Fly4free.pl

Co powoduje, że jak rzucasz hasło wśród znajomych - "jedziemy do ..., kto chętny?" to chętnych osób jest naprawdę dużo a jak przychodzi do realizacji podróży to większość rezygnuje? Nie mówię tu oczywiście o jednorazowej, może 2,3-krotnej rezygnacji bo wiadomo różnie bywa w życiu, ale jeśli komuś stale co jakiś czas proponujesz, jest wtedy chętny a jak przychodzi do organizacji wyjazdów to rezygnuje?
Btw. Z tematu pt. "Idealny towarzysz" w dziale "szukam towarzysza podróży" wynika, że Wasi znajomi w większości nie podzielają Waszej pasji podróżowania. A szkoda.

skąd ja to znam

Norma i w sumie nie ma się co więcej wypowiadać. Słomiany zapał to najlepsze określenie. Było przynajmniej kilka osób chętnych na 100% na kolejne wyjazdy, gdy opowiadałem o poprzednich, pokazywałem zdjęcia, mówiłem za jakie grosze latałem... Jak przychodzi co do czego to akurat 'tym razem nie, ale pamiętaj o mnie następnym'...

_________________

Raczej chodzi o myślenie impulsywne, niż słomiany zapał - takie zachowanie ludzkiego mózgu wykorzystują sprzedawcy garnków za 8000 zł, czy sklepy, aby idąc po towar za 20 zł wrócić z całym wózkiem wartym 250 zł.

Przyczyna zwykle jest prozaiczna. Może i by chcieli, ale po krótszej czy dłuższej analizie dochodzą do wniosków, że ich na to nie stać.
Ogólny strach przez potencjalnymi kosztami.
W końcu Polska to biedny kraj czy tego chcemy, czy nie.

_________________

a dla mnie to może i dobrze, bo nie muszę im odmawiać, po prostu wolę latać / podróżować sam

Myślę, że przyczyna jest inna. Użytkownicy fly4free chyba wystarczająco dużo razy udowodnili, że tanie podróżowanie jest możliwe nawet bez cierpienia większych niewygód.

Cóż... Moim zdaniem trzeba mierzyć siły na zamiary człek wszak to istota z natury leniwa:)

To nawet nie chodzi o to, bo jest mnóstwo domatorów, którym podróżowanie nie sprawia przyjemności. Najgorsi są rzeczywiście ci, którzy najgłośniej krzyczą i obrażają się, że ich nie zabraliśmy, a potem, gdy przyjdzie jakaś okazja, zapał znika

oczywiście nie ma jednej odpowiedzi na postawione pytanie. co człowiek to inny pomysł by (nie) jechać. jest wiele osób, które w ogóle nigdy nigdzie nie podróżowały i bynajmniej nie z powodów finansowych.
ludzie, którzy lubią podróże to w większości ludzie pozytywnie nastawieni do życia, optymiści o otwartych głowach, chętni do poznania nowych, często innych ludzi; innych zwyczajów, innego spojrzenia na świat.
a sami wiemy, że naszym kraju jest wiele osób, które nie bardzo są przekonani, że inne może być lepsze czy równie dobre...więc i po co tam sie pchać za te granice?

_________________
Marzy Ci się wycieczka rowerowa po Hiszpanii? Zapytaj! Coś podpowiem ;)

Strach przed kosztami zawsze taniej wypic browara za 5 zl i pogadac jaki te swiat zly.

To ciekawe spostrzeżenie bo jak się dużo pojeździ i zobaczy jak żyją inni za granicą to też często dochodzi się do tego samego wniosku, że tam jest jakoś specjalnie lepiej nie jest . Cudze chwalicie swego nie znacie.

4 dni do walentynek, nie wytrzymasz?

a jeszcze co do kosztów: my, tutaj, wiemy, że za niewiele można wiele zobaczyć. inni też wiedzą że można ale nie wiedzą jak, pewnie żyją w przekonaniu, że to trzeba umieć i trzeba kombinować.
z drugiej strony patrząc, też sami wiemy, że tanich biletów nie kupimy od tak, z dnia na dzień. często to okazja nas kieruje w dane miejsce a nie nasz pierwotny pomysł. nasze nastawienie jest bardziej budżetowe niż turystyczne choć na siłę staramy się żeby było tym drugim.
i ostatnia myśl - najciężej to zacząć. "swieżak" nie ma pojęcia o kosztach, "mykach", o tym jak tanio przeżyć dzień itp itd. wyobraźcie sobie, że pierwszy raz wchodzicie na to forum. ilu osobom chciało by się zagłębiać w niuanse płatności visą na stronie ryana...?

_________________
Marzy Ci się wycieczka rowerowa po Hiszpanii? Zapytaj! Coś podpowiem ;)

proponuję usunął z tematu słowa 'do podróżowania'

przecież to nie tylko podróżowania się tyczy, to normalne u ludzi, czy chodzi o wyjście na piłkę czy zrobienie 1000 innych rzeczy

_________________
"lepiej nie jechać i nie żałować niż jechać i żałować" - Tony Halik

Ale akurat pewnie wiekszosc z nas sie spotkala z komentarzami "ale ci dobrze, tez tak bym chcial" odnosnie podrozowania, co jest nieco denerwujace - chcesz to lec, chetnie podpowiem nawet jak oczywiscie nagle bedzie 100 ale

Wysłane z mojego LG-E460 przy użyciu Tapatalka

_________________

Powody są takie jak piszecie często czyli obawa przed kosztami, ale i nie znanym/niewygodnym. Mam trochę znajomych, którym proponowałem wyjazdy ale oni urlop i kasę wolą spożytkować na all inclusive w egipcie.

A drugi i częściej zauważalny u moich znajomych to brak zdecydowania, spontaniczności. Często jak widzę fajna okazję, myślę o kim z kim mogłoby to fajnie wyjść i pisze, że taka i taka okazja, szacowane koszty mniej więcej X złotych i żeby się szybko naradzali i szybka odpowiedź. To jak dostaję odpowiedź w poniedziałek np. to do weekendu Ci damy znać to mi ręcę odpadają. Bo tłumaczyłem nie raz, że czasem to za godzinę dobrej ceny nie ma, a co dopiero za tydzień.

Ale co poradzić. Ostatnio znajomy poprosił o pomoc, żebym mu tanie bilety do Brazylii znalazł. To mu znalazłem takie za 2300 zł zdaje się, biorac pod uwagę, że od Bahia (a nie sau paulo czy rio) i dośc mocno określony termin to stwierdziłem, że naprawdę dobra cena. To podziekował, powiedział że przemyśli i sobie sam kupi, już kupował wiec wie... Gadam z nim jakies 2 tygodnie później i pytam czy kupił. Mówi, że tak. Że się zastanawiał tydzień czy w piątek czy niedzielę wracać (dodam, że w brazylii miał być 4 tygodnie...) i jak się zdecydował to kupił za 3000 na esky.pl zamiast u przewoźnika taniej. A na koniec jeszcze się okazało, że walną się z jedną datą i za przebukowanie jeszcze 500 zł go skasowali...

Slomiany zapal nie zalezy od narodowosci. W zeszlym roku bardzo duzo podrozowalam w weekendy i spotkalam sie z wieloma komentarzami, ze ktos zazdrosci mi lifestyle (komentarze Brytyjczykow). Ewentualnie, ze jak mi dobrze, ze podrozuje. Wiekszosc osob komentujacych w ten sposob nawet nie ruszy siedzenia lokalnie, zeby cos pozwiedzac.

Jak pisalam w temacie o idealnym towarzyszu podrozy, wielokrotnie proponowalam znajomym rozne wyjazdy, gdzie do pokrycia mieliby tylko koszty jedzenia i zwiedzania, bo nocleg i transport byly juz zaplacone przeze mnie. Raz znalazla sie chetna na wycieczke do zamkow nad Loara.

Jak zaproponowalam znajomemu wyjazd do Niemiec do muzeow motoryzacyjnych i dalam mu termin odpowiedzi, to trzymal mnie w niepewnosci do ostatniej chwili i w koncu odpowiedzial dzien pozniej. Od tego czasu nic mu nie proponuje, bo nie chce czekac, az laskawie powie czy jedzie czy nie. Wiem, ze miejsca, ktore zwiedzam tez by go interesowaly, ale nie mam cierpliwosci do jego powolnego procesu decyzyjnego. Co ciekawe ten znajomy ma czas (nie pracuje) i pieniadze, a mimo to rzadko kiedy rusza gdzies siedzenie, bo jest zbyt leniwy. Tylko ciagle mi pisze w mailach, ze mi zazdrosci, ze gdzies tam pojechalam. Ewentualnie wysyla mi smsy, ze prawie przyjechal do mnie do Tromso na zorze, prawie ....

_________________
Carpe Diem.

@kiew
Co z kolei prowadzi do tragicznego przeświadczenia (które ja na przykład mam), że ja zrobię najlepiej, przez co pakuję się w pomaganie niezliczonej rzeszy ludzi i zawalam własne sprawy ;P To typowe w moim życiu.
Ludzie niestety nie czytają, nie zastanawiają się, nie potrafią się w coś wgłębić, poświęcić godziny-dwóch żeby coś sprawdzić, co sprowadza do tego, że zakres dostępnych dla nich dóbr jest mocno ograniczony. Niech żyją kombinatorzy!

Może troche odbiegne od tematu - moje kolezanki nie maja słomianego zapału- onę sa chetne, ale nie na jakies wypady zagraniczne bo to sa kosztowne rzeczy wiec im nawet nie proponuje . I mowia- sorry, ale nie samymi wycieczkami człowiek żyje, mam ważniejsze priorytety- pewnie! fura i ciuch ważniejszy.

sorry, ze wtracilam 3 grosze.

pewnie