Zwiedzamy Angkor Wat, najsłynniejsze świątynie świata. Jak zrobić to z głową?
Angkor Wat to zdecydowanie najpopularniejszy zabytek Kambodży, który jak magnes przyciąga turystów z całego świata. Osobiście uważam go za jedno z miejsc, które każdy powinien zobaczyć choć raz w życiu. Nic zatem dziwnego, że przed pandemią każdego roku zjawiało się tam około 2,5 mln odwiedzających.
Postanowiłem wykorzystać okazję i wybrać się tam aż dwukrotnie na przestrzeni ostatniego roku: po części, by dać sobie szansę, na zobaczenie go bez tłumów. Z drugiej strony, by móc zweryfikować, jakie zmiany zaszły w tym okresie czasu. Pierwsza myśl, która przebija się po obu wizytach to overtourism, a raczej w tym konkretnym przypadku – jego brak! Zdaję sobie sprawę, że pierwszy raz miałem szansę odwiedzić kompleks tuż po poluzowaniu covidowych ograniczeń, gdy byłem za drugim razem – trwała pora deszczowa. Jednak wniosek, który nasuwa się na szybko jest jasny: masowa turystyka nie wróciła jeszcze do tej części Azji i choć odwiedzających jest zauważalnie więcej, teraz właśnie jest doskonały moment, by wybrać się tam i cieszyć zwiedzaniem bez stania w kolejkach.
Czym w ogóle jest Angkor Wat?
Angkor Wat to narodowy symbol Kambodży i prawdopodobnie najbardziej charakterystyczny obrazek z kraju. Zobaczycie go zarówno na państwowej fladze, jak i w logo najpopularniejszego miejscowego browaru. Nazwa Angkor Wat („Miasto Świątyń”) używana jest w zasadzie zamiennie w odniesieniu do największej i najbardziej okazałej z budowli, jak i wobec całego kompleksu świątyń. Jest to nieco błędne, choć powszechnie używane uproszczenie. Wiele razy słyszeliście pewnie od znajomych, że ci „na zwiedzanie Angkor Wat” poświęcili 3 dni. Nie chodzi oczywiście o spędzenie 3 dni na najpopularniejszym stanowisku archeologicznym, a odwiedzenie jak największej ich liczby w okolicy. A tych jest sporo: na powierzchni około 400 km² znajduje się ponad setka stanowisk archeologicznych, dziesiątki świątyń oraz zbiorniki wodne, a sam Angkor Wat (świątynia) to największy religijny zabytek świata. Od 1992 roku kompleks znajduje się na Liście Światowego Dziedzictwa UNESCO.
Dawne imperium Khmerów
Potężne państwo rządzone przez Khmerów zajmowało spory obszar dzisiejszej Azji Południowo-Wschodniej na przestrzeni IX – XV wieku. Świątynie i miasta powstawały w różnym okresie, każda z nich jest jednak niepowtarzalnym przykładem sztuki inżynierskiej, wizjonerstwa oraz ogromu pracy włożonego w jej budowę. Najsłynniejsza, czyli jak słusznie domyślacie się – Angkor Wat – powstała w XII wieku z inicjatywy króla Surjawarmana II. W latach swojej świetności w Angkor Wat mogło mieszkać nawet milion osób – co czyni z niego największy na świecie kompleks miejski swoich czasów. Państwo Khmerów zniknęło równie tajemniczo, jak się pojawiło. I choć istnieje kilka przekonujących hipotez na ten temat, żadna w stu procentach nie wjaśnia, dlaczego właściwie to nastąpiło. Jedno jest pewne – kompleks popadł w ruinę, a pochłonięty przez dżunglę uległ zapomnieniu, a oczy świata ponownie zostały na niego zwrócone dopiero w kolonialnej erze.
W Siem Rep funkcjonuje również świetna baza noclegowa, gdzie znajdziecie zakwaterowanie na każdą kieszeń – od pełnych młodych turystów hosteli, po 5* luksusy oraz klimatyczne, butikowe hotele w atrakcyjnych cenach.
Zakup biletów
Aktualnie do wyboru macie trzy rodzaje biletów: jednodniowy (37 USD), trzydniowy (62 USD) oraz tygodniowy (72 USD). Jak dużo czasu warto poświęcić na zwiedzanie kompleksu? To już bardzo indywidualna sprawa. Są ludzie, którym mało nawet po trzech dniach, są tacy, którym każda kolejna świątynia do złudzenia przypomina tę poprzednią. Dobra wiadomość jest taka, że kupując trzydniowy bilet macie aż tydzień na jego wykorzystanie (czyli możecie zwiedzać „z przerwami”), w przypadku tygodniowego jest to aż miesiąc. Wejściówki można kupić również przez internet, co pozwoli zaoszczędzić czas i ominąć kolejki. Natomiast każdy bilet zawiera zdjęcie jego posiadacza, a wejściówki są skrupulatnie sprawdzane przy wejściach do świątyń oraz w specjalnych punktach na drogach.
Jak zwiedzać Angkor Wat?
Do wyboru macie trzy zasadnicze opcje: tuktukiem, skuterem oraz rowerem. Każda z nich ma swoje plusy i minusy, ja jednak szczerze polecam zdecydować się na wynajęcie tuktuka z kierowcą. Będzie to zdecydowanie najwygodniejsza opcja: kierowca wozi was od świątyni do świątyni i czeka dokładnie tyle, ile chcecie poświęcić na zwiedzanie. Wy możecie „wyłączyć” myślenie (przynajmniej na drodze) i skupić się jedynie na odwiedzaniu zabytków.
Skuter to zdecydowanie najprzyjemniejsza (moim zdaniem) opcja, która daje dużo wolności. Pamiętajcie jednak, że wtedy jesteście zdani na siebie, zatem przyjdzie wam samodzielnie wytyczać trasę pomiędzy świątyniami. Kolejną kwestią jest bezpieczeństwo na drogach w Azji, którego standardy zdecydowanie odbiegają od tych znanych nam z Europy.
Z tego samego powodu odradzam rowerowe wycieczki. Choć osobiście jestem zapalonym cyklistą, uważam że w przypadku Angkor Wat to chybiony pomysł. Odległości pomiędzy świątyniami potrafią być spore (od kilku do kilkunastu kilometrów), a panujący na miejscu klimat (spora wilgotność powietrza oraz temperatury rzadko spadające poniżej 30 stopni Celsjusza) potrafią mocno dać się we znaki. A trzeba jeszcze mieć siłę zwiedzać!
Tuktuka bez problemu znajdziecie przez internet, na każdej ruchliwej ulicy lub w waszym hotelu. W zależności od wybranych świątyń, ilości dni oraz waszych talentów negocjacyjnych, całodniowa wycieczka powinna kosztować między 20, a 35 USD. Cena dotyczy całego pojazdu, bez względu na liczbę pasażerów (maksymalnie 4 osoby), dlatego zwłaszcza w przypadku małej grupy jest to bardzo atrakcyjna cenowo opcja.
Które świątynie wybrać?
Odpowiedź na to pytanie zależy oczywiście od tego, który rodzaj wejściówki zdecydowaliście się kupić. Zdarzało mi się zwiedzać Angkor Wat i na bilecie jednodniowym i tym kilkudniowym; zdaję sobie jednak sprawę, że większość turystów wybiera wejściówkę tylko na 1 dzień. Zatem na które stanowiska archeologiczne powinniście się udać?
Bez obaw, jak w wielu miejscach w Azji, biznes turystyczny ma się w Siem Reap świetnie. A to oznacza, że nawet nie mając zielonego pojęcia, do których świątyń chcecie pojechać, każdy kierowca oraz przewodnik będą mieli dla was gotowe plany wycieczki. Skrojone są one pod potrzeby „standardowego” podróżnego, zatem decydując się na jedną z przygotowanych przez nich opcji z pewnością nie ominiecie najważniejszych atrakcji.
Najczęściej oferowanymi są dwie trasy wokół świątyń: małe oraz duże „kółko”. Te propozycje przedstawi wam każda agencja turystyczna. Jeśli jednak macie własny plan, nie powinno być problemu z „uszyciem go na miarę”. Dlatego jeśli zamierzacie zdecydować się na jednodniowy objazd, ja polecam wam następującą trasę: Angkor Wat – Bayon – Preah Khan – Neak Pean – Ta Som – Pre Rup – Banteay Kdei – Ta Phrom. Intensywnie? Być może, ale jest to jak najbardziej do zrobienia, a wy będziecie mieli szansę wycisnąć maksimum ze swojej wizyty.
Co koniecznie trzeba zobaczyć, a czego lepiej unikać?
Zwiedzanie świątyń rozpoczyna się od 6 rano, przy czym wyjątkiem jest Angkor Wat. Tam turyści wpuszczani są jeszcze przed 5 nad ranem, by mieli szansę zobaczyć słońce wschodzące nad majestatycznym wejściem do świątyni. Wielu podróżnych zaczyna swoje zwiedzanie właśnie od Angkor, ze względu na wschód. Z pewnością jest to widok warty wczesnego zerwania się z łóżka, pamiętajcie jednak, że jest to również bardzo popularny pomysł wielu wycieczek (niektórzy turyści po wschodzie wracają nawet na drzemkę lub śniadanie do swoich hoteli). W trakcie moich wizyt było to jedno z niewielu zatłoczonych miejsc, a pogoda… cóż, do niej też trzeba mieć szczęście. U mnie słońce dwukrotnie chowało się za chmurami, zatem nie było mi dane zobaczyć spektakularnego połączenia świateł i cieni na porannym niebie.
W miarę możliwości – nie polecam zwiedzania w weekend. Miejscowi wstęp do świątyń mają za darmo i jest to bardzo popularny cel niedzielnych wycieczek i pikników
Zachód słońca? Na miejscu podpowiedzą wam prawdopodobnie Phnom Bakheng. I rzeczywiście, znajdująca się na wzgórzu świątynia oferuje wspaniałą panoramę okolicy. Z tego względu cieszy się ona ogromną popularnością, a podziwianie tamtejszego zachodu przypomina nieco tłoczenie się przy Fontannie di Trevi w Rzymie. Mimo niskiego sezonu było to drugie miejsce, w którym napotkałem prawdziwe tłumy.
Dobrą alternatywą może być wybór niewielkiej świątyni Phnom Krom. Położona dość wysoko, ok. 12 km na południe od Siem Reap (czyli w przeciwnym kierunku, niż główny kompleks) oferuje wspaniałą panoramę Tonle Sap – największego jeziora na Półwyspie Indochińskim oraz oczywiście fenomenalny zachód słońca. Pamiętajcie jednak o konieczności posiadania wejściówki do Angkor Wat w celu dostania się na wzgórze.
Miejscem, które być może brzmi jak turystyczna pułapka, ale zdecydowanie nią nie jest, jest Ta Prohm – świątynia, którą możecie znać z filmu o przygodach Lary Croft. Nie bez powodu została ona uwieczniona w widowiskowym filmie. Tamtejsza zabudowa została dosłownie „pochłonięta” przez dżunglę, a niezwykłe drzewa porastające jej ściany to obraz, który na długo zostaje w pamięci.
Moja ulubiona świątynia? To spokojna, położona nieco na uboczu Ta Som. Nie znajdziecie tam tłumów przewijających się przez wspomniane wcześniej, bardziej popularne stanowiska archeologiczne. Zostaniecie za to wynagrodzeni możliwością niespiesznego zwiedzenia tego niezwykłego miejsca. Spokój, który zdaje się emanować z tamtejszych murów oraz porastających ich drzew był dla mnie doświadczeniem niemal mistycznym.
Kilka słów na sam koniec
Angkor Wat to zdecydowanie jedno z tych miejsc, które powinno się zobaczyć na własne oczy. Kambodża to świetnie zorganizowany (przynajmniej pod kątem turystyki…) kraj, który wie, jak zaplanować przyjezdnym czas tak, żeby było dobrze. Nie spotkałem się tam z zauważalnie większą ilością naciągaczy, niż w innych miejscach w Azji Południowo-Wschodniej.
Z Siem Reap do Angkor Wat dojedziecie w 15 minut nawet tuktukiem zamówionym przez jedną z popularnych aplikacji. Jeśli chodzi o samo zwiedzanie świątyń, polecam jednak wcześniejsze umówienie się na cały dzień z konkretnym kierowcą oraz oczywiście ustalenie ceny.
W pobliżu każdej ze świątyń znajdziecie mini sklepiki, lokalne restauracje (z zauważalnie wyższymi cenami, niż w mieście), przewodników oferujących swoje usługi, a nawet profesjonalnych fotografów. Każdy powinien samodzielnie zdecydować, czy tego typu dodatkowe usługi są mu potrzebne, możliwość ich łatwego zaaranżowania na miejscu uważam jednak za spory plus.
Planując zwiedzanie pamiętajcie, że dzień w tamtej części świata trwa około 12h przez cały rok i na jego przestrzeni jego długość niemal nie ulega zmianie. To oznacza, że słońce wstaje koło 6 rano, natomiast o 18 będzie się już ciemnić. Pamiętajcie również, że z tamtejszym klimatem nie ma żartów – choć odległości między stanowiskami archeologicznymi na mapie nie wyglądają na spore, wysokie temperatury w połączeniu z wilgotnością powietrza dają się we znaki. Dlatego nie warto forsować się i „na siłę” próbować zobaczyć kolejną świątynię – raczej polecam wolniej zwiedzić tę, która szczególnie wam się spodoba, niż próbować odwiedzić je w formie maratonu.
Większość miejsc wokoło Angkor Wat niestety nie jest przystosowana do potrzeb osób z niepełnosprawnościami. I choć jest to niejako zrozumiałe – w końcu to stanowiska archeologiczne – warto pamiętać o tym, jeżeli planujecie wycieczkę z osobą mającą trudności z chodzeniem. Na miejscu czeka mnóstwo schodów, nierówności i spadków terenów.
Powiedziawszy powyższe – Angkor Wat wart jest odwiedzenia o każdej porze roku i nawet w tłumie turystów. A że aktualnie tłumów brak? Tylko lepiej – korzystajcie i ruszajcie, by zapisać to niezwykłe miejsce we własnych wspomnieniach!