Akceptuję i chcę ukryć komunikat Fly4free.pl korzysta z technologii, takich jak pliki cookies, do zbierania i przetwarzania danych osobowych w celu automatycznego personalizowania treści i reklam oraz analizowania ruchu na stronie. Technologię tę wykorzystują również nasi partnerzy. Szczegółowe informacje dotyczące plików cookies oraz zasad przetwarzania danych osobowych znajdują się w Polityce prywatności. Zapoznaj się z tymi informacjami przed korzystaniem z Fly4free.pl. Jeżeli nie wyrażasz zgody, aby pliki cookies były zapisywane na Twoim komputerze, powinieneś zmienić ustawienia swojej przeglądarki internetowej.



Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 5 posty(ów) ] 
Autor Wiadomość
#1 PostWysłany: 22 Lut 2025 11:38 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 11 Wrz 2011
Posty: 502
Loty: 1291
Kilometry: 2 597 509
platynowy
Podróżowanie po Stanach Zjednoczonych jest jak podróż przez wiele różnych krajów, których czasami naprawdę niewiele łączy. Praktycznie każdy stan wygląda trochę inaczej, ludzie są inni i nawet prawodawstwo może się mocno różnić. Kontrasty są olbrzymie. Niektóre miejsca wcale nie przypominają Ameryki! Kulinarnie to też niesamowita przygoda. Znamy w większości tylko kilka głównych miejsc jak Nowy Jork, Kalifornię, Parki Narodowe Zachodu i może Chicago. Ale USA to naprawdę o wiele więcej!
Mam swoje własne wyzwanie poznać całe USA i jestem na dobrej drodze, bo mój licznik obecnie wskazuje na odwiedzone 44 stany i jedno terytorium zależne (Puerto Rico).
Korzystam więc z każdej możliwej okazji (jak obecna podróż służbowa) aby zobaczyć coś więcej. W tej relacji będziemy zaglądać do Oklahomy i Nowego Meksyku – dwóch bardzo nieoczywistych stanów na podróże turystyczne 😊
Ale najpierw uchylę przed wami sekretów władzy w Waszyngtonie. Taki Waszyngton za zamkniętymi drzwiami!
Zaczynam swoją kolejną podróż do USA dwa dni po inauguracji nowej administracji właśnie w Waszyngtonie. No i na początek – jak miasto przyjmuje nowego prezydenta?

Image

Tu zdradzę Wam trochę tajemnic. Aby poznać co się będzie działo w administracji (i mieć wpływ na wydarzenia!) w Kongresie i Senacie koniecznie musicie zamieszkać w hotelu Mayflower (sieć Marriott). To historyczne miejsce niedaleko Białego Domu staje się po wyborach na jakiś czas domem wszystkich ważnych amerykańskich lobbystów krążących wokół nowej władzy. Dookoła Białego Domu jest też sieć restauracji, starannie dobranych w których owi lobbyści wraz ze swoimi kontrahentami bywają obowiązkowo wieczorem.
W ciągu dnia spotkam ich oczywiście w budynkach Senatu lub Kongresu i na niezliczonych nieoficjalnych przyjęciach w różnych agencjach i kancelariach prawnych. Trzeciego dnia poznaję już ich twarze i pozdrawiają mnie na korytarzach Mayflowera jakbym był jednym z nich....

Image

Tak rodzi się nowa polityka zaraz po zmianie prezydenta. No i wpadłem w ten wir a nawet w sam jego środek. Niewiarygodnie, na pewno tego nie wiecie zwiedzając Waszyngton, że do budynków Senatu i Kongresu można spokojnie wejść z ulicy!

Image

Jeżeli chcecie spotkać Senatorów lub Kongresmenów to wejście do ich biur jest absolutnie otwarte dla każdego Amerykanina a także takiego dżentelmena z Polski jak np. ja. Budynki Senatu takie jak Hart czy Russel mają tylko bramkę typu lotniskowego i …. Volla jesteśmy pod biurami senatorów:

Image

Możemy wejść na oficjalne przesłuchania kongresowe, zjeść kanapkę w oficjalnej mesie senatorskiej (można się nasłuchać historii dookoła!) i to wszystko …. z ulicy.
Jednego tylko nie wolno zrobić czyli zjechać na poziom -2 gdzie znajduje się podziemna kolejka prosto na Kapitol. Tu Secret Service wyłapie każdego, kto nie ma na szyi stosownej przepustki, nie ma żartów, trzeba szybko abarot do windy ze spokojnym wytłumaczeniem "sorry, wrong floor"!
Nie inaczej sprawa wygląda w Kongresie. Tu moim ulubionym budynkiem jest przepiękny Cannon House (wchodzicie jak do skarbówki w Polsce…. – grunt to pewna mina i zalecany „nieturystyczny” wygląd).

Image

Tu można podziwiać biura kongresmanów i nawet umówić się na spotkanie u ich asystentów:

Image

Image

Image

Tam też można się organoleptycznie przekonać jakie są priorytety Ameryki w polityce zagranicznej. Nic nie było Ukrainie ale za to o Bliskim Wschodzie – bardzo dużo! To wyjaśnia sporo z obecnego zachowania administracji.... :(

Image

Image

Mnie spotkała za to śmieszna przygoda, jak wychodziłem z Cannon House oficjalnym wyjściem, pod krawatem w garniturze, to akurat pod Kongresem przechodziła demonstracja (tak, w Waszyngtonie to dość powszechny widok). Może mam poważny wygląd ale tysięczny tłum zaczął do mnie machać jakbym był jednym z Kongresmanów 😉 Banan na twarz i Ave do demonstracji oczywiście! Nikt się nie kapnął a dostałem sporo wiwatów :D

Image

W tej akurat demonstracji są też polskie akcenty.

Image

Taki folklor Waszyngtonu. No ale wieczorem trzeba koniecznie przenieść się do owych wybranych restauracji aby dobić umówionego dealu. Zdradzę Wam jedno miejsce (oczywiście rezerwacja obowiązkowa z góry najlepiej przez zaprzyjaźnionego lobbystę). To Joe's Seafood, Prime Steak & Stone Crab :

Image

No tutaj jest to dla mnie danie obowiązkowe:

Image

A to sam budynek Kapitolu, po lewej obraduje senat, po prawej kongres

Image

Nie wiem czy wiecie, że jak się pali wieczorem światło w kopule to znaczy, że obrady jednej z Izb ciągle trwają.
No i Waszyngton dwa dni po inauguracji zastawiony jest barierkami. Są one sukcesywnie usuwane przez meksykańskich (100%) robotników. Patrzyłem na ich miny i zastanawiałem się czy już wiedzą, że część z nich będzie musiała wracać do domu niedługo…

Image

Waszyngton to też oczywiście wspaniałe budynki, muzea, pomniki i wystawy itp. ale ja niestety nie mam na to czasu.

Image

Image

Zabieram się z waszyngtońskiego lotniska DCA (trzy dni przed katastrofą, mnie też zastanawiały te helikoptery latające nad Potomakiem podczas startu) do Oklahomy, mojej nowej destynacji w USA.

Stay tuned…
_________________
Image

"Turysta to ktoś, kto już od przyjazdu myśli o powrocie do domu, podczas gdy podróżnik nie wie, czy w ogóle wróci"


Ostatnio edytowany przez hiszpan, 22 Lut 2025 16:06, edytowano w sumie 1 raz
Góra
 Profil Relacje PM off
24 ludzi lubi ten post.
4 ludzi uważa post za pomocny.
 
      
Słońce, złote plaże i pełen relaks 🏖️ 🌴All inclusive na Rodos za 2609 PLN 🍹 Słońce, złote plaże i pełen relaks 🏖️ 🌴All inclusive na Rodos za 2609 PLN 🍹
Poczuj się jak Fileas Fogg 🌎 Podróż dookoła świata za 4415 PLN ✈️ Poczuj się jak Fileas Fogg 🌎 Podróż dookoła świata za 4415 PLN ✈️
#2 PostWysłany: 22 Lut 2025 13:35 

Rejestracja: 19 Lut 2013
Posty: 569
Loty: 348
Kilometry: 653 431
niebieski
mi powiedzili jak zwiedzałem Capitol, że Izba Reprezentantów i Senat zbierają się tylko na głosowania nad ustaleniami które się dokonują w biurach itd

po za tym czekam na dalszy ciąg!
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#3 PostWysłany: 23 Lut 2025 20:21 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 11 Wrz 2011
Posty: 502
Loty: 1291
Kilometry: 2 597 509
platynowy
Oklahoma jest kompletnie nie po drodze. Za daleko aby dojechać tam samochodem ze znanych miejsc a jednocześnie brak tam jakiegokolwiek hubu aby chociażby się można się było przesiadać.
Leży dokładnie pośrodku USA nad Teksasem. Jest to stan wybitnie rolniczy a całe życie skupia się w Oklahoma City. Miasto ma 600.000 mieszkańców i wraz z trochę mniejszą Tulsą stanowią dwa największe ośrodki stanu. Reszta to pola uprawne bawełny i kukurydzy oraz farmy z bydłem hodowlanym.
Całkiem niedawno cała Oklahoma była jednym wielkim rezerwatem Indian. Stąd właśnie pochodzi plemię Osage, sportretowane w świetnym imho filmie „Czas krwawego księżyca” z Leonardo DiCaprio.
No właśnie, jest tu ropa i gaz ziemny w sporych ilościach i już na wyjeździe z lotniska widać wszędzie kiwaczki:

Image

Ląduję w stolicy stanu, Oklahoma City i od razu wypożyczam samochód, na piechotę się tu nie da. Zarezerwowałem sobie hotel w Bricktown, modnej obecnie dzielnicy Oklahoma City, pełnej klubów i restauracji a w przeszłości byłym centrum przemysłowym

Image

No oczywiście nazwa wzięła się z materiału, z którego zrobione jest większość tutejszych budynków – czerwonej cegły.
Mój przyjaciel, mieszkaniec Oklahoma City robi nam tour po „atrakcjach” miasta. Podziwiam trochę przydrogi jak dla mnie The Skirvin Hilton znany z historii o białej damie, która straszy gości na 8-mym piętrze

Image

Obowiązkowo wizytuję też miejscowy Kapitol. Indian jest sporo więc ich pomniki też są powszechne

Image

Wielka galeria handlowa w centrum mieści się we wspaniałym budynku – dawnym banku. Główna hala banku, dziś zamieniona na restaurację robi nadal wspaniałe wrażenie

Image

A w galerii sklepy dla…. no dla miejscowych 😉

Image

No i właśnie – lista atrakcji Oklahoma City zaczyna się kurczyć. To po prostu średniej wielkości pustawe amerykańskie miasto zbudowane na przemyśle wydobywczym, rolnictwie i hodowli bydła.
Jedziemy więc jeszcze zobaczyć wielki targ bydła pod miastem – Stockyard city. Zjeżdżają tu wszyscy okoliczni hodowcy krów, owiec i koni na wielki targ zwierząt.
Po dobiciu targu wszyscy udają się swoimi pickupami (to właściwie dominujący typ samochodu w Oklahomie) na steki do najlepszej knajpy w Stockyard City – Cattlemens Steakhouse. W dniu targowym można zapomnieć tu o wolnym stoliku. Dziś w sobotę jest luźniej co nie znaczy, że nie czekami na miejsce.

Knajpa ma fajną historię, w 1945 ówczesny właściciel, hazardzista zastawił lokal przy grze w kości za wyrzucenie przez drugiego gracza, zastawiającego swoją fortunę, dwóch trójek (Hard Six). No i tak przegrał właśnie słynny lokal i od tego czasu dwie trójki stanowią jego symbol.
Ale zanim spróbuję słynnego oklahomskiego T-Bone dostaję na przystawkę lokalny przysmak:

Image

Mam nie patrzeć w kartę tylko spróbować. No smakuje…. hmm jak jakiś delikates w panierce z ostrym sosem. Co to takiego jest? Otóż oczywiście padam ofiarą standardowego żartu kelnerów robionym wszystkim „greenhorns” w Cattlemens Steakhouse. Zjadłem właśnie Lamb Fries czyli ….. baranie jaja w cieście :shock: Zdegustowałem i żyję 8-) 😉
No ale zaraz po wchodzi już mój oczekiwany T-Bone wielki jak stodoła (nie ma mniejszych steków!)

Image

Obok jest wieeelki sklep dla kowbojów, takich prawdziwych kowbojów, których tu oczywiście nie brakuje. Na witrynie sklepu rzuca się nam w oczy plakat:

Image

Rodeo! Musimy oczywiście iść. No ale na rodeo nie wpuszczą mnie bez prawdziwego kapelusza kowbojskiego. Wielki salon takich kapeluszy jest właśnie w tym sklepie.
Jeżeli kiedyś kupowaliście kowbojski kapelusz, taki prawdziwy, Stetsona albo Resistola to wiecie, że w pudełkach leżą kapelusze w kolorach i rozmiarach a formowaniem kształtu zajmują się fachowi kapelusznicy.

Image

Odbywa się to na miejscu i jak już wybiorę kolor i obwód, kapelusz jest cały ogarniany gorącą parą i wspominany specjalista formuje go dla mnie w pożądany kształt. Gorzej potem przy kasie niestety bo to oryginał a nie chińska ani meksykańska podróba… 😉

No ale na wieczór zostaje nam jeszcze jedno miejsce z którego znana jest Oklahoma. Niestety jest to memoriał zamachu terrorystycznego, który miał miejsce w Oklahoma City w 1995 roku. Przed budynkiem federalnym, w którym notabene mieściło się też przedszkole, rodowity Amerykanin zaparkował furgonetkę wypełnioną domorosłymi materiałami wybuchowymi i zdetonował w środku miasta o poranku. Efekt był porażający, zginęło 168 osób w tym wiele dzieci a budynek zawalił się w połowie. I to nie był żaden arabski terrorysta tylko sfrustrowany białas, chcący wywołać rebelię przeciw rządowi za pacyfikację sekty Koresha w Waco jakiś czas wcześniej. Złapano go następnego dnia i skazano na karę śmierci, wyrok wykonano.
Niestety ta smutna historia pokazuje, że freaków w USA nie brakuje. A w miejscu zamachu stoi obecnie memoriał, który warto zobaczyć właśnie po zmroku.

Image

W miejscu zburzonego budynku federalnego jest staw a obok stoją krzesła symbolizujące poległych ludzi. Małe krzesła, których jest niepokojąco dużo, symbolizują dzieci

Image

Image

Amerykanie amerykanom to zgotowali...

Następnego dnia zamierzamy przejechać się do Tulsy słynną drogą Route 66, która przecina całą Oklahomę w poprzek. Jest to dzisiaj zwykła jednopasmowa szosa. Co jakiś czas przy drodze można zobaczyć pozostałości jej świetności z czasów wielkich szlaków migracyjnych. Jak pamiętacie może powieść „Grona Gniewu” Johna Steinbecka, dziejącą się w czasach Wielkiego Kryzysu właśnie w Oklahomie to stąd ruszali zbankrutowani farmerzy drogą Route 66 na zachód do wymarzonej Kalifornii:

Image

Symboli Route 66 jest po drodze pełno:

Image

Spotykamy stare zajazdy

Image

Znaki drogowe

Image

Budynki już nieużywane i rozwalające się

Image

A także perełki „starej” architektury jak ta okrągła stodoła

Image

Image

Wszędzie można się zatrzymać i porobić klimatyczne fotki

Image

A tutaj oryginalny most z czasów Route 66

Image

Wprawdzie nie przejeżdżamy jej motorem (jest w końcu styczeń i zima) ale nasz midSUV musi wystarczyć dla złapania klimatu.

Na popołudnie trzeba wracać do miasta. Jest jeszcze jedna drobna atrakcja. To pomnik kowboja chwytającego na lasso … .chmurkę. Taka alegoria kowboja – „Cloud Puncher”.

Image

No i w końcu idziemy na rodeo, obowiązkowo pickupem i w kapeluszach 😊

Image

Cennik, jakoś drogo nie jest:

Image

Na dzień dobry dostaję w dłoń piwo – noooo piękny rozmiar puszki!!

Image

Na rodeo walą całe rodziny z dziećmi. Widać, że to lokalna mega atrakcja. Ale arena nie jest zapełniona nawet w połowie. Mój lokales, wychowany na miejscowej farmie, opowiada ze smutkiem, że prawdziwa tradycja kowbojska jest już w odwocie, coraz mniej młodych chce się pałać tym zawodem, po prostu dobrobyt amerykański dotarł pod strzechy farm.
No ale zaczynamy od hymnu i obwożenia amerykańskiej flagi.

Image

Zaraz po tym kobieca woltyżerka i możemy zaczynać rodeo. Całość trwa bite trzy godziny i dla lokalesów to jest super ekscytujące przeżycie. Oczywiście najważniejsze są statystyki poszczególnych kowbojów, jest wielka tablica z danymi o każdej konkurencji i graczu.
Zaczynamy od ujeżdżania koni. Zdjęcia robiłem telefonem więc wyszły słabo

Image

Potem łapanie na lasso młodych byczków. Co ciekawe osobna konkurencja jest też dla Pań –„kowbojek”

Image

W międzyczasie wyścigi Pań dookoła trzech beczek i na końcu crème-de-la-creme: ujeżdżanie wielkich byków

Image

Wytrzymuję do końca ze względu na mojego przyjaciela, który jara się niesamowicie całym występem i co chwila klepie mnie i pyta czy widziałem, że ten Johnny z Tulsy wytrzymał całe 9 sekund!... taaa, ekscytujące ….

W końcu wszystkie byki ujeżdżone, nie ma strat w ludziach i mogę zamknąć rozdział „być na rodeo przynajmniej raz w życiu” 😉

Koniec Oklahomy, lecę następnego dnia do Nowego Meksyku – do Albuquerque.

Stay tuned…
_________________
Image

"Turysta to ktoś, kto już od przyjazdu myśli o powrocie do domu, podczas gdy podróżnik nie wie, czy w ogóle wróci"
Góra
 Profil Relacje PM off
21 ludzi lubi ten post.
2 ludzi uważa post za pomocny.
 
      
#4 PostWysłany: 23 Lut 2025 22:24 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 02 Sty 2013
Posty: 475
Loty: 25
Kilometry: 68 440
niebieski
@hiszpan przyjrzałem się cenom kapeluszy i zwalają z nóg. W tym jednym miejscu jest tak drogo czy to normalna cena za kapelusz kowbojski? Ciekawe czy dawno temu na Dzikim Zachodzie ceny kapeluszy też były tak wysokie, a może każdy mógł sobie na nie pozwolić?
_________________
Image Ibiza 2013
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#5 PostWysłany: 25 Lut 2025 22:59 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 11 Wrz 2011
Posty: 502
Loty: 1291
Kilometry: 2 597 509
platynowy
Do Albuquerque zabiera nas American z przesiadką w Dallas. Na przesiadkę 40 minut i na szczęście czeka gość z karteczką aby nas przejąć. Niby ta sama linia lotnicza ale stanowisko do Albuquerque jest dokładnie po przeciwnej stronie dość sporego lotniska jakim jest DFW.

W Albuquerque miałem zamiar od razu pojechać do Los Pollos Hermanos (kto oglądał Breaking Bad ten wie) ale szybkie googlanie uświadamia mi, że ty tylko lokacja filmowa ☹. Przez Albuquerque biegnie również już dobrze nam znana Route 66 ale tym razem nie mamy czasu jej eksplorować

Image

Zabieramy się więc prosto do Santa Fe – stolicy stanu Nowy Meksyk. Nie wiem czy wiecie ale w stanie Nowy Meksyk, który ma powierzchnie pi razy drzwi jak Polska żyje tylko ….. 2 miliony mieszkańców. Czyli większość to pustkowia, pustynie i góry. Połowa tych mieszkańców to Latynosi więc hiszpański jest językiem dominującym.
Santa Fe – jak to fajnie brzmi znajomo. Gdzieś się ta nazwa kołacze po głowie w związku z Meksykiem, koreańskim samochodem i oczywiście westernami.
Wybrałem na nocowanie lokalny Hilton. No mieści się w historycznym budynku i naprawdę robi wrażenie:

Image

Image

Image

Ponieważ zajęcia służbowe przewidziane są dopiero na popołudnie mamy prawie cały dzień na spacer po Santa Fe. Miasto zostało założone przez Hiszpanów w 1607 roku i znajduje się tu sporo zabytków ze wczesnych okresów kolonizacji Ameryki. Da się obejść całe historyczne centrum na piechotę. Idziemy przede wszystkim na Santa Fe Plaza:

Image

Na nim znajduje się też Palace of de Governors, parterowy budynek z 1610 roku. Whoaaa! To w Ameryce mają takie stare budynki!!! No zobaczcie a do tej pory myślałem, że 100-letnie zabytki w USA to już jest najstarsza rzecz, którą można oglądać! Jednak podróże kształcą 😉

Image

Image

Jest kompletnie pusto ale ilość sklepów z pamiątkami i restauracji świadczy o dość dużej popularności Santa Fe w sezonie turystycznym. Warto pochodzić po słonecznych uliczkach centrum historycznego Santa Fe dla samych klimatów i architektury adobe.

Image

Image

Image

Image

Image

Dochodzimy do najstarszego kościoła w całych Stanach Zjednoczonych – San Miguel Mission oryginalnie pochodzącego z 1610 roku (znowu szok!)

Image

No idealnie nadaje się na ilustrację westernów i filmów z pogranicza. W środku też ciekawie

Image

Image

No proszę, są i znajome klimaty 😊

Image

Tak wygląda miejscowa katedra i pomnik pierwszej indiańskiej świętej.

Image

Image

Image

Ciekawych kościołów jest więcej. Tu polecana kaplica Loretto, dawny kościół katolicki a obecnie muzeum i kaplica weselna

Image

Image

A ten mały kościółek skrywa w środku ciekawą tajemnicę. To drewniane schody na scholę zbudowane przez tajemniczego cieślę. Po budowie kościoła okazało się, że nie ma miejsca w środku na schody na scholę więc odpuszczono. Któregoś dnia wśród sióstr zakonnych pojawił się tajemniczy rzemieślnik z osiołkiem i skrzynką z narzędziami i zaofiarował się wybudować niemożliwe-do-zbudowania schody. Nie pozwolił nikomu podglądać swojej pracy i w trzy miesiące wybudował takie cudo:

Image

Te schody …. właściwie niczego się nie trzymają, nie ma środkowej belki wsporczej, barierki dorobiono 10 lat później. Do dzisiaj do Santa Fe zjeżdżają architekci aby studiować tę tajemniczą konstrukcję, która właśnie osiąga 100 lat i dalej stoi jakby przeciw fizyce. Nie użyto do jej konstrukcji ani gwoździ ani śrub ani nawet drewnianych czopów. Drewno pochodzi z odległości ponad 1500km od Sanfa Fe i nikt nie wie jak się tu znalazło. Oczywiście stopni jest 33…
Ów cieśla zniknął nazajutrz bez proszenia o zapłatę i nikt go nigdzie później już nie spotkał. No mega ciekawa historia!
Wejście jest płatne, 5usd ale za to dostajemy historię kaplicy …. po polsku!

Image

Czas na lunch – lokalna ostra torlilla i margarita robią robotę…

Image

Image

Musimy się przemieścić na południe stanu. Ale studiując mapę wpadam na jeszcze jeden pomysł! Niedaleko od Santa Fe leży Los Alamos – amerykański ośrodek badawczy gdzie opracowano pierwszą bombę atomową. Znakomicie jest to pokazanie w obsypanym Oskarami filmie „Oppenheimer” z Cillianem Murphym. To tylko 40 minut jazdy.
Okazuje się, że Los Alamos leży w górach. Za Santa Fe krajobrazy robią się górzyste.

Image

Image

Image

Image

Dojeżdżamy do Los Alamos, wysokościomierz pokazuje 2230 m n.p.m. Tego też nie wiedziałem, że bombę atomową opracowana na szczycie góry!

Image

Image

Niestety oryginalnych baraków już dawno nie ma ale trochę ciekawych budynków zostało pod turystów:

Image

Image

Oczywiście kręcili tu mnóstwo scen w „Oppenheimerze” W Visitor Centre dostaję mapkę gdzie iść w filmowe lokacje.

Image

Przede wszystkim większość budynków, obecnie już nieistniejących mieściła się wokół tego jeziorka

Image

Image

Image

Obecnie pływają tu wielkie gęsi

Image

Image

Przy centralnej ulicy stoi pomnik Roberta Oppenheimera i generała Grovesa

Image

Image

A dalej oryginalne budynki mieszkalne głównych naukowców projektu Manhattan

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Do domku Oppenheimera nie można obecnie wchodzić ale do innych jak najbardziej

Image

Polski akcent projektu Manhattan – Stanisław Ulam

Image

Image

Woow – kawał historii się tu zadział!

Czas się zbierać. Jedziemy na południe pod granicę z Meksykiem do Santa Teresa. Ale na nocleg trzeba przejechać do El Paso czyli Teksasu. To miasto pogranicza, centrum wieczorem jest wyludnione:

Image

No właśnie – zaraz za rogiem jest Ciudad Juarez!

Image

Meksyk z okna hotelowego w nocy

Image

Nazajutrz po tematach służbowych chcemy zobaczyć granicę meksykańską

Image

Da się podjechać pod sam płot

Image

Image

Image

Image

Pustynia

Image

Po drodze sporo border patroli

Image

A także wiszące nieruchomo sterowce z aparaturą monitorującą granicę

Image

Kawałek dalej jest przejście graniczne dla …. krów. Podjeżdżamy bliżej pomimo znaków ostrzegawczych o zakazie wjazdu. Tym przejściem importuje się wszystkie krowy na amerykańskie steki, które hoduje się w Meksyku.

Image

Image

Image

Wychodzi do nas facet ubrany jak prawdziwy kowboj i okazuje się, że to kuzyn naszego kierowcy. Chłopaki padają sobie w objęcia a Danny zaprasza nas na stanicę graniczną dla kowbojów i opowiada jak się te krowy przez granicę przeprowadza i potem sortuje.

Image

Image

W stanicy siedzą sobie prawdziwi kowboje meksykańscy (wszyscy tu to Latynosi). Niestety zdjęcia nie zrobiłem.
Danny zaprasza nas do lokalnej kantyny pracowniczej, tam te uprzejme Panie przygotowują mi najlepsze taco jakie jadłem w życiu

Image

Image

Ciekawe miejsce – z widokiem na płot graniczny i bramę tylko dla krów!

Image

Na koniec chłopaki chcą nam jeszcze koniecznie pokazać lokalne lotnisko gdzie w zeszłym roku złapano El Chapito – syna słynnego El Chapo! To mocno mroczna historia pogranicza meksykańskiego, po drugiej stronie w okolicach Ciudad Juarez panuje spore bezprawie.
Lotnisko jak lotnisko ale obok jest ciekawe muzeum lotnicze

Image

Image

Image

ale ta rakieta niemiecka??

Image

W biurze podziwiam jeszcze wino z chili

Image

Nadchodzi koniec mojej przygody amerykańskiej na tym wyjeździe. Zabrakło mi tylko odwiedzenia Parków Narodowych Carlsbad Caverns i White Sands ale to może innym razem. Wylot mam z lotniska El Paso Americanem do Phoenix a potem do Londynu. Droga na lotnisko biegnie po samej granicy więc biedny Meksyk widać bardzo dobrze.

Image

Image

Z drogi i z samolotu widać też wielki czerwony monument w Ciudad Juarez – La Equis

Image

Image

Postawiony jako symbol narodowej dumy i co wspominają miejscowi w miejscu aby go dobrze było widać z El Paso 😊

Image

To już koniec mojej styczniowej przygody w nowych, dziwnych lokacjach amerykańskich. Na liście pozostało mi jeszcze sześć stanów, czas planować następne …. podróże służbowe 😉
_________________
Image

"Turysta to ktoś, kto już od przyjazdu myśli o powrocie do domu, podczas gdy podróżnik nie wie, czy w ogóle wróci"
Góra
 Profil Relacje PM off
14 ludzi lubi ten post.
 
      
Wyświetl posty z poprzednich:  Sortuj według  
Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 5 posty(ów) ] 

Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina (czas letni)


Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 2 gości


Nie możesz zakładać nowych tematów na tym forum
Nie możesz odpowiadać w tematach na tym forum
Nie możesz edytować swoich postów na tym forum
Nie możesz usuwać swoich postów na tym forum
Nie możesz dodawać załączników na tym forum

Przeszukaj temat:
  
phpBB® Forum Software © phpBB Group