trunku do degustacji. Jak ma się słabą głowę, to przy samej degustacji można stracić świadomość. Niekiedy można też trafić jak gospodarz ma całą maszynę do śliwowicy wystawianą przy ulicy obok swojego stoiska i pędzi śliwowicę. Ciekawy widok :)Nie ma też żadnej wzmianki o jednym z najlepszych win jakie jakie piłem a mowa o winie jeżynowym. Delikatne z reguły 5 procentowe, słodkie wino z jeżyn. Najlepsze są te wyprodukowane w Suboticy. Z takich wizualnych atrakcji Serbia jest piękna, ale mają duży problem ze śmieciami. W głównych miastach w miarę dbają o porządek, ale właśnie w małych miasteczkach czy wsiach jest ogólnie pełno walających się śmieci i pełno zrobionych przez lokalnych mieszkańców wysypisk śmieci. Strasznie to szpeci ładne widoki.Dodatkowo jak jedziecie z Novi Sad do Belgradu, trzeba uważać przy bramkach na autostrade stoi pełno cyganów, którzy sprzedają różne podróby. Jak zobaczą inna rejestrację niż serbska, to potrafią być bardzo nachalni. Lepiej unikać ich wzroku i nie otwierać okna.Dziwne, że w artykule nie ma ciekawostki na temat Belgradu.Belgrad jest jednym z najstarszych miast w Europie i liczy sobie ponad 7 tysięcy lat.Oprócz Petrovardin w Novi Sad, warto wyróżnić też piękną Twierdzę Belgradzka, Twierdze Golubac i inne twierdze. Te 3 wymienione, to oczywiście główne perełki.Aby ludzie, którzy planują taka podróż i nie doznali szoku, warto wspomnieć że głównym hotelem w Belgradzie, jest hotel moskwa, w sklepach z pamiątkami oprócz magnesów, pocztówek z ładnymi widokami i nazwami miast, można również kupić pamiątkowe kubeczki i koszuleczki z putinem a w mieście jest sporo hasel dotyczących Europy. Są to głównie malunki przekreślonej flagi Europy na blokach i innych obiektach.W Serbii jest bardzo dużo Rosjan, ale głównie w Belgradzie.Jest to ogólnie bardzo długi temat, ale w skrócie powiem, że Serbowie nie mają dobrego prezydenta, cześć uległa na propagandzie, ale większość jednak potępia Rosjan.Serbowie są dobrze i przyjacielsko nastawieni do obcokrajowców i bardzo gościnni.Jeżeli wybierzecie się do Serbii autem, to lepiej zaopatrzcie się w jakieś tabletki uspokajające i nie ważne, że jest się oazą spokoju, bo to nic nie da ;)
Damian Dari, 2 lipca 2023, 4:26 | odpowiedz
Do Serbii się nie jeździ z tego samego powodu,  z którego się nie jeździ do Rosji. W zeszłym roku nadrobiliśmy drogi, żeby nie przejeżdżać przez Serbię w drodze do Albani. Polecam Macedonie, Bośnię,  Albanię,  Czarnogórę, cała  reszta Bałkanów jest warta odwiedzenia.
Maja Kosinska, 2 lipca 2023, 10:13 | odpowiedz
A jedną z najważniejszych rzeczy dla tych światowców z portalu fly4free jest to, że nie ma tam Polaków.
boro, 7 grudnia 2023, 21:17 | odpowiedz
Nie dziękuję.  Zbyt prorosyjska...Macedonia i Albania są lepszymi opcjami.
jp1, 9 grudnia 2023, 13:04 | odpowiedz
Tja, słabo to, niestety to proruskie rzeźniki - d. Jugosławię znam z czasów tuż powojennych (Dayton), jako młody wówczas członek misji OBWE. Przez 3 lata spotkałem jednego porządnego Serba, Drago. NIGDY tam nie wrócę, nawet za sponsoring. Kasia (post z czerwca) delikatnie to ujęła. Drodzy, żądni wrażeń, jeśli już koniecznie tam traficie, bądźcie grzeczni i ostrożni, i "politycznie poprawni", bo np. stracicie oczy (Kosovska Mitrovica 2001). Przykro mi, że muszę to na tym forum napisać, ale kreatywna turystyka indywidualna nie powinna być oderwana od historii, zwłaszcza tej ledwo ciepłej. Marcin
martini_dry, 10 grudnia 2023, 23:28 | odpowiedz
PS. Red. Aneto, żadna tam plątanina kultur, wielonarodowość.. proponuję przeczytać coś w dostępnych żródłach naukowych, iluż tam jest nie-Serbów i inszych religii, po tych "jebotych psach muslimach" zostały co najwyżej potrawy. Gwoli uczciwości, w Wojwodinie nie było aż takich czystek - bo Bratanki o swoich się upomnieli, ale i tak tam nie jedzcie...
martini_dry, 11 grudnia 2023, 0:03 | odpowiedz
Z Belgradu do Wojwodiny (np Novi Sad) dostaniesz się busem lub pociągiem. Cena przejazdu to ok. 15PLN.
wyprawy_yahoo_com A jak tam się dostać z Belgradu?
mathew77, 16 grudnia 2023, 15:52 | odpowiedz
Dokładnie! Novi Sad, Subotica, Zrenjanin. Oraz Fruska Gora. Kazdy Polak zna te miejsca w Wojwodinie. Pierwszy raz tam byłem z 10 lat temu :)
Kasia K. Co za bzdury! Polacy jeżdżą do Wojwodiny, znają ją, uwielbiają Nowy Sad, degustują wino w Sremskich Karlovcach (tak, tez lubię bermet), przemierzają Fruską Gorę  i kojarzą region z polami słoneczników. To, co napisała ta pani o ankietowanych czytelnikach, słabo o nich świadczy. :D
mathew77, 16 grudnia 2023, 15:55 | odpowiedz
Ja znam 3 Serbów obojga płci. Akurat są to lekarze pracujący w różnych misjach międzynarodowych. I zaden z nich nie jest bandytą ani rzeznikiem. Pamietaj, że inne nacje to samo mogą powiedzieć o Polakach.
martini_dry Tja, słabo to, niestety to proruskie rzeźniki - d. Jugosławię znam z czasów tuż powojennych (Dayton), jako młody wówczas członek misji OBWE. Przez 3 lata spotkałem jednego porządnego Serba, Drago. NIGDY tam nie wrócę, nawet za sponsoring. Kasia (post z czerwca) delikatnie to ujęła. Drodzy, żądni wrażeń, jeśli już koniecznie tam traficie, bądźcie grzeczni i ostrożni, i "politycznie poprawni", bo np. stracicie oczy (Kosovska Mitrovica 2001). Przykro mi, że muszę to na tym forum napisać, ale kreatywna turystyka indywidualna nie powinna być oderwana od historii, zwłaszcza tej ledwo ciepłej. Marcin
mathew77, 16 grudnia 2023, 16:04 | odpowiedz

porównaj loty, hotele, lot+hotel
Nowa oferta: . Czytaj teraz »