Fly4free.pl

Skoro byłem, a szansa, że napiszę pełnoprawną relację wraz z upływem czasu i kolejnymi wyjazdami jest co raz mniejsza, więc napiszę parę słów o atrakcjach, a może raczej „atrakcjach” Togo .

Togo, wraz z bratnim Beninem (o którym też mam nadzieję napiszę parę zdań w stosownym wątku), odwiedziłem w maju tego roku. To była moja trzecia wyprawa do Afryki Zachodniej (nie licząc kilku wyjazdów do Maroka i Sahary Zachodniej), a w ogóle szósta do „czarnej” Afryki. Pewne rozpoznanie w temacie więc mam i mogę absolutnie zarekomendować Togo i Benin (ale także np. sąsiednią Ghanę) dla tych, którzy chcieliby rozpocząć swoją przygodę z Czarnym Lądem. Togo jest krajem bezpiecznym, tanim, przyjaznym i wyjątkowo „łatwym w obsłudze”. Mieszkańcy Togo są wyjątkowo pozytywnie nastawieni do turystów, jest sporo dobrych, a zarazem rozsądnych cenowo hoteli, a niewielkie rozmiary kraju i dobrze rozwinięta komunikacja publiczna powodują, że po Togo jeździ się bezpiecznie, tanio i relatywnie szybko .

No dobrze, ale co z tymi atrakcjami… No i tu się zaczynają schody, albowiem w Togo (jak i w innych krajach Afryki Zachodniej) takich klasycznych must – see jest niewiele (od razu napiszę, że z tego punktu widzenia o wiele ciekawszy jest Benin). Ktoś złośliwy mógłby nawet napisać, że „nic tam nie ma”…

Dla mnie szczególnym problemem to nie jest. Lubię podróż dla samej podróży, lubię jeździć do miejsc, do których mało kto jeździ, lubię sobie gdzieś tam z boku stanąć i popatrzeć na ludzi. Dla mnie jest to ok, ale osoby przyzwyczajone do takich klasycznych, turystycznych atrakcji, mogą być trochę rozczarowane .

Ale do rzeczy.
Lome – czyli stolica kraju. Absolutny afrykański klasyk, nie różniący się zbytnio od pobliskich stolic. Wielkie, rozwleczone, rozedrgane, niesamowicie zatłoczone miasto, z mocno limitowanym zestawem ciekawych miejsc. Prawie zawsze jest to wielki market, czyli albo olbrzymi plac albo częściej kilka ulic, na których można kupić przysłowiowe mydło i powidło. Obecnie zdecydowanie częściej możemy tam znaleźć jakiś chiński chłam niż miejscowe produkty. Na pewno jednak, gdy ktoś jeszcze czegoś takiego nie widział, warte odwiedzenia. Oprócz tego również klasyki, czyli Katedra i/lub Wielki Meczet (zazwyczaj ten drugi ciekawszy). Lome wyróżnia się jednak trzema miejscami, a mianowicie bardzo ładną plażą (w niektórych miejscach mocno zabrudzoną, a wieczorem pewnie średnio bezpieczną), na której ulokowanych jest sporo barów oferujących tanie zimne piwo i świeżą rybę. Kolejnym miejscem jest Muzeum Narodowe, mocno zaniedbane i dosyć ubogo wyposażone, ale jednak miejsce, w którym naprawdę możemy się sporo dowiedzieć o Togo i jego historii, co jest o tyle ciekawe, że jest to narracja miejscowa, a nie podsunięta przez Europejczyków. Prawdziwym hitem jest jednak Palais de Lome, czyli pięknie odrestaurowana i utrzymana była siedziba gubernatora i pierwszych Prezydentów kraju, mieszcząca obecnie galerię miejscowej sztuki współczesnej.

Kpalime – bardzo przyjazne i ładnie położone miasto położone 120 km na północny – zachód od stolicy. Kpalime znane jest z przyjemnego klimatu (ze względu na góry nie ma tam aż takiego upału), kilku pobliskich wodospadów i możliwości trekkingowych. Oprócz tego, odnieśliśmy wrażenie, że ludzie są tam jeszcze bardziej przyjaźni niż w pozostałej części Togo. I znowu – te wodospady, góry… obiektywnie to naprawdę nie jest nic szczególnego, ale ze względu na bardzo przyjemną atmosferę miasta, żałowaliśmy, że nie zostaliśmy tam trochę dłużej.

Kara – duże miasto w północnej części Togo stanowiące dobry punkt startowy lub odpoczynkowy przed dalszą podróżą na północ (np. do mojego ulubionego kraju tej części Afryki, czyli Burkiny Faso – niestety obecnie mniej bezpiecznego) lub do położonej po obydwóch stronach granicy z Beninem doliny Tamberma. Do Kara przyjechaliśmy wieczorem, zjedliśmy w jednym z barów kolację, pogadaliśmy trochę z właścicielami baru i naszego hotelu i poszliśmy spać, więc niewiele więcej o tym miejscu mogę napisać.

Region Koutammakou – wpisany na listę UNESCO region położony po obydwóch stronach granicy między Togo i Beninem słynący ze zbudowanych z gliny domów – fortec. To największa atrakcja kraju, aczkolwiek często przez turystów pomijana, ze względu na położenie (północ kraju) i średnią dostępność (trzeba wynająć miejscowych motocyklistów, którzy nas obwiozą po tym regionie, a nawet – jak w naszym przypadku – podrzucą do sąsiedniego Beninu). Miejsce ciekawe, ale już trochę skażone turystyką (co jest o tyle zabawne, że w dniu, w którym byliśmy przez cały dzień nie spotkaliśmy ani jednego innego turysty). Dla nas to była niesamowita przygoda – dojazd, przejazd kilkadziesiąt kilometrów po często szutrowych drogach na motocyklach, przekraczanie granicy z Beninem z pogranicznikiem popijającym piwo, ale czy turystycznie to faktycznie była aż taka atrakcja? Oto jest pytanie…

Jeszcze jest Togoville i to jest chyba jedno z najciekawszych miejsc w kraju, szczególnie jak się trafi na ceremonię voodoo.

_________________
Moje podróże - piotrwasil.com

Ja to chyba najbardziej bym tam chciał poplażować

_________________
Tolerancja kończy się tam, gdzie zaczynają się prawa człowieka

Mógłbyś się jednak zdziwić...raz, że port a dwa ogólnie rzecz ujmując plaże nie grzeszą czystością (i nie mam na myśli tylko śmieci...)

_________________

Plażowałem dzień obok w Beninie w Grand Popo - sama plaża lux, ale fale tak ogromne, że pływać się nie da.

_________________
Moje podróże - piotrwasil.com

Takie pytanie. Czy lokalsi mogą się przemieszczać swobodnie między Togo i Beninem?
Chodzi mi o to, że zastanawiam się nad szybkim wypadem (tak na 3 dni) i chętnie zrobiłbym sobie 1-dniową wycieczkę do Beninu. Z uwagi na ograniczenie czasowe korzystanie z dzielonych taksówek czy motorków może być trochę problematyczne. Więc myślałem, żeby wziąć taksówkę i w ten sposób wyskoczyć przez granicę.

_________________

Mogą, ale to przejście jest ogromne i można postać trochę.
W każdym razie pod samo przejście po stronie Togo dojedziesz prosto ze stolicy, przejdziesz z buta (po lewej jest furtka) i po drugiej stronie na bank coś złapiesz do Grand Popo albo nawet do Cotonou. Po obu stronach przejścia jest spory targ i dużo ludzi, a taksówką może być każdy samochód jeśli ma pół siedzenia.

_________________
Moje podróże - piotrwasil.com

Znalazłem na mapie takie miejsce:
https://en.wikipedia.org/wiki/Akodessawa_Fetish_Market
Ktoś był i może się wypowiedzieć, czy warto tam zajrzeć?

_________________

Jak Cię jarają martwe zwierzaki to można zajrzeć. Ja celowo te markety opuściłem. W Togoville są bożki i statuetki związane z voodoo.

_________________
Moje podróże - piotrwasil.com

No raczej , a w zasadzie wcale mnie nie jarają. Ale czasami trzeba przełknąć swoje poglądy/upodobania, żeby poznać/zrozumieć te lokalne.
Ale w takim razie pewnie uderzę do Togoville. Oczywiście najpierw muszę kupić bilety.

_________________

Co do Togoville to My opuściliśmy to miejsce świadomie, zniechęceni średnio zachęcającymi komentarzami z netu, co do przychylności miejscowych do turystów . Także jedyni napotkani podczas naszego wyjazdu Polacy, którzy tam byli, mieli mało przyjemną przygodę z jakimiś miejscowym przekręciarzem (inna sprawa, że z rozmowy z nimi wynikło nam, że to byli wyjątkowo mało doświadczeni zawodnicy, więc jakiś miejscowy cwaniak to pewnie wykorzystał ). Z drugiej strony, pamiętam z relacji carta, że oprócz chyba przepłacenia za łódkę, na miejscu było ok. Tak więc pewnie też się na spokojnie da.

Wyczerpując jeszcze temat atrakcji Togo... i wychodząc naprzeciw chętnym do ewentualnego plażowania w tym kraju , to warto jeszcze rozważyć położoną przy samej granicy z Beninem miejscowość Aneho. Zatrzymaliśmy się tam tylko na obiad, mając już zarezerwowany nocleg w Lome i w sumie to później trochę żałowaliśmy, bo miejscowość wyglądała całkiem ładnie i malowniczo i myślę, że na jedną noc byłaby ciekawym przystankiem .

Odpowiadając na pytania Sudoku...
- podobnie jak cart uważam, iż nie ma sensu brać taksówki w Togo, aby pojeździć po Beninie. Zdecydowanie szybciej i taniej będzie raczej dojechać do granicy, przejść ją z buta i łapać coś po drugiej stronie. Weź jednak pod uwagę, że to wprawdzie blisko, ale jednak trochę do granicy z Lome się jedzie, na granicy też nam trochę zeszło (dosyć upierdliwi pogranicznicy), no i z granicy też gdzieś trzeba dojechać. Może się więc okazać, że zamiast 1 dniowej wycieczki będziesz miał kilkugodzinną wycieczkę (w Togo i w Beninie tak jak wszędzie w okolicy równika o 18 się ściemnia) ,
- ten targ fetyszy to dosyć popularne miejsce w Lome. Nas to trochę nie bardzo interesowało (widzieliśmy podobne w innych krajach), więc tam nie pojechaliśmy, ale Ci Polacy, o których wspominałem byli tam i byli bardzo zadowoleni (tyle, że znowu musieli się dość sowicie opłacić za "wstęp" ).

Mam nadzieję, że tymi dodatkowymi wyjaśnieniami nie zniechęciłem nikogo do odwiedzenia Togo (i/lub Beninu), bo to są naprawdę bardzo bezpieczne i spokojne kraje i przy zachowaniu podstawowych zasad gry, pewnie nikomu nic się nie stanie.

Dla mnie targ fetyszy był bardzo ciekawy, nie płaciliśmy jakoś dużo za wstęp. Togoville w porządku, ale bez fajerwerków. Ogólnie Togo nie wywarło na nas dobrego wrażenia. Może zadziałał kontrast, bo przyjechaliśmy z Ghany i tam było dużo spokojniej pod względem żebrania/naciągania, ale też robienia zdjęć.

A mi z kolei Togo podobało się , szczególnie na Koutammakou na północy. Bardzo klimatyczne i fotogeniczne wioski (oczywiście jest lekko turystycznie w porównaniu do innych miesc, ale mówimy o zupełnie innej skali turystyczności). W Kara, gdy szukaliśmy taksówkarza, który tam nas zawiezie - nie mieli pojęcia co to jest. Koleś, który nas zawiózł (prowadzony przez nas) focił razem z nami, więc pod następnych turystów był już przygotowany

W Togo polecam wizytę u polskiego misjonarza. ks. Robert Dura pracuje w miejscowości Tchamba.
http://www.misja-togo.com/ks-robert-dura.htm
Dość rzadko, ale odpowiada na mejle.

Zapowiedzieliśmy się z 2-godzinną wizytą, spędziliśmy 1,5 dnia.
Można się pomodlić, wziąć udział we mszy, a ksiądz jest uroczym rozmówcą i kopalnią wiedzy o Togo.
Prowadzi szkołę (najlepszą w tamtej części kraju), do której najzagorzalsi muzułmanie (a jest ich większość w płn Togo) posyłają swoje dzieci.
Ksiądz jest bardzo poważany przez miejscową społeczność, było to widoczne, gdy obwoził nas po okolicy...

_________________
Paweł
https://sites.google.com/site/traveller ... haus-pawel