Media w dobie internetu działają jak stado. Wystaczy, że ktoś coś gdzieś napisze, najlepiej pod uznaną marką, a za chwilę wiadomość przez multiplikację obiega już wszystkie możliwe tytuły. I tak 21 maja tvn24.pl poinformował (do dziś nie sprostował):
Trasa, data, godzina, klik – i kupione. No, prawie. Prawie, bo wtedy właśnie okazuje się, że za opłacenie internetowego zakupu biletu linii Ryanair trzeba zapłacić dodatkowe 4 euro. Jak się okazuje, takie żądanie ze strony linii jest nielegalne – przynajmniej w Niemczech. Wyrok jest ostateczny, zapadł w tamtejszym sądzie najwyższym.
Jednak już kilka linijek dalej możemy przeczytać:
Sędziowie uznali, że linia nie może pobierać dodatkowej opłaty za płatności kartowe, jeśli nie zapewnia innego sposobu opłacenia należności, który nie powoduje dalszych kosztów.
I to już skłania do refleksji. Jak to? A słynne karty MasterCard Prepaid, które z tej opłaty są zwolnione?
Jak nie płacić “haraczu” liniom lotniczym (PŁATNOŚĆ ZA BILETY) >>
Otóż to. Niemiecki sąd uznał, że postepowanie Ryanair’a jest zgodne z lokalnym prawem, dopóki linia udostępnia alternatywną, pozbawioną „opłaty za płatność”, formę uiszczenia należności. A linia tak właśnie czyni. Czyli haracz Ryanair’a, także w Niemczech, jest legalny, a przewoźnik nie musi zmieniać swej polityki. Potwierdzenie mych słów znajduje się na irlandzkiej stronie Ryanair’a w dziale „News”.
O ile tak podana informacja w mediach ogólnych mnie nie zdziwiła, o tyle bezkrytyczne przepisywanie jej przez branżowe serwisy jest już wpadką, a słowa „Miejmy nadzieję, że wkrótce i w Polsce odpowiednie instytucje uregulują nie do końca zgodne z prawem przepisy odnośnie opłaty za… płatność” – są zaskakujące.
Dlaczego? Model biznesowy Ryanair’a polega na sprzedawaniu bardzo tanich biletów lotniczych i zarabianiu na sprzedaży produktów dodanych i mnóstwie dodatkowych opłat, których jednak świadomy konsument może uniknąć. W jaki sposób to uczynić regularnie piszemy na Fly4free.pl.
Jeśli państwo poprzez sądy bądź inne instytucje zaingeruje w ten model biznesowy, właśnie my – świadomi konsumenci, na tym stracimy. Kasa w budżecie Ryanair’a musi się zgadzać. Jeśli nielegalne będzie pobieranie haraczy za płatność, te 20 złotych będzie wliczone w cenę biletu. Jeśli macie wybór. Kupić bilet za 30 złotych, lub za 10 złotych przy użyciu specjalnie do tego celu wyrobionej darmowej karty, co wybieracie? Ja cieszę się z tego, że mam wybór, i że mogę za bilet zapłacić tylko dychę, mimo iż wymaga to ode mnie odrobiny wysiłku (wyrobienie karty).