Zanzibar z obostrzeniami poszedł totalnie pod prąd. Tym zdobył serca Polaków?
Bez testów na koronawirusa, bez kwarantanny i bez żadnych obostrzeń – tak wygląda podróżowanie na Zanzibar. Kompletnie odwrotne podejście do kwestii pandemii niż w większości krajów sprawiło, że dziś wyspa jest jednym z najpopularniejszych kierunków wśród Polaków. Ale nie wszystkim ekspertom takie rozluźnienie się podoba.
Zanzibar jest rajski i zyskałby popularność niezależnie od pandemii koronawirusa? A może wręcz przeciwnie – fakt, że nieco oszukujemy system jadąc tam sprawił, że dziś wybieramy go zdecydowanie chętniej niż kiedykolwiek? Czy to jednak prosta sprawa i jedziemy tam, gdzie nie musimy robić testu na koronawirusa? Postanowiliśmy przyjrzeć się temu tematowi.
Można iść na żywioł albo… na żywioł – tylko różnie on wygląda
Kraje na całym świecie – zwłaszcza te, które żyją z turystyki – w czasach koronawirusa obierały przeróżne drogi. Jedni postanowili iść na żywioł i całkowicie się zamknąć – jak Australia czy Nowa Zelandia, inni wprowadzili bardzo rygorystyczne zasady wjazdu – tak zrobiła np. Tajlandia, a niektórzy stawiali przede wszystkim na szeroko zakrojone testowanie wymienne z kwarantanną. Tylko kilka zdecydowało się iść na żywioł, ale kompletnie w innym sensie – tak jak Zanzibar.
Obecnie wyjazd na Zanzibar to nie tylko wakacje sensu stricto, ale też poniekąd urlop od pandemicznej rzeczywistości. Tu nie trzeba bowiem nosić maseczek ani w miejscach publicznych ani w sklepach, nie czekają tu na was testy na koronawirusa, nie musicie trzymać dystansu, a wszystko jest otwarte bez większych ograniczeń.
Prezydent Zanzibaru w niedawnym orędziu podkreślił, że choć nie można zaprzeczyć istnieniu koronawirusa, to nie może być mowy o zamrażaniu gospodarki i zakazach, bo ludzie muszą żyć i zarabiać. Jednocześnie przypomniał o konieczności przestrzegania higieny, który jest pierwszym i podstawowym zabezpieczeniem przed koronawirusem.
Oczywiście, nie wszystkim się to spodobało. Skytrax – jedna z najważniejszych firm ratingowych w branży lotniczej oceniła standardy obowiązuje na lotnisku na Zanzibarze zaledwie na 2 gwiazdki. To najniższa ocena, jaką dostało lotnisko w kategorii zachowania międzynarodowych protokołów bezpieczeństwa. Podkreślono bowiem, że nie obowiązują tu właściwie żadne restrykcje – pasażerowie nie noszą maseczek, nie ma znaków przypominających o zachowaniu dystansu itp.
– Chociaż w terminalu znajduje się kilka miejsc ze środkami do dezynfekcji rąk, ich lokalizacja, jakość i widoczność są o wiele gorsze niż moglibyśmy się spodziewać na ruchliwym międzynarodowym lotnisku podczas pandemii – czytamy w podsumowaniu Skytraxa.
Jednak to, co Skytrax uznał za niestosowne i zatrważające, jest równocześnie jednym z głównych powodów, które dziś przyciągają tu turystów. Ostatecznie pójście na żywioł okazało się to byś turystycznym strzałem w dziesiątkę – przynajmniej krótkoterminowo. Także, a może zwłaszcza dla Polaków. Wszak, kto jeśli nie my, lubimy gdy uda się obejść to, co zakazane?
Polacy absolutnie pokochali Zanzibar
Nie ma obecnie chyba bardziej popularnego trendu w mediach społecznościowych – no może poza morsowaniem – co… wrzucania zdjęć z podróży na Zanzibar. Nie bez powodu mówi się, że trudniej tu teraz usłyszeć obcy język niż polski. W mgnieniu oka pojawiły się polscy przewodnicy, polskojęzyczne oferty i reklamy, a liczne obiekty noclegowe prowadzone przez Polaków robią furorę.
Oczywiście, rajskie plaże, niezwykła kultura, szeroka oferta turystyczna – zarówno dla tych, którzy preferują podróże na własną rękę jak i wyjazdy zorganizowane – a teraz także wiele polskojęzycznych usług są gigantycznym atutem tego kierunku. Ale największy boom zaczął się właśnie wtedy, gdy Zanzibar okazał się być jednym z nielicznych krajów, które do koronawirusa podeszły zupełnie inaczej niż większość krajów.
– Z zestawienia wyszukiwarki eSky wynika, że Zanzibar bije rekordy popularności – w styczniu liczba wyszukiwań ofert podróży właśnie tutaj wzrosła o 280 procent w stosunku do stycznia 2020 roku – pisaliśmy kilka dni temu na łamach Fly4free.pl – Poszukiwania Polaków zaczynają się od weryfikacji restrykcji w kraju docelowym. Rodacy najczęściej wybierają kraje, gdzie nie są wymagane testy lub kwarantanna po przylocie – podsumował eSky w komunikacie prasowym.
Co prawda dziś trudno powiedzieć, czy takie rozluźnienie wyjdzie Zanzibarowi na dobre także w dłuższej perspektywie. Czy też słuszną drogą okaże się podejście Tajlandii, która maksymalnie utrudnia wjazd, Australii, która pozostaje zamknięta czy właśnie Zanzibaru, które zdecydował się po prostu otworzyć bez żadnych obostrzeń? Czas pokaże. A póki co pozostaje się cieszyć, że w ogóle jest możliwość odwiedzenia jakiegokolwiek kraju – wszak decyzję czy to zrobić już każdy podejmuje sam. Ale czyż nie miło w ogóle mieć ten wybór?