Aresztowali stewarda za handel kartami pokładowymi. To tylko jeden z wielu numerów załóg pokładowych
Najnowsza sprawa dotyczy 49-letniego Thasrathana Jegathesona, który przez lata pracował w Malaysia Airlines. Choć dziś nie jest już pracownikiem przewoźnika, to cała sprawa miała miejsce, gdy jeszcze nim był.
- Costa Brava od 1897 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Lublin)
- Side od 2244 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Kraków)
- Cypr Północny od 2289 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Warszawa – Radom)
Karta pokładowa posłużyła do przemytu nielegalnego imigranta
Do sytuacji doszło zaledwie kilka tygodni temu. W lutym Jegatheson otrzymał propozycję, by sprzedał swoją kartę pokładową i… dane osobowe. Propozycję złożył jego dawny znajomy. Okazało się, że mężczyzna współpracuje z grupą organizującą nielegalne przemyty ludzi.
49-latkowi zaproponowano 700 USD i dwudniowy wyjazd do Bangkoku. W zamian miał „jedynie” przekazać swoją kartę pokładową innemu pasażerowi i udostępnić dane. Oczywiście zdawał sobie sprawę, że jest to nielegalny proceder, ale pieniądze skusiły mężczyznę.
W efekcie 10 lutego spotkał się na lotnisku Changi ze wskazanym przez znajomego mężczyzną. Dał mu swoją kartę pokładową, która obejmowała lot z Kuala Lumpur do Berlina z przesiadką w Singapurze. I to właśnie w trakcie tranzytu bilet zyskał nowego właściciela – 26-letniego Mohanathasa Kaniyamuthana. Nielegalny imigrant podróżował na podstawie fałszywego paszportu z danymi Jegathesona.
Sprawa szybko wyszła na jaw, a steward został aresztowany jeszcze zanim zdążył opuścić lotnisko. Teraz grozi mu od 4 do 5 lat pozbawienia wolności. Sąd ujawnił też, że za pomoc w przemycie Kaniyamuthana zapłacił blisko 10 tys. USD zaliczki. Drugie tyle rodzina miała dopłacić, gdy dotrze do Niemiec.
Załogi pokładowe są bez skazy? Nic bardziej mylnego
Ale wbrew pozorom nie jest to odosobniony przypadek. Załogi pokładowe – zarówno stewardesy i stewardzi, jak i piloci niejednokrotnie ulegają przeróżnym pokusom. Im też zdarza łamać się zasady, kombinować albo wywoływać skandale. Przypomnijmy kilka z nich.
Jedną z najbardziej spektakularnych spraw był skandal w British Airways. Linia musiała wszcząć śledztwo, kiedy okazało się, że jedna ze stewardes miała pasażerom oferować seks i sprzedawać też… swoją bieliznę.
– Drogi pasażerze, jestem twoim systemem rozrywki pokładowej w trakcie lotu. Co chciałbyś, żebym z tobą zrobiła? – pytała w swoich mediach społecznościowych.
Innym razem pilot dał się ponieść podniebnym emocjom i w trakcie lotu zaprosił jedną z pasażerek do kokpitu – wbrew wszelkim zasadom. Choć oboje długo utrzymywali to w tajemnicy, w końcu dziewczyna nie wytrzymała i opublikowała pamiątkowe zdjęcie w Weibo, czyli chińskim portalu społecznościowym. Internauci ekspresowo doszli do tego, co to za kokpit, która linia lotnicza i jaka trasa. W efekcie pilot został wyrzucony z pracy, a reszta załogi zawieszona.
Oczywiście zdarzają się też poważniejsze sprawy. W 2018 roku jeden ze stewardów – nomen omen również pracujący dla Malysia Airlines – przewoził ze sobą 190 tys. USD. Został więc oskarżony o przemyt, bo kwota znacznie przekraczała dopuszczalne limity, a sprawa skończyła się wyrokiem 12 miesięcy pozbawienia wolności. Regularnie zdarza się też, że piloci są przyłapywani na byciu pod wpływem alkoholu, a czasem nawet wdają się w spektakularne bójki. W ubiegłym roku jedna z p rzepychanek była tak zażarta, że w jej wyniku pilot stracił kawałek zęba, a steward złamał rękę.
Co ciekawe, kilka lat temu nawet nasz rodzimy LOT zaostrzył procedury wobec załogi pokładowej. Zdecydowano, że w ramach kontroli pracowników, sprawdzana będzie ich trzeźwość oraz zawartość bagaży. To efekt „kilkukrotnie wykrytych nadużyć” i jak to ujął LOT „zadziwiająco dużego zużycia niektórych produktów”.
– Nie chodzi o to, żeby wprowadzić jakiekolwiek szykany, czy wchodzić w prywatną sferę pracowników – wyjaśniał wtedy Rafał Milczarski, prezes PLL LOT w rozmowie z PAP. – To będzie zwyczajnie skontrolowanie tego, czy komuś nie zdarzyło się – nazwijmy to – popełnić błędu.
Nie ma jeszcze komentarzy, może coś napiszesz?