Zakaz powerbanków w bagażu podręcznym? Nie! Jest co prawda zmiana zasad, ale…
Cała sprawa zaczęła się od pożaru, do którego w ubiegłym tygodniu doszło na pokładzie samolotu Air Busan. Sprawna ewakuacja sprawiła, że nikomu nic poważnego się nie stało, a zarówno pasażerowie, jak i załoga szczęśliwie opuścili samolot. Szybko ujawniono, że najprawdopodobniej przyczyną pożaru był powerbank umieszczony przez jednego z podróżnych w schowku nad siedzeniami.
Sycylia od 2886 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Katowice)
Hammamet od 1961 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Poznań)
Hurghada od 2619 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Katowice)
W efekcie linia zdecydowała się wprowadzić ograniczenia związane z ich przewozem, ale choć wszyscy ochoczo trąbią o zakazie, to niewiele ma to wspólnego z prawdą. Południowokoreańska linia postanowiła jedynie zmienić zasady i od tej pory nie wolno wkładać powerbanków do bagażu umieszczanego nad głowami.
To oznacza, że nadal można mieć je w bagażu podręcznym (przypominamy przy okazji, że nie wolno ich przewozić w bagażu rejestrowanym), ale mają znajdować się „przy nas”, czyli gdzieś pod ręką. Przewoźnik liczy, że w ten sposób przyśpieszy reakcję personelu, jeśli dojdzie do kolejnego przegrzania się powerbanka, który w konsekwencji może wywołać pożar.
Linia zapowiedziała, że na wszelki wypadek będzie też dokładnie kontrolować bagaże podręczne pasażerów i przypominać o nowych zasadach w trakcie boardingu.
Nie ma jeszcze komentarzy, może coś napiszesz?