Jednym z pierwszych takich przypadków było zaginięcie samolotu L’Oiseau Blanc, czyli Białego Ptaka. Mowa o Levasseur PL.8, którym w 1927 roku dwóch francuskich śmiałków- François Coli i Charles Nungesser, podjęło próbę pierwszego w dziejach przelotu nad Oceanem Atlantyckim. Gdyby im się udało, prócz sławy zdobyliby również nagrodę Orteiga – trofeum ufundowane przez nowojorskiego przedsiębiorcę i hotelarza Raymonda Orteigę. 19 maja 1919 roku ogłosił on, że pierwszy lotnik, który w przeciągu 5 lat przeleci bez międzylądowań na trasie Nowy Jork-Paryż (lub na odwrót) otrzyma 25 tys. dolarów. Ponieważ w wyznaczonym przez przedsiębiorcę czasie nie podjęto żadnej poważnej próby dokonania tego wyczynu, Orteig ponowił wyzwanie. Podjęli je Coli i Nungesser. Francuska załoga ostatni raz widziana była 8 maja 1927 roku w dniu wylotu z lotniska Le Bourget. Początkowo sądzono, że rozbili się gdzieś nad Atlantykiem, lecz późniejsze śledztwa wskazywały stan Maine w USA czy nawet wybrzeże Kanady.
Pocztówka z lat 20-tych XX wieku przedstawiająca francuskich awiatorów i ich samolot, którym planowali przelecieć z Paryża do Nowego Jorku
Biały Ptak został okrzyknięty przez TIGHAR (akronim od ang. nazwy Międzynarodowej Grupy Odzyskiwania Historycznych Samolotów) najważniejszym zaginionym samolotem historii. Mimo że Coliemu i Nungesserowi nie udało się zdobyć ww. nagrody, to prawdopodobnie ich tragedii można zawdzięczyć uwagę jaką poświęcono Charlesowi Lindberghowi, który samodzielnie pokonał wytyczoną trasę zaledwie kilkanaście dni później. Niektórzy twierdzą, że właśnie zainteresowanie jakim został obdarzony amerykański awiator przyczyniło się do rozwoju lotnictwa w ówczesnych czasach.
Kolejna tragedia, której bohaterami są Amelia Earhart oraz Fred Noonan również miała miejsce podczas próby pobicia rekordu. Earhart zasłynęła samotnym przelotem nad Oceanem Atlantyckim, a będący nawigatorem Noonan – wytyczeniem wielu komercyjnych korytarzy lotniczych nad centralnym Pacyfikiem.
Celem Earhart było okrążenie kuli ziemskiej wzdłuż równika. Byłaby pierwszą kobietą, która tego dokonała. Ponadto awiatorka chciała zdobyć nowe materiały do swoich badań oraz zwrócić na siebie uwagę przed publikacją nowej książki.
Amelia Earhart na tle swojego Lockheed Electra 10E, którym razem z Fredem Noonanem miała oblecieć ziemię wzdłuż równika
Samolot wystartował 1 czerwca 1937 roku z Miami, lecąc z zachodu na wschód. Prawie miesiąc później, po pokonaniu ok. 35 tys. km, para dotarła do Nowej Gwinei. Najprawdopodobniej byłby to ich ostatni przystanek, bo pozostałe 11 tys. km trasy przebiegało nad Pacyfikiem. Aeroplan oderwał się od płyty nowogwinejskiego lotniska w Lae 2 lipca 1937. Ostatnia znana pozycja Earhart i Noonana została odnotowana w pobliżu wyspy Nukumanu (po pokonaniu ok. 1300 km). Po utracie kontaktu radiowego z załogą niemal natychmiast rozpoczęto poszukiwania, do których szybko dołączyła się marynarka wojenna Stanów Zjednoczonych. Akcję oficjalnie zakończono po 17 dniach. Rekordowa jak na tamte czasy, bo kosztująca 4 miliony dolarów akcja nie przyniosła rezultatów. Losy Amelii Earhart oraz Freda Nonnana do tej pory pozostają nieznane.
Na przestrzeni lat, wokół obu powyższych wydarzeń pojawiało się wiele niepotwierdzonych hipotez. Doszukiwano się także ingerencji sił nadprzyrodzonych, czego przykładem może być słynny Lot 19, który zaginął na terenie trójkąta bermudzkiego. 5 grudnia 1945 roku pięć amerykańskich samolotów TBM Avenger wzięło udział w rutynowych ćwiczeniach, których głównym celem było sprawdzenie umiejętności nawigatorskich załóg. Bombowce torpedowe były w pełni przygotowane do lotu, pogoda sprzyjała ćwiczeniom, a załogi składały się z doświadczonych lotników. Mimo to, kiedy dowódca lotu skontaktował się z bazą zgłosił, że „nie widzi lądu” oraz, że „wygląda na to, że są poza wyznaczonym kursem”. Kontakt urwał się na kilka minut. Załoga wieży kontrolnej starała się wypatrzeć Lot 19, lecz nie była w stanie mimo czystego nieba. Lotnicy kontaktowali się z wieżą jeszcze kilka razy. Według relacji brzmieli na zdezorientowanych i wystraszonych, a w ich zachowanie wkradł się chaos – lider lotu przekazał dowodzenie innemu pilotowi. Ostatnią wiadomością otrzymaną przez załogę naziemną były słowa wypowiedziane łamiącym się, niemal histerycznym głosem nowego dowódcy: „Jesteśmy zgubieni”.
TBM Avenger. Takimi samolotami lecieli członkowie Lotu 19
W przeciągu paru chwil wojsko wysłało łódź latającą PBM-5 z 13 osobami na pokładzie. Dziesięć minut po starcie załoga zameldowała się wieży po czym już nigdy więcej się nie odezwała. Straż przybrzeżna oraz marynarka wojenna zaczęły przeczesywać obszar w poszukiwaniu 6 samolotów i 27 ludzi, jednak poszukiwania zakończyły się fiaskiem.
Zaginięcie ekipy ratunkowej przypisywane jest eksplozji łodzi latającej. Zniknięcie załogi Lotu 19 próbowano wyjaśnić na wiele sposobów (m.in. koniec paliwa), ale żadna z teorii nie została udowodniona. Podsycało to legendę trójkąta bermudzkiego i ludzką wyobraźnię, co znalazło odzwierciedlenie w filmie „Bliskie spotkania trzeciego stopnia”, w którym samoloty zostają odnalezione na pustyni, a piloci wracają na Ziemię.
Innym przypadkiem zaginięcia samolotu wykorzystywanego przez siły powietrzne Stanów Zjednoczonych jest historia lotu 739 linii Flying Tiger. Był to wyczarterowany przez wojsko Lockheed L-1049 Super Constellation, który miał dostarczyć do targanego wojną Wietnamu 96 pasażerów (głównie amerykańskich żołnierzy). Samolot wystartował z kalifornijskiej bazy sił powietrznych Travis 14 marca 1962 roku. Jego celem był Sajgon (obecne Ho Chi Minh). Dwa dni później, w drodze do bazy powietrznej Clark na Filipinach, gdzie miało odbyć się ostatnie dotankowanie, samolot zniknął nad zachodnim Pacyfikiem. Akcja poszukiwawcza nie przyniosła efektów. Pojawiła się teoria spiskowa mówiąca, że samolot został celowo zniszczony, a całe zajście było sabotażem. Pierwszym dowodem miały być zeznania załogi liberyjskiego tankowca. Marynarze twierdzili, że zobaczyli na niebie jasne, będące w stanie oświetlić pokład światło, które następnie szybko zmieniło się w dwa czerwone światła spadające do oceanu (co miało świadczyć o eksplozji Lockheeda). Stało się to w pobliżu miejsca, w którym powinien znajdować się samolot, ok. 90 minut po ostatnim kontakcie radiowym jednostki z bazą.
Lockheed Super Constellation używany przez US Navy
Drugim argumentem przemawiającym za sabotażem była katastrofa, która wydarzyła się kilkanaście godzin wcześniej. Identyczny Lockheed L-1049 Super Constelation przewożący tajny ładunek wojskowy, także należący do linii Flying Tiger i wyczarterowany przez wojsko, rozbił się podczas podejścia do lądowania w bazie na Alasce. Osoby forsujące wersję o celowym zniszczeniu maszyn zaznaczały, że oba loty wystartowały z bazy Travis 14 marca ok. godziny dziesiątej czasu pacyficznego oraz, że obie załogi kilka godzin później musiały zmagać się z usterkami technicznymi maszyn. Linia Flying Tiger wygłosiła oświadczenie mówiące, że podobieństwa miedzy katastrofami obu samolotów Super Constellation to tylko czysty zbieg okoliczności. Wszystkie 107 osób, wliczając załogę, zyskało status zaginionych.
W czasach, w których doszło do tych zaginięć świat nie dysponował jeszcze sprzętem, który mógłby pomóc odnaleźć ww. samoloty, a co za tym idzie wyjaśnić co było przyczyną ich tragedii. Mimo upływu lat i podejmowania kolejnych prób w celu rozwikłania tajemniczych zniknięć, przytoczone tutaj historie nadal pozostają zagadką.