Tekst i zdjęcia Bartosz Kąkol
Charleroi to średniej wielkości miasto w Belgii nieopodal Brukseli. Tu znajduje się lotnisko, przez które przewijają się dziennie tysiące pasażerów tanich linii. Lotnisko jest stosunkowe nowe, stary terminal został zastąpiony nowym w 2007 roku. Stary został opuszczony, a nie jak zwykle połączony z nowym.
Pierwsze kroki
Po lądowaniu na płycie lotniska i przespacerowaniu się do wyjścia znajdujemy się w terminalu. To długi na około 300 metrów hol. Nie sposób tu się zgubić.
Po wylądowaniu nie mamy dużo możliwości. Możemy skorzystać z toalet, które są zadbane i czyste. Poczytać darmową prasę, głównie francuską, holenderską i niemiecką. Ale kilka ciekawych czasopism po angielsku także się znajdzie.
Po locie wzmaga się apetyt i pragnienie. Z zaspokojeniem tych potrzeb na Charleroi jest problem. Cena suchej bagietki wynosi tutaj 3 euro, za wodę zapłacimy 3,5 euro. Sałatka kosztuje 7 euro, kawa 5 euro. Ci co nie zabrali w torbę prowiantu mają problem – jeśli chcą żyć i podróżować niskokosztowo. Ceny w automatach też nie powalają, za colę w puszce zapłacimy 2,6 euro.
Jest na to rozwiązanie. Mamy dwa wyjścia:
1) udajemy się na stację benzynową, znajduję się ona około 1 km od lotniska. Aby do niej dotrzeć wychodzimy z terminalu, przechodzimy przez parking i idziemy w prawo, drogą którą samochody opuszczają lotnisko. Nie ma chodnika więc nie polecam brania ze sobą walizki na kółkach. Po około 10 minutach dochodzimy na miejsce , ceny też nie powalają, ale jest już znośnie. Dodatkowo można zjeść pizzę lub hot-doga.
2) Gdy wracaliśmy ze stacji na lotnisko podwiozła nas polska stewardessa Ryanaira i pokazała nam przydatną sztuczkę jak tanio zjeść coś ciepłego i napić się na lotnisku za przyzwoitą cenę. Na końcu terminala znajdujemy ten oto znak:
Schodzimy schodkami na dół i kierujemy się w stronę posterunku policji, za rogiem naszym oczom ukazują się automaty z produktami o „bajkowych cenach”. Napoje kupimy za 1/3 ceny w terminalu piętro wyżej. Dodatkowo do wyboru kanapki, kawa i ciepła zupka w kubku. Stołując się tutaj nie wykosztujemy się zbytnio. Polecam zwłaszcza zupę pomidorową.
Podróż do Brukseli
Z powodu zimna i deszczu, który przywitał nas w Belgii, nie udaliśmy się do Brukseli. Zrobiłem jednak parę notatek, aby ułatwić podróż innym. Po opuszczeniu hali przylotów od razu kierujemy się do prawego wyjścia (obok kantoru), wychodzimy przez ruchome drzwi i po prawej stronie już czekają na nas automaty z biletami.
Nie sposób ich nie zauważyć, zwykle nie ma do nich kolejek. Przykładowa podróż w dwie strony do Brukseli kształtowała się następująco:
Oczywiście łatwiej podróżuję się bez bagażu, możemy go zostawić w szafce bagażowej, którą znajdziemy idąc dalej w prawo. Za automatami dostrzegamy taki znak :
Kierujemy się na Long Term. Po prawej stronie znajduje się mały budynek z szafkami na bagaże. Są różne rodzaje wielkości, my skorzystaliśmy z szafki za 7 euro, gdzie mogliśmy pomieścić 4 torby podróżne.
Noc na Charleroi
Na lotnisku nie dzieje się nic ciekawego, nie ma żadnych rozrywek, nie ma Wi-Fi, są komputery z płatnym dostępem, 15 minut za 2 euro.
Nie pozostaje nic innego niż znaleźć miejsce do snu. Na lotnisku było bardzo zimno, wszyscy chodzili w kurtkach, niektórzy w czapkach. Polecam zabrania naprawdę ciepłych rzeczy jeśli chcecie spędzić tutaj noc. Jeśli chodzi o spanie na ławkach nie polecam, zobaczcie sami :
Nie ma mowy o wygodnym spaniu na czymś takim, chyba że mamy 5 lat i nasze nogi zmieszczą się w otwory między siedzeniami. Polecam osobiście najlepsze miejsce jakie udało mi się znaleźć. Znajduje się ono obok komputerów, za automatem z napojami.
W tle widać nawet nogi :). Jest to bardzo dobre miejsce z kilku powodów: po pierwsze od automatu z tyłu wieje ciepłe powietrze co jest przydatne przy takim zimnie, po drugie naprzeciw siebie mamy komputery, a w ciągu naszego pobytu nie raz tak było, że ktoś sprawdził jedynie maila i mieliśmy 10 minut internetu dla siebie.
Śpiący na Charleroi są budzeni około 4 nad ranem. Z racji tego, że nas nie widać zostaliśmy obudzeni o 4:30, potem od razu poszliśmy spać bardziej chowając nogi i następna pobudka była o 7:30. O tej porze już wstaliśmy sami. Reszta osób nie śpiących w naszej „kryjówce”, nie miała takiej szansy.
Podłoga na lotnisku to zimne płyty, polecam ułożenie pod karimatę/ręcznik warstwy izolacyjnej z darmowej prasy lotniskowej. W takich warunkach, z kubkiem gorącej pomidorówki, da się spokojnie spędzić noc 🙂
Mam nadzieję, że informacje ode mnie pozwolą wam na przyjemniejsze koczowanie na Charleroi i opinia o tym lotnisku będzie nieco lepsza niż teraz. Pozdrawiam wszystkich sympatyków taniego latania 🙂