To się nazywa turysta! W ciągu 24 godzin odwiedził 12 krajów i pobił rekord świata
Jego podróż zaczęła się 25 maja o 7.01 rano, w niemieckiej miejscowości Perl. Miejsce wybrał nieprzypadkowo, bo przez rzekę Mozelę graniczy ono z luksemburskim Schengen, a tuż obok jest Francja. Jak sam tłumaczy, pierwsze 4 kraje „zwiedził” w ciągu 74 minut – z Luksemburga wstąpił na chwilę do Francji, a stamtąd dalej do Belgii.
Następnie poleciał do Amsterdamu, gdzie po kilku minutach miał samolot do Kopenhagi. Dotarł tam o 14.10 i od razu pojechał nad cieśninę Oresund – przekroczył słynny most łączący Danię ze Szwecją, znalazł się w Malmo, po czym ponownie wrócił na lotnisko w Kopenhadze, skąd poleciał do Warszawy.
Na lotnisku Chopina był tuż przed godziną 20. Ale to był dopiero początek jego gonitwy, bo już o 21.25 łapał z Centralnego nocny pociąg do Bratysławy. W stolicy Słowacji Adam miał być o 5:36 rano, ale jak sam tłumaczy, w sumie spał tylko 2 godziny. I to wcale nie z emocji – bardziej chodziło o to, że musiał na chwilę wysiąść na stacji w czeskim Bohuminie, by „zaliczyć” kolejny kraj. I zwyczajnie bał się, że uśnie.
W Bratysławie złapał autobus do węgierskiej granicy, gdzie znalazł się o 6.38 rano. Do ostatniego kraju, czyli Austrii miał nieco ponad 2 kilometry. Ostatni odcinek przebiegł i zakończył podróż na 7 minut przed czasem.
Tak wyglądał rekordzista po przekroczeniu granicy z Austrią. Fot. Facebook
Jego podróż była połączona ze zbieraniem pieniędzy na cele charytatywne. Informacje o szczegółach podróży, jej przebiegu i celu zbiórki znajdziecie na stronie 12in24.co.uk.
Obecnie Leyton czeka na potwierdzenie i zapisanie jego rekordu w księdze Guinessa. Poprzedni rekord – 11 krajów w 24 godziny ustanowiono w 1993 roku.