Fly4free.pl

Temat z przyczyn technicznych zarchiwizowany - https://static.fly4free.pl/forum/Wenezu ... m_jest.pdf

_________________

Dzięki, widziałem większość, aczkolwiek to jednak youtubowy content gościa, który kogoś miał na miejscu i wtopił się w ten kraj na dłużej, co samo w sobie było bardzo ciekawe. Natomiast jestem ciekaw jak wygląda zwykła podróż tam - taka jakby poleciało się do Meksyku czy Argentyny na dwa tygodnie pozwiedzać. Czy jest to w ogóle do zrobienia, żeby zorganizować normalną podróż tam, pozwiedzać co najciekawsze i wrócić bez żadnych komplikacji.

Tylko Caracas, ale na świeżo od "bald and bankrupt" (i on nie miał nikogo na miejscu - tak twierdzi)

Pierwsze wrażenia . Żeby cokolwiek się dowiedzieć najlepiej zarezerwować jakiś nocleg i wypytać hosta. W internecie jeżeli już się coś znajdzie to na zagranicznych blogach i generalnie z 2010 roku. Jak przekroczyć granice lądem już pisałem w odpowiednim wątku . Warto mieć ze sobą kolumbijskie peso bo na granicy i kilkanaście km za nią można płacić jeszcze kolumbijską walutą. Można ją kupić również na przejściu granicznym , nie kupi się boliwarów, dopiero w miasteczku 20 km od granicy. Warto mieć parę groszy w lokalnej walucie ale generalnie aktualnie kurs oficjalny a czarnorynkowy to różnica tylko 1,5 boliwara ( oficjalnie 1 USD to 26,2 Boliwara a czarnorynkowy 27,5 )Wszędzie można płacić dolarami, w marketach cena jest podana w dolarach i boliwarach . Na razie nie przeszedł nam dwa razy Revolut, zarówno Visa jak i MC. Przechodzi karta Aliora która niestety ma gorszy przelicznik . Kupując kartą za każdym razem trzeba podawać numer paszportu . W cale nie jest tanio, szczególnie po Kolumbii. Myśle że ceny podobne jak w Panamie . Po drogach jeżdżą rozklekotane stare limuzyny. Drogi w kiepskim stanie, dużo dziur i bardzo dużo śmieci na poboczach . Na stacjach benzynowych chyba nie ma paliwa bo są puste a jak jest paliwo to są duże kolejki i wpuszczają na ogrodzoną stacje tylko pare samochodów. Wszędzie za to można kupić benzynę na poboczach . Oficjalna cena na stacjach to 0,5 USD, na ulicy 1 USD. Uber nie działa , są zaufane biura oferujące podwózkę . Zamawia się przejazd przez Whatsappa ,za 6 km w Maracaibo płaciliśmy 5 USD. Są to nieoznakowane pojazdy. Chcieliśmy rano jechać do Meridy (430 km) , ale okazało się że z tak dużego miasta jest tylko jeden bezpośredni autobus ale tylko nocny. Można było jechać w dzień z dwoma przesiadkami busami ale host i taksówkarz nam to odradzali twierdząc że nie jest to za bezpieczna opcja. To tyle po pierwszym dniu. Jak macie jakieś pytania to chętnie odpowiem.

_________________
http://swiatwmoimzasiegu.blogspot.com/

@mmaratonczyk fanem roznych takich social mediowych przekazow nie jestem, ale ten BezPlanu chyba oddaje dosyc dobrze co i jak w Wenezueli:

_________________
navigare necesse est

Kolejne miasto na trasie to Merida. Nocny autobus, 430 km do pokonania. Po niespełna 5 km mamy już kontrolę i to całkiem solidną. Wyrzucają wszystkich z autobusu , ustawiają w rzędach z bagażami , oddzielnie kobiety i mężczyźni. Następnie do akcji wkracza piesek szukając narkotyków. Całość zajmuje 1,5 godziny . Na całe szczęście nie było więcej blokad . Droga rożna , pewnie 1/3 było szutru . Docieramy po 13 godzinach.
Potwierdzają się wcześniejsze obserwacje że jest problem z paliwem. Długie kolejki do stacji benzynowej . Autobus w nocy tankował gdzieś na lewo, wlewali z beczek paliwo. Host nam powiedział że Wenezuela nie jest w stanie sam przetworzyć ropy. Wysyła ją za granicę i z powrotem odbiera gotowe paliwo.
Sama Merida bardziej cywilizowana. Mniej naganiaczy. Ale turystów nie widać. Ci ze Stanów mają bana a to oni głównie tutaj bywają.
Ciężko cokolwiek załatwić . Nawet wycieczkę na Catatumbo. A główny problem tej wycieczki to brak na prowincji benzyny do łódki , które kosztuje tam jeszcze więcej 1,5 USD . Kiedyś jechało się na miejsce bez agencji brało łódkę i po sprawie. Teraz to jest trudne. Wycieczka na dwie noce to 250 USD . Próbujemy załatwić coś chociaż na jedną noc ale rozmowy z biurami są ciężkie . Mieliśmy już potwierdzenie terminu ale później gościu nie odpowiadał na telefon i nic nie wyszło .
W sklepach naprawdę nie jest tanio. Warzywa jeszcze w miarę .
Revolut nie przechodzi . Nie próbowaliśmy ale host powiedział że europejską kartą nie wypłaci się kasy z bankomatu. Warto mieć dolary przy sobie.
W Meridzie pogoda przyjemna, w nocy trochę pada deszczyk.Nie potrzeba hostelu z klimatyzacją.
Są problemy z bieżąca wodą , ledwo leci albo jej w ogóle nie ma . Prąd też czasami wyłączają.

Trochę fotek z Maracaibo

_________________
http://swiatwmoimzasiegu.blogspot.com/

Jak na eutanazję, to cena okazyjna.

Nie przesadzajmy. W Wenezueli ostatnio dużo się poprawiło. Jacyś turyści też wrócili. Bez lokalnego fixera jednak bym nie jechał.

_________________
Moje podróże - piotrwasil.com

Nawet jeden kolega @mmaratonczyk w tej chwili tam jest lub nawet już wrócił.

_________________

Hej. Już opuściłem drogą lądową Wenezuelę i jestem w Kolumbii. Nie jest aż tak strasznie , bardziej niepewnie czułem się podróżując przez dwa miesiące po Brazylii . Fakt że jest totalna dezinformacja co wynika z tego że miejscowi nie mają dostępu do social mediów . Przejechaliśmy komunikacją publiczną tysiąc kilometrów i jest to wykonalne tylko trzeba uzbroić się w cierpliwość . Informacje najlepiej czerpać od hostów , którzy chętnie pomagają. Można wynająć auto z kierowcą , tak nam mówili miejscowi. Na pewno jest wówczas bezpieczniej, bo na nas patrzyli jak na atrakcję turystyczną.

_________________
http://swiatwmoimzasiegu.blogspot.com/

Ja byłem jeszcze za Chaveza, w 2011 r.
Teraz, to tylko naprawdę odważni tam jeżdżą.

Według „Washington Post” wydaje się, że zmierzamy do porozumienia USA–Wenezuela w sprawie zniesienia embarga



https://www.washingtonpost.com/world/20 ... ions-deal/

@piotrek_, ale byles w Caracas? Jak tam obecnie jest? Slyszalem ze sie polepszylo i calkiem ok bezpieczenstwo-wise do podrozowania?

Byłem w Caracas, ale spędziłem tam tylko 2 noce.
Raz po 22:00 chodziłem po okolicy w poszukiwaniu budki z czymś do jedzenia.
Nic niebezpiecznego mnie nie spotkało.
Na pewno nie jest to już takie samo niebezpieczne Caracas jak kilka lat temu.
Jeśli chodzi o święta to było trochę świątecznych wizualizacji, światełek, czy gdzieniegdzie jakaś choinka, ale nikt Bożego Narodzenia w Wenezueli nie obchodził w październiku.

Cześć, kilka dni temu odwiedzałam Wenezuelę i nakręciłam parę filmików żeby pokazać jak to teraz tam wygląda.