Znany poseł zaliczył biletową wpadkę. Ale jest to przestroga dla każdego z nas
Poseł Tarczyński z PiS pojawił się na czołówkach portali internetowych wczoraj, gdy internauci przyłapali go na kłamstwie – pochwalił się na Twitterze, że leci do Miami, podczas gdy z danych na jego bilecie internauci szybko wyłapali, że urlop spędzi jednak w równie uroczym Azerbejdżanie. Ale w całej sprawie znacznie ważniejszą kwestią są dane osobowe, którymi wielu nieświadomych pasażerów żongluje na prawo i lewo.
Na czym polega problem? Na każdym bilecie jest kilka wrażliwych danych: numer biletu, kod kreskowy czy numer PNR, których nie powinniśmy pokazywać osobom postronnym. Powód jest prosty: dostęp do którejkolwiek z tych danych w połączeniu z nazwiskiem pozwala zidentyfikować użytkownika i zarządzać jego rezerwacją przez internet.
Tak jak w przypadku posła, który pokazał na zamieszczonym na Twitterze zdjęciu numer ETKT. I to w sumie wystarczyło, by każda, choć trochę ogarnięta w meandrach systemów lotniczych osoba, przejęła pełną kontrolę nad jego rezerwacją. Najgorsze jest bowiem to, że taką rezerwację można nie tylko oglądać, ale też modyfikować. Można, więc: zmienić miejsce w samolocie, klasę lotu, edytować dane, na które wystawiono bilet, a nawet anulować całą rezerwację. Można też – czego, jak słyszeliśmy „w internetach”, pan poseł już doświadczył – zamówić posiłek dziecięcy albo wózek i asystę dla osoby niepełnosprawnej.
A konsekwencji dostępu do pełnych danych osobowych i możliwości ich modyfikacji chyba nie musimy wam wyjaśniać.
Z tej wpadki powinna płynąć nauka dla wszystkich miłośników meldowania się i robienia lansiarskich zdjęć na lotniskach – jeśli już to robicie, to nie pokazujcie lub zakrywajcie dane, które pozwalają zidentyfikować rezerwację. Bo, jak widzicie, na bilecie najważniejszy wcale nie jest kod.
Napisaliśmy do posła Tarczyńskiego z sugestią, by usunął zdjęcie swojej rezerwacji i dla pewności jeszcze raz sprawdził zawarte w niej informacje.
A jeśli nas czyta, to sugerujemy, aby tak jak jego osoba towarzysząca, zaczął zbierać mile w programie frequent flyer. Za same 4 loty klasą biznes podczas tej wycieczki można zebrać sporo mil i nie marnować niepotrzebnie swoich pieniędzy.