Akceptuję i chcę ukryć komunikat Fly4free.pl korzysta z technologii, takich jak pliki cookies, do zbierania i przetwarzania danych osobowych w celu automatycznego personalizowania treści i reklam oraz analizowania ruchu na stronie. Technologię tę wykorzystują również nasi partnerzy. Szczegółowe informacje dotyczące plików cookies oraz zasad przetwarzania danych osobowych znajdują się w Polityce prywatności. Zapoznaj się z tymi informacjami przed korzystaniem z Fly4free.pl. Jeżeli nie wyrażasz zgody, aby pliki cookies były zapisywane na Twoim komputerze, powinieneś zmienić ustawienia swojej przeglądarki internetowej.



Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 26 posty(ów) ]  Idź do strony 1, 2  Następna
Autor Wiadomość
#1 PostWysłany: 11 Paź 2024 13:40 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 17 Sty 2011
Posty: 1717
złoty
Taki to live, że już ma jednodniowy poślizg, ale o tym w następnej części.

Bilety kupione dawno temu w ramach bardzo popularnej na tym forum promocji Kenya Airways z Paryża do Londynu, z możliwością przystanku w wielu punktach z afrykańskiej siatki tegoż przewoźnika - najpopularniejsze były Seszele oraz Mauritius. Ponieważ, w momencie zakupu, Afryka kontynentalna średnio mnie interesowała (i miałem w bliskich planach Wodospady Wiktorii), więc decydowałem między dwoma wspomnianymi wcześniej kierunkami. I tutaj przyszła z pomocną metoda Marie Kondo - zostaw to, co Ci sprawia radość. Tym sposobem Seszele wciąż są na półce "następna promocja". Oto plan:

Załącznik:
mapa.png
mapa.png [ 40.01 KiB | Obejrzany 4157 razy ]


Promocja Kenya Airways, przynajmniej w moim przypadku, należała do tego rodzaju wypraw, gdzie loty pozycjonujące były droższe od "głównego dania". Szczególnie że chciałem zminimalizować ilość wykorzystywanego urlopu - więc odpadały podróże przez huby tanich linii i raczej trzeba było skorzystać z oferty tradycyjnych linii. Ale, gdy przewoźnik był na tyle miły i odwołał lot NBO-LHR, to udało się zmienić powrót na NBO-CDG-LHR z długą przerwą w Paryżu, co dawało różne możliwości wyszukania dolotu\powrotu. Ale, jak widać na powyższej mapce, pierwotna trasa się nie zmieniła - bo jak bym nie szukał, to obie opcje były rownie nieciekawe cenowo. Dopiero dużo później do mnie dotarło, że przecież w tym samym czasie są "ziemniaczane" ferie w DK, więc wszyscy wyjeżdżają, co tłumaczy ceny jakichkolwiek biletów z Kopenhagi. Nauka na przyszłość, by zwracać na takie bzdurki uwagę...

W drodze tam czeka mnie całodniowa przesiadka w Nairobi, z możliwością wyjścia z lotniska, potem kilkugodzinna wczesno-poranna przesiadka w Plaine Magnien (czyli na lotnisku Sir Seewoosagur Ramgoolama - MRU) i krótki lot na Rodrigues. Tam kilka dni, potem powrót na Mauritius, tam kilka dni - i wracamy do rzeczywistości. A na miejscu? Trochę bliższego, aktywnego, kontaktu z przyrodą, odrobina plażowania, fotka z żółwiem i moczenie nóg w wodospadach. A może się nawet jakaś przejażdżka łódką trafi.

No i chciałbym ostrzec, że nie do końca miałem czas i energię do głębszego zainteresowania się tym, co oferuje te egzotyczne państwo, więc będę się poruszał po ubitych szlakach (wielkie podziękowania dla @Washington za https://www.fly4free.pl/forum/hiking-na-mauritiusie,350,176671, dużo czasu mi ten wpis zaoszczędził) i nie będzie aż takiego upakowania atrakcjami jak powinno być...

A na początek koniaczek. Jeszcze w Kopenhadze...
Załącznik:
ImportedPhoto_1728596996697.jpg
ImportedPhoto_1728596996697.jpg [ 176.83 KiB | Obejrzany 4157 razy ]
Góra
 Profil Relacje PM off
6 ludzi lubi ten post.
 
      
Sri Lanka na bogato: 7 dni w 5* hotelu z all inclusive za 3999 PLN. Wylot z Warszawy Sri Lanka na bogato: 7 dni w 5* hotelu z all inclusive za 3999 PLN. Wylot z Warszawy
Tylko 120 PLN za loty do Francji, Hiszpanii, Włoch, na Maltę i Węgry. Zbiór tanich biletów z Polski Tylko 120 PLN za loty do Francji, Hiszpanii, Włoch, na Maltę i Węgry. Zbiór tanich biletów z Polski
#2 PostWysłany: 11 Paź 2024 19:59 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 17 Sty 2011
Posty: 1717
złoty
Tak jak wspomniałem w pierwszym wpisie, relacja live rozpoczęła się z jednodniowym poślizgiem. Wspominałem też, że starałem się zminimalizować urlopy, więc z domu wyruszyłem już wczoraj - odwiedzając Shiphol po drodze do Paryża. Tam nocleg w przylotniskowym Ibisie. Dzisiaj od rana praca, ale na szczęście można już zamknąć służbowego laptopa i rozpocząć relację. Tzn. urlop.
Image

Wyjazd się zaczął miło, znaczy koniaczek to też pozytyw - ale głównym umilaczem był upgrade na trasie CPH-AMS. Na moje 300+ lotów legacy, to drugi przypadek, raz w Star Alliance, a teraz Sky Team. Nie da się ukryć, że to miły sposób na rozpoczęcie wakacji. Nawet jeśli lot miał kilkanaście minut opóźnienia - w końcu jedyne co mnie czekało w Amsterdamie, to średni salonik i że dwie godziny pracy - takiej mało ambitnej. Doświadczenie życiowe uczy, że nie ma co zaczynać czegoś ambitniejszego dzień przed urlopem...
Image

Flagowy salonik KLM opiszę osobno, ale ci co byli wiedzą, że nie jest to miejsce warte zapamiętania - ot, jest czym się zapchać, jest czym się napoić, a i siedzenia wygodniejsze. Aczkolwiek zapełnienie podobne do Poloneza w trakcie remontu.
Image
Potem nocleg w Ibisie przy lotnisku w Paryżu - ale tym troszkę dalszym, w końcu tylko będę tam spał i pracował w piątek...
Image
No i wracamy do LIVE. Piszę te słowa w lounge Air France w oczekiwaniu na boarding drimka. Lounge znowu rozczarowujący - ale, służbowy laptop zamknięty i do wczorajszego koniaczku można dodać dzisiejszy. Popity szampanem - w końcu wakacje...
Image
Image
Image
Góra
 Profil Relacje PM off
5 ludzi lubi ten post.
 
      
#3 PostWysłany: 12 Paź 2024 09:28 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 17 Sty 2011
Posty: 1717
złoty
O ile boarding lotu Kenya Airways zaczął się prawie kwadrans wcześniej niż można się było spodziewać, to nieśpieszne i powolne tempo spowodowało iż drzwi zostały zamknięte jakieś minutę po planowanym czasie odlotu. Ale, skoro przesuwamy się od kultury podporządkowanej zegarkowi do bardziej swobodnej - i jest urlop - who cares?

Załoga dość sprawnie rozdała posiłek - aczkolwiek muszę przyznać że rybą zaczęło pachnieć dużo wcześniej, i też dość dość długo po zebraniu tacek. Poza tym nic wartego zapamiętania. Kurczak dobry, sałatka i ptyś średni, a bułka fatalna. Natomiast wino południowoafrykańskie przyzwoite.
Image
Ale, ważne że już jesteśmy w Nairobi. Kontrola paszportowa poszła szybko, nawet jeśli ustawiłem się do zwykłej kolejki, a nie Sky priority. Trochę dłużej trwało czekanie na przejście przez skaner na cle...
Image
Image
Góra
 Profil Relacje PM off
5 ludzi lubi ten post.
 
      
#4 PostWysłany: 12 Paź 2024 19:10 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 17 Sty 2011
Posty: 1717
złoty
W Nairobi czekała mnie całodniowa przesiadka. Początkowo planowałem wybrać się na jakieś safari do pobliskiego parku narodowego, ale po sprawdzeniu cen (prawie 80$ plus wstęp do parku za kolejne 40$) i przeczytaniu, że dużo ciekawsze są poranne wyprawy - na które nie mam szans się wyrobić v- niż te (po)południowe, stwierdziłem że sobie odpuszczę zorganizowane wycieczki i "zaliczę" standardowe atrakcje przy kilku-kilkunasto godzinnych przesiadkach.
Image
A tak właściwie to dwa miejsca chciałem odwiedzić - muzeum Karen Blixen oraz żyrafy.

To pierwsze z czystego sentymentu - o jakieś trzy rzuty beretem w Danii ode mnie jest tamtejsze muzeum jej poświęcone. W Nairobi do obejrzenia jest niezbyt okazały dom, z dużą częścią oryginalnego wyposażenia (a to co zaginęło po drodze zastępują rekwizyty z oskarowego filmu) plus krótka ścieżka po zaroślach z maszyną do suszenia kawy. Sympatyczne, ale raczej nie jako główny punkt programu.
Image
Image
Image

Drugim punktem dnia były żyrafy - znajdujące się w nie aż tak dużej odległości od pierwszego muzeum - Giraffe Center. Całkiem przyjemne doświadczenie, szczególnie że zwierzęta te karmi się czymś dla nich zjadliwym, a nie suszonym chlebem czy innymi resztkami. No i to bardzo ciekawe uczucie jak się jest smyranym językiem oraz ustami tegoż zwierzęcia. Świetne miejsce do odwiedzin. Nawet bez dzieci. Przeszedłem się potem jeszcze szlakiem przyrodniczym po drugiej stronie ulicy, ale tak na dobrą sprawę nie było tam niczego, poza policjantem z kałachem. Nie mam pojęcia co on tam patrolował...
ImageImage
Image
Image

Powrót na lotnisko - dłuższy niż planowano, bowiem był jakiś problem spowodowany awarią samochodu i udało się dzięki temu zaliczyć słynnej nairobiańskie korki. Potem trzy kontrole bezpieczeństwa i czekam na kolejny, przedostatni już lot.

Póki co - na tablicy odlotów nie ma mojego lotu na Mauritius...
Image
Góra
 Profil Relacje PM off
7 ludzi lubi ten post.
2 ludzi uważa post za pomocny.
 
      
#5 PostWysłany: 13 Paź 2024 07:37 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 17 Sty 2011
Posty: 1717
złoty
Pomimo tego, że mam na koncie ładnych kilka lotów na oceanem, jakoś wizja czterech i pół godziny nad dużą wodą w embraerze - który raczej kojarzy się z polską krajówką (tak, wiem, lot na różne międzynarodowe trasy je rzuca), powodowała pewnego rodzaju niewielki dreszczyk emocji. Szczególnie pamiętając o średnio wygodnych fotelach w nim. Cóż, fotele w Kenya Airways są bardzo podobnych do tych polskich...
Image

Warto zauważyć "prawdziwą" business klasę i niesymetryczne schowki (bo układ 1-2).
Image

A i wyjaśniając brak lotu na ekranie - doszukałem się, że są dwa rodzaje wyświetlaczy. Ja jednych są wszystkie odloty, na drugich tylko część. Nie udało mi się wymyślić od czego to zależy... Lokalny koloryt najwyraźniej.

Wystarczy o otoczce. Spytajcie, jak tam lot minął? Ruszyliśmy trochę przed czasem, do dyspozycji miałem cały rząd ewaluacyjny - co prawda ciężko skorzystać ze wszystkich 4 miejsc, ale miło mieć możliwości. Co ciekawe, jeden dżentelmen chciał się przesiąść - by uniknąć towarzystwa niemowlaka, to został przesadzony do innego, zwykłego, rzędu. Najwyraźniej, bodajże jak w Wizzarze, miejsca "premium" są dla płacących/statusowych.
Image

Poza tym, żarcie ok, steward bez pytania dał mi dwie butelki wina, co prawda gorszego niż poprzednio, ale za darmo nie wypada odmówić. Niemowlaka z rzędu przed moim nie było słychać, więc też należy się cieszyć. Muszę przyznać, że dawno nie byłem tak dopieszczony - nawet przy lotach w C. Jeszcze przed startem pan steward się pytał czy nie chce się przenieść do wolnego rzędu - bo ewakuacyjny to w końcu odpowiedzialność, potem te dwa wina, przy zbieraniu tacek padło pytanie czy nie chce jeszcze wina (za jakieś 10h czeka mnie samochód, więc sobie odpuściłem) i potem jeszcze tuż przed zgaszeniem światła kolejne pytanie o napoje...

Na Mauritiusie, kontrola graniczna jest dużo powolniejsza i wymaga więcej informacji - jak na przykład biletu powrotnego. No i, jako że przylecieliśmy w środku nocy, czynne są tylko dwa okienka - jedno dla rezydentów i jedno dla obcych. Po pół godzinie kolejna przeszkoda, czyli kontrola zdrowotna - ale jak tylko się dowiedzieli że lecę dalej, to machnęli ręką, na Rodriguez niech się martwią.
Image

No i w samolocie każdy dostał po dwie deklaracje. Co prawda większość informacji się powtarzało, ale najwyraźniej inne departamenty odpowiadały za inne działania. Poza tym, zapomniałem już jak głośny i ciasny jest ATR. Szczególnie że duża część pasażerów nie była zbyt skromna z podręcznym - więc sporo go lądowało pod nogami. Ale, podróż się właśnie skończyła i czas na wakacje.
Image
Góra
 Profil Relacje PM off
5 ludzi lubi ten post.
 
      
#6 PostWysłany: 13 Paź 2024 16:15 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 17 Sty 2011
Posty: 1717
złoty
Po odebraniu auta - skądinąd pierwszy raz jadę manualem po tej stronie ulicy - udaję się w kierunku Francis Leguat Reserve czyli rezerwatu żółwi. Tutaj jest ich na tyle dużo (ponad 500 olbrzymich i kilka tysięcy innych), że mam nadzieję iż uwaga zwiedzających rozkłada się na więcej niż kilka osobników i dzięki temu nie jest wizyta ludzi aż tak traumatyczna. Zwiedzanie odbywa się dwa razy dziennie 10.30 oraz 13.30 - oraz gdy zbierze się grupa chętnych. Na miejscu też też muzeum opowiadające o tym, ja te wszystkie endemiczne zwierzęta wyginęły. Oraz o poczcie. Oraz o ważnych osobistościach. Oraz o badaniach nad promieniowaniem UV.
Image
A i jest ktoś, kogo nie może zabraknąć w żadnym szanującym się muzeum wszystkiego.
Image

Ale, najważniejsze są żółwie. Najpierw przewodnik opowiada o roślinności, ich pokarmie. Są też odwiedziny u młodych, potem wchodzi się do wąwozu krasowego(?) gdzie żyją siebie te wszystkie żółwie. A część z nich nawet wchodzi po schodach w okolice recepcji. Jest ich dużo, są aktywne, można robić dużo fotek i filmów.
Image
Image
Image
Image
Image

A potem jest jeszcze jaskinia - pełna różnych form skalnych, z którymi można obcować naprawdę blisko. Ja zrezygnowałem z planów odwiedzania Caverne Patate - uznając że tam będzie bardzo podobnie. Jak dla mnie ta wspólna trasa to must na tej wyspie.
Image
Image
Gorzej że pogoda właśnie zaczyna krzyżować moje plany na jutro.
Góra
 Profil Relacje PM off
9 ludzi lubi ten post.
 
      
#7 PostWysłany: 13 Paź 2024 18:51 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 17 Sty 2011
Posty: 1717
złoty
Ps. Zapomniałem napisać w poprzednim wpisie - jeśli zaatakuje was żółw, to posmyrajcie go po szyi. Wtedy przestanie się poruszać przez jakieś czas i zdarzycie uciec.

Tak jak wspomniałem wcześniej, wygląda, że pogoda mocno wpłynie na moje jutrzejsze plany i zamiast rejsu będzie kombinowanie. Dlatego też zdecydowałem się przenieść jedna droga rzecz na dzisiaj i szybciej wyjaśnię tytuł relacji niż planowałem...

Otóż, planując wyjazd, znalazłem ciekawostkę, że najwyższy szczyt Rodriguez znajduje się w Lubinie. A dokładniej w Mont-Lubin. Takie Polonica pchają się w ręce - żal nie skorzystać. A tu się jeszcze okazało, że na szczyt prowadzą schody. Z drogi. A obok są takie wioseczki.
Image
No i tym sposobem do walki o szczyt przystąpiłem dzisiaj. A nie jest to łatwe zadanie. Najpierw są takie schody.
Image
Potem inne. Ale na szczęście tutejsi mieszkańcy myślą o niedotrenowanych wspinaczach i co 5 metrów stoi taborecik. Tak na wszelki wypadek.
Image
A po schodach ukazuje się takie coś. Bardzo ładny widok.
Image
Image
Image

Na tyle wspaniały, że niektórzy uciekają się do takich nieuczciwych wspomagaczy. I się z tym nie kryją. Gdzie upadł duch sportu?
Image
Góra
 Profil Relacje PM off
7 ludzi lubi ten post.
 
      
#8 PostWysłany: 14 Paź 2024 13:59 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 17 Sty 2011
Posty: 1717
złoty
Tak jak przewidywałem wczoraj, moje plany na dzisiaj trzeba było zmieniać. Mocno wieje i wszelkie rejsy na Ile de Cocos są odwołane. Duża szkoda, bo to było na pierwszym miejscu moich punktów za odwiedzenia. Ale, tak to już jest jak się planuje bez rezerw czasowych (z drugiej strony , wczoraj też odwołali, a i kilka najbliższych dni się zapowiada podobnie).

Dlatego dzisiaj rano zdecydowałem się na odwiedzenie Grande Montagne Nature Reserve. Rezerwatu, który oferuje oprowadzania 2 razy dziennie - 9:30, 13:30. Mają też żółwie (całe dziesięć) ale główną atrakcją są ptaki, nietoperze i przyroda. Co prawda nietoperze tylko czasem bywają po południu, bo aktywne są wieczorami - ale to szczegół. Za to rano ponoć jest więcej ptaków. Podjechałem tam trochę wcześniej, bowiem już wczoraj widziałem że tutejszy parking jest na 5 samochodów, a mój ma duże potrzeby przestrzenne - ale się okazało że o 9:15 byłem jedynym.
Image

Odprowadzanie zaczęło się z 15 minutowym opóźnieniem, ale u tak byłem jedynym uczestnikiem. Mają też muzeum. Takie kompaktowe.
Image
Podczas trasy można dowiedzieć się naprawdę dużo o tutejszej endemicznej przyrodzie. Np ponoć byłem bardzo szczęśliwym gościem, bowiem "najrzadsza roślina świata"(według przewodniczki) właśnie zakwitła. Ta roślina to dzika kawa - ponoć jest tylko jedno drzewko rosnące "na wolności", w centralnej części tej wyspy - odkryte w latach osiemdziesiątych.
Image

Plus pełno innych unikalnych roślin. Jak na przykład ten okaz stinkwood (?) z nasionami - zabezpieczony przed kradzieżą kory, która ma właściwości lecznicze.
Image

Mają też żółwie - ale po wczoraj to meh.
Image

Plus punkt widokowy. A tutaj ciekawostka, to chyba pierwszy rezerwat, w którym cieszą się słysząc piły spalinowe tnące las. Jak to powiedziała przewodniczka - wycinają większość egzotycznej roślinności (jak to brzmi...) żeby zasadzić endemiczne, a jak te trochę podrosną, to wytną egzotykę do końca.
Image
A ptaki? Cóż, było ich 5, ale mój aparat jest za stary i wojny by je złapać poza tym, który się do mnie dosiadł jak pisałem powyższe słowa. A że przewodniczki już nie było - nie mam pojęcia co to.
Image

Ale za to tego było sporo...
Image

Podsumowując, bardzo fajnie przeżyte półtorej godziny, gdzie można się było dowiedzieć wielu rzeczy (np. Dlaczego większości ludzi wąchajacych kwiat dzikiej karty zaleca się wizytę u lekarza), nawet porozmawiałem z panią o polityce - ale o tym trochę jutro), a człowiek chyba to miejsce bardziej dla miłośników przyrody, niż rodziny z dziećmi.
Image

Szczególnie że można potem zostać sobie samemu i posłuchać odgłosów lasu. I wtedy widziałem chyba tele samo ptaków co z przewodnikiem, ale raczej latających, niż siedzących - więc bez zdjęciowych.
Góra
 Profil Relacje PM off
5 ludzi lubi ten post.
 
      
#9 PostWysłany: 14 Paź 2024 17:42 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 17 Sty 2011
Posty: 1717
złoty
A potem przyszedł czas na relaks - niestety częściowy, bo pogoda nie do końca do pływania. Czyli odwiedziny najbardziej na wschód wysuniętego punktu Afryki.
Image

Szlak Trou D'argent jest znany z posiadania najpiękniejszych plaż na tej wyspie. Niektórzy nawet mówią w internecie, że w tym kraju. I rzeczywiście, są urocze i fotogeniczne. Ja dotarłem do jakiś 2/3 tego szlaku - 5 plaż po drodze, więcej nie widziałem potrzeby. Sam szlak jest średnio-łatwy technicznie, dobrze oznaczony, ale męczący, bowiem idzie się dużo na słońcu i jest spora dawka wchodzenia w górę i w dół.
Image
Image
Image

Najpierw jest plaża Trou D'argent, fajna sympatyczna i blisko parkingu.
Image

Potem Anse Philibert, jeszcze bardzo urokliwa, szeroka - sam skorzystałem, ale były na tyle mocne fale, że nie zdecydowałem się iść głębiej, już przy głębokości do pasa wyższe fale wracały na tyle silnie, że ciężko było udać na nogach i zostać wciągniętym głębiej.
Image

Kolejna to też Trou D'argent - nazwy za open street map - osłonięta od północy cyplem, pędzącym tym punktem, który jest najbliżej Australii. Bodajże 4800 km. Plaża podobna do poprzedniej.
Image
Potem Grand Anse, najwieksza, ale też mniej ciekawa, skaliste dno w niektórych miejscach oraz niższe skalne ściany odbierają jej trochę uroku.
Image

A na koniec mojej trasy była Anse Bouteille. Najpiekniesza, malutka, bardzo urokliwa - naprawdę otwarta plażingu i smażingu.
Image

No i jest ratownik z rodziną. A i była odwiedzona przez piłkarzy Warszawskiej Legii. Poza czeskim wielkoludem i wirtuozem z Portugalii, był też jakiś nie grzeszący inteligencją, bo podpisał się per "ja"
Image
Góra
 Profil Relacje PM off
4 ludzi lubi ten post.
Mikolaj2206 uważa post za pomocny.
 
      
#10 PostWysłany: 14 Paź 2024 21:05 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 17 Sty 2011
Posty: 1717
złoty
Na sam koniec dnia dotarłem na drugi koniec wyspy, co nie jest takie trudne, bo ma ona 18 km długości. A tam była samotna palma,
Image

miejsce na piknik
Image

oraz plaża, która wygląda jak wersja 0.1 tych plaż z poprzedniego wpisu...
Image

A i nasi tu byli.
Image

Dzisiejszy dzień był trudniejszy niż można się było spodziewać, bowiem nie wiem czemu, przez większość dnia mój telefon nie był w stanie złapać zasięgu internetu (sygnał komórkowy przeważnie był), a GPS nawet jak złapał sygnał - co nie zdarzyło mu się dzisiaj zbyt często - to tracił go po dwóch, trzech minutach. Więc jak za dawnych czasów było, mapa i szukanie punktów orientacyjnych. Co nie jest trudne na oznaczonym szlaku, ale jadąc samochodem...
Albo mój telefon zaczyna powoli zaczyna mi dawać znać, że czas już do krainy szczęśliwych telefonów, albo Rosjanie przygotowują się do ataku na Diego Garcia - które już wkrótce będzie pod jurysdykcją Mauritiusu...
https://www.bbc.com/news/articles/c98ynejg4l5o

Na koniec dnia chciałem kupić jakąś pamiątkę spożywczą w pobliskim supermarkecie - który raczej wygląda jak Żabka po kilku latach nadużywania metamfetaminy - ale prawie wszystkie lokalnie wyglądające rzeczy były z Chin. Natomiast odkryłem, że jest w nim dostępne lokalne kraftowe piwo. Znaczy się, z sąsiedniej wyspy. I śmiesznie to wyglądało, jak przede mną pan kupował wino marki wino, za mną pan pół litra whisky, której nalepka wyglądała gorzej niż ta od wspomnianego wina - a dodatkowo dżentelmeni chyba do serca sobie wzięli oszczędzanie wody w związku panującą na wyspie suszą - i ja z małą, drogą butelką...
Image
Góra
 Profil Relacje PM off
5 ludzi lubi ten post.
 
      
#11 PostWysłany: 15 Paź 2024 14:07 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 17 Sty 2011
Posty: 1717
złoty
Dzisiaj był luźniejszy dzień - nie że wcześniej było intensywnie - ale po prostu po odwołaniu rejsu, skończyły mi się plany. Więc postanowiłem się trochę poszlajać po okolicy.

Na pierwszy ogień poszedł Port Mathurin, czyli główne miasto wyspy. Trzeba uczciwie powiedzieć, że nie jest to miejsce, które można by pokazać na pocztówkach - tak jakby miejsce, które powstało brzydkim kaczątkiem, na tyle się zasiedziało w tej formie, że już niezbyt może przetransformować się w inną formę. Nawet nie łabędzia - w cokolwiek. Chyba najbardziej mnie rozczulił warsztat oponiarski na główny placu/rynku miasteczka.
Image
Image
Image

Czy też pomnik mieszkańców, którzy zostali zmobilizowani na fronty obu wojen, wciśnięty pomiędzy parking, port i rondo. I utrzymany tak, jakby od zbudowania mało kto się nim interesował.
Image
Image

Niedaleko jest targowisko - czy też bazar skoro jest pod dachem, trochę wyrobów z liści palmy i innych rzeczy dla turystów, owoce oraz warzywa i przetwory, a dyskretnie z boku mięso i ryby. Moim zdaniem niezbyt warty odwiedzin.
Image

Na pożegnanie z wyspą wybrałem się na odrobinę plażingu - wyczytałem gdzieś że plaża Baladirou jest sympatyczna, a w dodatku było to niedaleko Port Mathurin. I tak, jest w porządku - długa plaża otoczona skałami, w dodatku jest długo płytko, więc osoby słabiej pływające powinny się czuć bardziej komfortowo. Ale do wczorajszych nie ma nawet podjazdu. A i niezbyt nadaje się do smażingu - czystego piasku jest ledwie 2-3 metry, ciągle zalewane. Potem jest dużo resztek rafy, kamieni patyków i szyszek - jest dużo drzewa dających zaciemnienie. Jak przyszedłem, poza mną była jedna osoba - w ciągu mojego pobytu przyszło z kilkanaście osób, a kąpała się jedna
Image
Image
Góra
 Profil Relacje PM off
4 ludzi lubi ten post.
 
      
#12 PostWysłany: 15 Paź 2024 19:53 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 17 Sty 2011
Posty: 1717
złoty
Jestem już na lotnisku i czas na pożegnanie z Rodrigues. Swoją drogą to fascynujące ile ludzie tutaj mają bagażu. Przede mną do odprawy jest 19 osób (a u mnie nie działa internet i nie mam tutaj wifi - więc muszę się odprawić analogowo), i wszyscy mają załadowane na full wózki bagażowe - torby, kartony, worki, parasole plażowe, pewnie kosze z kurami też się trafią... Ludzie są interesujący.
Image
Jakie mam wrażenia z pobytu na tej wyspie? Pozytywne, aczkolwiek szansa że wrócę jest mała. Wyspa jest średnio urodziwa, poza kilkoma miejscami. Jest to całkiem fajne miejsce dla miłośników plażing & smażing, poza tym, jest niewiele więcej - ze dwie atrakcje przyrodnicze, ze dwa szlaki oraz kilka małych wysp, na które można popłynąć, ale tam też jest trochę przyrody i więcej plaży z kąpielą.
Image
Turystycznie jest wyspą bardzo przyjazną, kwater jest wbrew pozorom sporo i ludzie w różny sposób próbują zapełnić ofertę - np. w moim noclegu można spróbować lokalnej kuchni a także wypożyczyć samochód bądź skuter. To ostatnie wydaje mi się najlepszym sposobem na zwiedzanie - to mała wyspa, dużo mieszkańców tak się porusza. No i nie ma problemów z parkingiem.
Image
Przygotowując się do wyjazdu, miałem problem ze znalezieniem wynajmu samochodów. Teraz wiem, że takie rzeczy najlepiej załatwia się przez kwaterę. Nawet jeśli tam nie ma takiej możliwości, to znają kogoś, kto ma. Ja w końcu znalazłem przez jakiś blog kontakt i było taniej, ale też zamiast w miarę nowoczesnego wozu, jeździłem starym, wielkim pickupem z prawie 250 tysięcy km na liczniku, manualną skrzynią biegów i manewrowością tira. Facet u którego wynajmowałem załatwiał wszytko na gębę (nawet nie wiem jak się nazywa - on mojego imienia też nie poznał), i trochę się na tym przejechałem - bo doliczył za "podstawienie" o czym nie było wcześniej mowy, ale i tak było to tańsze niż u hosta + dowóz z lotniska i porównywalne, ale wolniejsze niż u hosta + bus z lotniska.
Image
Poruszać się można autobusami - przystanki są co krok i często widać na drodze autobusy. W temacie o transporcie na wyspie jest trochę informacji.
Image
I na koniec, wczoraj obiecałem trochę polityki. Co prawda rozmawiałem tylko z jedną lokalną osobą, ale w dzisiejszych czasach wystarcza to do bycia ekspertem w 1/3 telewizji i połowie kanałów internetowych. Przy zwiedzaniu rezerwatu, wyszło na jaw że mieszkam na kwaterze u wicekomisarza. A wkrótce wybory do parlamentu Mauritiusa, gdzie Rodrigues ma całe dwa głosy. I ponoć mój gospodarz bardzo promuje w kampanii rozwój turystyki jako sposób na wzbogacenie mieszkańców (nie ma co się dziwić, w końcu sam na tym zarabia). Lotnisko będzie rozbudowywane, tak by przyjmować większe niż tylko śmigłowe samoloty - a to wygeneruje potrzebę hoteli, restauracji, transportu itp.
Image
A problem jest taki, że tutaj nie ma wody. Niektóre wsie mają uzupełnianą wodę raz na miesiąc czy dwa - muszą oszczędzać bądź wyłapać z deszczu. A rząd zamiast najpierw sobie z tym poradzić - edukacją, recyklingiem zanieczyszczonej wody czy czymś innym, woli powiększyć zużycie... Dodatkowo, tutejsze plaże - te najładniejsze - są również dlatego takie ładne, że są kompaktowe. Zresztą dojazd tam jest taki fatalny, że ja pierwszego dnia zawrócilem - bałem się, że moim czołgiem nie będę miał gdzie zawrócić, dopiero potem, na zdjęciu satelitarnym, zobaczyłem że jest na końcu parking na 10 samochodów. Bez wysiedleń tego się nie poprawi. Tak więc chyba miałem szczęście, że odwiedziłem Rodrigues teraz. Za kilka lat będzie to tłoczne miejsce pełne problemów...

Ps. Dzielni policjanci uciekają przed imigrantem z Madagaskaru...
Image

Ps2. Ktoś miałby ochotę na suszoną kiełbasę? Wędzona nad główną drogą w Port Mathurin.
Image
Góra
 Profil Relacje PM off
4 ludzi lubi ten post.
 
      
#13 PostWysłany: 16 Paź 2024 11:30 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 17 Sty 2011
Posty: 1717
złoty
Wczorajszy lot na Mauritius odbył się bez problemów, więc nie było o czym pisać. Trochę długi trawkę trwało odbieranie samochodu - no i ten dla odmiany ma kierunkowskaz po właściwej dla nas stronie, więc znowu się muszę przestawiać, by nie włączać wycieraczek...
Image

Pierwszym punktem dzisiejszego dnia było Le Morne Brabant, jedno z dwóch miejsc z listy UNESCO. Trochę niedoceniłem tutejszych korków i pod szlakiem zjawiłem się jakaś godzinę później niż planowałem, ale to nieistotny szczegół. Ludzi całkiem sporo - parking pełen o 11, więc lepiej przyjechać wcześniej.
Image

Planowałem przejść też drugą część szlaku, ale w momencie, w którym zaczynałem wchodzić skalnym żlebem, zaczęło mocno padać - kilka minut, ale to wystarczyło by sprawić że wszystkie kamienie stały się śliskie. I o ile wejść chyba bym dał radę, to obawiałem się zejścia. Dlatego zawróciłem. Patrząc na mijających mnie ludzi - większość w adidasach - chyba mam zbyt ostrożne podejście...
Image
Image
Image
Image
Image

Potem planowałem się udać troszkę odpocząć i spłukać się na plażę Le Morne która ponoć jest bardzo urokliwa, ale to nie był dobry pomysł. Jest to miejsce spotkań lokalsów średnio-starszego pokolenia (albo indyjskiej mniejszości), a plaża jest bardzo wąska, kąpiących się było mniej niż palców u jednej dłoni doświadczonego drwala - prawie że depresyjny nastrój. Więc sobie odpuściłem kąpiel, pewnie jeszcze kiedyś się trafi.
Image
Image
Góra
 Profil Relacje PM off
4 ludzi lubi ten post.
 
      
#14 PostWysłany: 16 Paź 2024 17:12 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 17 Sty 2011
Posty: 1717
złoty
Ech, problemy pierwszego świata. Zgodnie z pogodą rano zarówno weather.com jak I AccuWeather) miało nie lać. Cóż, najpierw popadało - od 14.30 ulewa. Miałem się przejść na zwiedzanie destylarni rumu i w ramach trzeźwienia bo miala być "degustacja rumu classic" - pójść na szlak. Szlak się poszedł moczyć, a degustacja była 9(!) różnych rzeczy, a destylarnia ma awarię i 3/4 nie działa. Ale po kolei.
Image

Tak więc, po nie do końca spełnionych planach z rana, chciałem ucieszyć duszę, a potem ciało - czyli odwiedzić destylarnię rumu i potem wypocić wszelkie używki odwiedzając nieodległe wodospady w Chamarel. Zwiedzanie z przewodnikiem połączone jest z degustacją, mi się wydawało że jednej porcji rumu. Wydaje mi się, że jest warte tych 600 rupii, ale jest też bardzo podstawowe. Szczególnie że duża część destylarni nie działa, bo jest awaria prasy do trzciny. Potem następuje degustacja - 9 różnych rumów, likierów oraz ponczu (aczkolwiek razem to będzie że 150ml). I dużą sprzedaż wiązana, bo przy okazji można sobie zadrinkowac bardziej premium napoje (od 2 euro za 3 letni, po cholera wie ile za ich najlepszy), zamówić degustacyjne parowanie z drzemami, no i jeszcze jest sklepik z wieloma ciekawymi rzeczami. Ale, jak dla mnie warte odwiedzin.

Image
Image
Image
Image

Plan był taki, że po "małej" degustacji, pójdę zobaczyć pobliski wodospad, no ale pogoda. Inna opcją jest pójście na obiad - ale wszystko w okolicy zamknięte, albo zamyka się w ciągu 30 min. I leje. A parking daleko...
Image

W końcu stwierdziłem że może będę mokry,całe nie jest zimno i poszedłem do samochodu. Udało się zdążyć do jedynej jeszcze czynnej restauracji - ale nic specjalnego, więc nie będę polecał. A potem przykra niespodzianka - bo tego nie wyczytałem - wodospad w Chamarel jest dostępny za opłatą, ta samą co do siedmiu kolorowych ziem. Więc sobie odpuściłem. Chciałem jeszcze przed zmrokiem odwiedzić coś innego, ale niestety - korki są takie, że nastepne 10 km jechałem przez ponad godzinę. I jak już osiągnąłem wysokość skrętu do Flic en Flac, to już się ściemniało...
Image
Góra
 Profil Relacje PM off
2 ludzi lubi ten post.
 
      
#15 PostWysłany: 17 Paź 2024 13:08 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 17 Sty 2011
Posty: 1717
złoty
Wspominałem o korkach? Wczoraj wieczorem sprawdzałem ile powinno rano zająć przejechanie 20 km, dodałem do przewidywanych 58 min dodatkowe pół godziny - a i tak przyjechałem 20 minut spóźniony i załapałem się na ostatnią łódkę dowożąca na katamaran (no dobra, przedostatnią, bo jeszcze jakaś rodzinę nam dowieźli jak już byliśmy sporo od brzegu). Bo dzisiaj dzień relaksowy. Oglądanie - jak będą - delfinów, trochę rafy i jakaś wysepka. Całodniowa wycieczka za 60 euro. Dlaczego ta? Cóż punkt startu był najbliższej noclegu - po doświadczeniach pierwszego dnia chciałem się zabezpieczyć. Jak widać, słusznie - ale niewystarczająco.
Image

Część pierwsza rejsu to "obserwacja" delfinów, polegająca na tym, że zgraja nastu łódek kręci się w kółko i szuka. Jak tylko ktoś coś zauważy - to zgraja płynie ma złamanie karku tam, niezbyt zważając na innych, więc było kilka całych wstecz, i spotkań "prawie że". Dość żałosne widowisko, szczególnie że delfinów za dużo nie ma - i może to lepiej. Tak, wiem, moralną ocenę powinienem włożyć do pudełka z napisem hipokryzja, bo sam do tego dopłacam. Aczkolwiek nie da się ukryć, że miałem typową polską radość, jak jedna motorówka z kilkoma osobami przygotowanymi do pływania (jedyna w naszej wesołej gromadce) - płetwy, maski i tak dalej - zauważyła jako pierwsza stadko, podpłynęła, zrobiła desant - delfiny dały nura i pojawiły się po chwili paręset metrów dalej. Zanim desant się pozbierał na łódkę - cała impreza była dużo, dużo, dalej...
Image
Image

Potem były odwiedziny Crystal Rock. Jak by to skomentować. Wiem: górale z Zakopanego powinni się uczyć jak sprzedawać cuda natury. Zgaduję, że pobliski mały kamien wystający z wody za kilka lat będzie sprzedawane jako osobny punkt wycieczki.
Image

Ale była też kąpiel - miodzio. Ta czysta przyjemność, gdy można się położyć na wodzie i pozwolić się nieść...
Image
Image

Kilka osób snorklowało, ale tak między Bugiem a prawdą - niezbyt dużo się działo pod wodą, nawet dwie osoby o tym wspomniały. Ale, nie miałem planów związanych z tą czynnością, więc meh.

Potem lunch - bbq, kurczak, kiełbaski i ryba. Przyjemne okoliczności - cóż więcej chcieć.

Pod sam koniec półgodzinna wizyta na Ile aux Benitier. Skoro już użyłem tego porównania - to takie Krupówki. Stragan na straganie z pamiątkami wyglądającymi na tanią chińszczyznę oraz napoje - w cenach premium. Ale przynajmniej sprzedawcy nie są nachalni.
Image
Image

Swoją drogą, podziwiam osoby, które zdecydowały się na kąpiel w tym żurze - bo całkiem sporo to zrobiło.
Image

Na koniec jeszcze przystanek podglądanie rybek - tutaj ludzie byli zadowoleni, ryb sporo, pewnie przynęta z bagietki pomogła.
Image
Ale ogólnie rzecz biorąc, pomimo mojego naruszenia i podśmiewania się - nie żałuję wydanej kasy i czas minął mi bardzo przyjemnie. W końcu wiatr we włosach i od czasu do czasu krople bryzy w oczy - to czysta przyjemność.
Góra
 Profil Relacje PM off
2 ludzi lubi ten post.
 
      
#16 PostWysłany: 17 Paź 2024 19:29 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 17 Sty 2011
Posty: 1717
złoty
Skoro cały dzień relaksu - to dlaczego nie zakończyć go podobnie? Dlatego stwierdziłem, że jeszcze zafunduję sobie kąpiel. Niedaleko od drogi do noclegu, miałem zanotowane dwie plaże jako godne zainteresowania.

Na pierwszy ogień poszła plaża w Wolmar, ale dość szybko pojechałem dalej. Sama plaża jest całkiem ok, ale ma raptem 50 metrów długości i nie ograniczają jej klify - tylko hotelowe plaże. Uznałem, że skoro jestem w rajskim zakątku, to mogę powybrzydzać.
Image
Image

Więc pojechałem na plażę w Fic en Flac. Tutaj jest podobnie - ładna, szeroka plaża, ale ciągnie się ona bardzo długo i każdy ma sporo miejsca dla siebie. Zejście do wody jest łagodne - czysta przyjemność do kąpieli. A jeszcze dalej, tam, skąd już nie mam zdjęć - jest bardzo szeroka plaża. Jedyny minus, ogrodzona strefa jest tylko do głębokości jakiegoś metra z lekkim kawałkiem.
Image
Image

Powinienem też sprostować jedna rzecz napisaną jeszcze w Rodrigues. Otóż tamto kraftowe piwo jest takim samym kraftem jak Książęce w PL - czyli marka tworzona przez największego wytwórcę, by uszczknąć rynek. Na szczęście znalazłem przylądkiem w sklepie innego krafta - Flying Dodo. Miałem ich browarniany pub na liście do odwiedzenia - ale z powodu korków, które rozwalają jakiekolwiek plany, odpuściłem sobie ten pomysł. A tutaj taka niespodzianka. Równie dużą niespodziankę miałem przy kasie, gdzie okazało się że kaucja za butelkę, jest wartości mniej więcej połowy piwa. Dość drogiego.
Image

Swoją drogą, kupowałem jeden owoc, który planuję przemycić do Unii Europejskiej, sprzedawany na sztuki - ale zostałem cofnięty z kasy, żeby u pani obsługującej wagę na owocach/warzywach dostać nalepkę. Tutejsze pomysły są czasem pocieszne.
Góra
 Profil Relacje PM off
4 ludzi lubi ten post.
 
      
#17 PostWysłany: 18 Paź 2024 12:00 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 17 Sty 2011
Posty: 1717
złoty
Dzisiaj znowu za planowanie dnia współodpowiada natura. Planem był pełen szlak 7 wodospadów - ale w prognozie około 14 miało zacząć mocnej padać a, jakby na to nie patrzeć, korzenie, ziemia i glina nie są dobrym pomysłem na deszcz. Więc zdecydowałem się na krótszą trasę - i tak już w drodze powrotnej do samochodu zaczynało padać. Ale nie uprzedzajmy faktów.

Jest to dość popularne miejsce, zarówno jeśli chodzi o turystów, jak i przewodników oferujących swoje usługi. Nie są nachalni - ale czystym chamstwem jest ich polityka trasowania wejść/wyjść ze szlaku (jest ich kilka) uciętymi gałęziami, tak by przypadkowy turysta miał problem.
Image

Samą trasą jest średnio trudna - ale w wielu miejscach trzeba używać wszystkich kończyn i jest też męcząca, jest dużo wejść i zejść. Ale widoki to z pewnością rekompensują. Dla lubiących dodatkowe atrakcje jest możliwość skoku do wody przy dwóch wodospadach, kąpieli - oraz rybnego spa.
Image
Image
Image
Image
Image
Image
Image

Widziałem na szlaku wiele rodzin z mniejszymi dziećmi, oraz osoby w wieku emerytalnym - przewodnicy wydawali się zdolni wystarczająco, by wszystkich chętnych przeprowadzić przez tą trasę. Mi ona zajęła prawie 3h bez zbytniego spieszenia się, z kąpielą (na skoki się nie odważyłem), zdjęciami i skubaniem martwego naskórka.
Image
Góra
 Profil Relacje PM off
2 ludzi lubi ten post.
 
      
#18 PostWysłany: 18 Paź 2024 17:33 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 17 Sty 2011
Posty: 1717
złoty
Skoro pada, to trzeba przenieść się do wnętrz na chwilkę. Planując wyjazd, zwróciłem uwagę na plantację herbaty Bois Cheri. Oprowadzanie i muzeum plus degustacja - 650 rupii. Samo muzeum - 100. Czy oprowadzanie po fabryce jest tego warte? Hmmm, raczej dla koneserów - kto raz był w takiej fabryce, widział je wszystkie. Może różni się kolor i kształt maszyn, ale etapy są takie same. Czy muzeum jest warte wizyty? Średnio.
Image
Image

Degustacja jest w restauracji, kilometr za fabryką - taką drogą, że ja się trochę obawiałem wynajętego samochodu. Ale czy ona jest warta wizyty w fabryce? Tak, nielimitowany wrzątek i 11 herbat - dla osoby pijącej po naście szklanek herbaty dziennie - no, ba.
Image

Pierwotnie miałem ominąć ten punkt - bo fabryka jest czynna do 14, a za dnia lepiej eksplorować przyrodę - no ale pogoda zdecydowała za mnie. I muszę powiedzieć - nie żałuję. Herbata może nie wzbudza wielkiego zachwytu, ale w połączeniu z otoczeniem jest bardzo wakacyjnym przeżyciem.
Image
Na obiad kurczaczek...
Image

...czy wieprzowinka?
Image

Był kurczak w sosie waniliowym. Nie na tyle ciekawy by polecić - wanilii tam nie czułem. A i trochę głupio się człowiek czuje, jak je, a pani sprzątająca wymiata spod niego ewentualne okruszki. Restauracja ponoć czynna do 22.
Image

Truskawką na torcie dzisiejszego dnia miały być wodospady Eau Bleu. Nie wiem czy mi GPS miał piąteczek, czy ktoś zaiwanił rzekę - pewnie jakiś złoczyńca ze świata Austina Powersa, ale wodospad wygląda tak:
Image
Image
Góra
 Profil Relacje PM off
4 ludzi lubi ten post.
 
      
#19 PostWysłany: 19 Paź 2024 12:06 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 17 Sty 2011
Posty: 1717
złoty
Ostatni dzień pobytu rozpocząłem od zwiedzania organicznej plantacji wanilii - wstęp 200, nie jest to może coś wielkiego i obowiązkowego, ale ciekawa dla mnie była obserwacja wielu (bo nie tylko wanilii) egzotycznych owoców. Plus degustacja różnych drzemów. Dobrze spędzona prawie godzina.
Image
Image
Image
Image
Image

Resztę czasu na wyspie planowałem spędzić w stolicy Port Louis. Jako pierwsze odwiedziłem drugą wyspiarską atrakcję z listy UNESCO - Aapravasi Ghat, czyli miejsce w którym robotnicy kontraktowi z różnych części imperium nad którym nie zachodziło słońce - głównie Indii - były rejestrowani po przybyciu na wyspę. Tuż obok jest muzeum poświęcone osobom, które zastąpili - czyli niewolnikom. Ale było czynne tylko do 12, więc nie zdążyłem ( mój błąd, miałem zanotowane, że do 16 - ale to w tygodniu).
Image

Co do Aapravasi Ghat mam mieszane uczucia. Ruina baraku z przybudówkami, z małą ilością opisów. Nie przygotowałem się zbytnio, a sama placówka nie pomaga nieobeznanym zbytnio...
Image
Wiecie do czego wykorzystuje się największy ceglany budynek w obszarze Oceanu Indyjskiego?
Image
Image

Ostatnią częścią wizyty w Port Louis był targ. Najpierw część niespożywcza w okolicy. Gdzie można kupić chyba wszystko, od perfum - oryginalnych, przez złote zegarki - rom płakał jak sprzedawał, poprzez koszulki bardziej znanych klubów - z autografem jak się poprosi, aż po garnki i drobny sprzęt AGD.
Image
Image

Na targu ciasno i gwarno. Plus orgia kolorów i smaków.
Image
Image

Mięsny w budynku obok.
Image

Jeśli ktoś by się obawiał 100% lokalnego sposobu przyrządzania jedzenia, to rzut beretem jest Victoria Urban Station, gdzie też jest coś w rodzaju targu, jest kilka stoisk z jedzeniem - i jest czyściej i mniej chaotycznie. Ale tylko trochę.
Image

A na koniec okazało się, że Europa jest zaledwie po drugiej stronie ulicy.
Image
Góra
 Profil Relacje PM off
naimad lubi ten post.
 
      
#20 PostWysłany: 19 Paź 2024 15:10 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 17 Sty 2011
Posty: 1717
złoty
-- 19 Paź 2024 13:43 --

No i rajskie wakacje w Mauritiusie (w sensie "w kraju zwanym Mauritius") się skończyły. Jak zapamiętam tą ostatnią wyspę? Mam mieszane uczucia. Z jednej strony jest tutaj co tracić, atrakcje są różnego rodzaju i pewnie zaspokoją wielu - ale u mnie dominujące w pamięci będą korki. Co jest trochę smutne, bo jak bym chciał siedząc wakacje w korku, to bym pojeździł siebie z Zielonej Białołęki na Mordor - a nie leciał na drugi koniec świata. Oraz pewnego rodzaju dualizm - jest tu sporo ładnych miesc, ale ogólnie nie jest aż tak pięknie jak się spodziewałem. I będę też pamiętał słabe google maps, które ładnych parę razy z uporem maniaka kierowały mnie na nieistniejące drogi. Jak tutaj:
Image
Image

Innym negatywem była dla mnie ilość śmieci. Dużo tego się wala w wieku miejscach i - mi - to przeszkadza. Ale, pewnie tylko mnie, bo w jednym miejscu widziałem jak przy dużej kupie śmieci, zamiast to sprzątnąć, dodano tylko tabliczkę o "dbaniu o wspólne dobro". Żeby nie było, najsmutniejsze miejsce dla mnie było na szlaku do Le Morne Brabant, gdzie w jednym miejscu było wydeptane w krzakach odgałęzienie - kilka metrów - gdzie wszedłem bo był ładny widok z niego, ale wszystko psuła gigantyczna wręcz ilość zużytych chusteczek. A tego ad-hoc toi-toia niezbyt można zrzucić na lokalsów...
Image
Image

Zaskoczeniem dla mnie, była przewaga turystów z Francji (albo francuskojęzycznych). Wydaje mi się, że z 2/3 przyjezdnych pochodziła z tego kraju - na Rodrigues przewaga była dużo większa. Nie wiem dlaczego, wydawało mi się, że tak będzie raczej na Reunion, a nie tutaj (z tego co mówił mi host, odpowiedź jest prosta - na Reunion nie ma plaż...).
Image
Image

Ale, na pewno warto było odwiedzić ten kraj i obie wyspy, sumarycznie blaski przesłaniają cienie.
Image
Image
Image
Image

Ps. Kończę ten wpis pod check-inem - "nie mamy pańskiego biletu i co pan nam zrobi". Czekamy na supervisora. Stay tuned.

-- 19 Paź 2024 14:10 --

abelincoln napisał(a):
Ps. Kończę ten wpis pod check-inem - "nie mamy pańskiego biletu i co pan nam zrobi". Czekamy na supervisora. Stay tuned.


Wygląda na to, że przy odwołaniu NBO-LHR i zmianie na NBO-CDG-LHR gdzieś zniknął pierwszy odcinek, trochę śmy się po przekomarzali i panie za biurkiem zrobiły to co panie za biurkiem robią najlepiej. Przerzuciły problem gdzieś indziej - dostałem boarding pass na MRU-NBO i w Nairobi mam się pytać co dalej. One step at a time :D
Góra
 Profil Relacje PM off
4 ludzi lubi ten post.
 
      
Wyświetl posty z poprzednich:  Sortuj według  
Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 26 posty(ów) ]  Idź do strony 1, 2  Następna

Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina (czas letni)


Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 1 gość


Nie możesz zakładać nowych tematów na tym forum
Nie możesz odpowiadać w tematach na tym forum
Nie możesz edytować swoich postów na tym forum
Nie możesz usuwać swoich postów na tym forum
Nie możesz dodawać załączników na tym forum

Przeszukaj temat:
  
phpBB® Forum Software © phpBB Group