Fly4free.pl

Mam pytanie ponieważ będziemy lądować w Sajgonie i tutaj pobędziemy z 3 dni i później mamy zamiar udać się do Kambodży.Z tego co czytałem to jedzie stąd autobus do Pnom Penh 6h szybsza wersja, ale mamy w planach bodajże mekong i z tego co czytałem to można kupić w biurach 3 dniowy mekong z wplywem do stolicy kambodzy czy jest możliwość 2 dniowej takiej wycieczki bo zależy nam na czasie ewentualnie jakos na wlasną ręke(warto wlecz się tym mekongiem do kambodzy) i czy naprzykład z CHAU DOC koniecznie musimy plynąć do Pnom penh żeby dostać się do sihanoukville i koh rong. Następne pytanie czy ktoś był i ma jakieś uwagi dotyczących wybrzerza kambodzy i wysp koh rong czy warto jechac itd.podróż będzie od początku marca i boimy się że usmażymy się w miastach.Warto więcej czasu spędzić w kambodzy na wyspach czy lepiej więcej czasu poświęcić wyspą tajlandzkim..Byłbym wdzięczny za jakieś rady odnośnie podróży z Wietnamu poprzez kambodze do tajlandii mamy mało czasu bo miesiąc.wyjazd 50 procent zwidzanie 50 imprezy
Lot w pierwzą stronę mamy do Sajgonu a powrót z Bangkoku

Wstepny plan tripa to

Saigon-delta mekongu(pnom penh)-sihanoukville -angkor wat-bangkok-krabi-bangkok

Wiekszosc biur sprzedaje 3-dniową wycieczkę Mekongiem do PP. Ale znając tamtejsze zwyczaje, jesli zapłacisz więcej to skrócą do dwóch dni.
Z wysp polecam Kho Chang - mozna na nią dojechac z Kambodzy od strony Sihanoulville.

Nie wiem, jaką planujesz wycieczkę po Mekongu, ale jeśli rozważasz potem pozostanie w którymś z miast w Delcie Mekongu to możesz wszystko z łatwością zorganizować na własną rękę. Do Chau Doc dojedziesz z większości dużych miast Delty autokarem (polecam linie PHUONG TRANG - bardzo wygodne i czyste). W Chau Doc w hotelu (prawdopodobnie będziesz potrzebował noclegu w Chau Doc) pytasz o slow boat do Phnomm Penh, który rusza codziennie o 7 rano - o 15 jesteś na miejscu w PP. Co do slow boat - to łodzią płynie się do granicy z Kambodżą, a w Kambodży jest już bus do PP. W sumie dosyć wygodne rozwiązanie. Łódź po drodze zatrzymuje się w wiosce mniejszości narodowej w Chau Doc oraz w wiosce na palach na Mekongu (z hodowlą pangi pod podłogą domu ).

Generanie polecam - byłem w sierpniu i wszystko odbyło się sprawnie, łącznie ze zorganizowaniem nam biletów na dalszy autokar do Siem Reap (którym jechaliśmy tego samego dnia z PP) i nocleg w hotelu w Siem Reap. Bilety kupiliśmy od babki na łodzi - trochę się wahaliśmy, ale wszystko było ok - mieliśmy w PP transfer między dworcami w cenie oraz w Siem Reap z dworca do hotelu. Nawet w międzyczasie sprawdziliśmy ceny biletów na dworcu (taką samą zapłaciliśmy u Wietnamki na łodzi).

Namiary na hotel, w którym nam wszystko zorganizowano:
http://pl.tripadvisor.com/Hotel_Review- ... vince.html
(pierwsza recenzja od Zosi T. opisuje szczegóły naszej dalszej wycieczki)

Jeśli chodzi o D. Mekongu to polecam również "homestay" (w cudzysłowie bo biznes się trochę rozrósł, choć nadal jest całkiem klimatycznie) w okolicach Can Tho:
http://pl.tripadvisor.com/Hotel_Review- ... Delta.html

Hung z homestay załatwił nam transport do Chau Doc i w/w nocleg w Chau Doc. W południowym Wietnamie przekonaliśmy się, że takie polecenia mogą być przydatne

Co do noclegu w Sajgonie, polecam:
http://pl.tripadvisor.com/Hotel_Review- ... _City.html

Niestety, nie pomogę w kwestii wybrzeża Kambodży, bo nie dane było mi zwiedzać.
Miłej wycieczki!

Jeśli chodzi o wybrzeże Kambodży, to byłam w dwóch miejscach - Sihanoukville i Koh Russei. W sihanouk spaliśmy w okolicach Independence Beach - Ma-sak-ra. Syf, jakiś ściek z pomyjami z hotelu wpływał strużką do morza, strasznie dużo ludzi, impreza na imprezie, happy pizza i wszechobecne, nienajmłodsze już panie proponujące bum-bum. Następnie popłyneliśmy na wyspę Koh Russei którą szczerzę mogę polecić. W zasadzie nie ma tam nic do roboty poza piciem i leżeniem na plaży. W pół dnia można obejść pół wyspy po wybrzeżu ( miejscami było nawet całkiem emocjonująco - szczególnie w japonkach ). Po stronie "od morza" przyjemny resort z bardzo prymitywnymi bungalowami, bar, prąd tylko na generator więc wyłączany w nocy ( nie obejdzie sie bez latarek). Ogólnie chill out Z powrotem do Sihanoukville na naszą prośbę łódka popłynęła na plażę Otres. Było tam duuuużo lepiej niż na Independence, mnóstwo bardzo przyjemnych bungalowów na plaży - niektóre o wysokim standarcie, klimatyczne knajpki, panie chodzące po plaży proponujące owoce morza z grilla, owoce albo masaże. Ale nadal mnóstwo ludzi, chociaż plaża bardziej rozległa, szersza, więc było całkiem luźno. Nie mam porównania do "rajskich" wysp w Tajlandii, ale jeśli ktoś nie przepada za dyskotekami i tłumem to polecam wspomnianą Koh Russei - aczkolwiek wygód tam nie ma, i na to się trzeba przygotować.

Dzięki wielkie za odpowiedzi mam jeszcze pytanko o bankomaty w kambodzy w stoilicy i w Sihanoukville czy bez problemu wypłacę pieniądze z karty polskiej visa elektron debetowa mbnak czy mastercard mbank ewentualnie pekao.Mam jeszcze pytanko czy Sihanoukville kursuję coś do Siem Reap czy trzeba jechać przez PNOM PENH.

ALbertT- mam pytanie jak długo się płynie łodką tym mekongiem skoro mówisz że od Granicy autobusem jedzie się do stolicy kambodzy.Mam jescze pytanko czy oplaca się brać wycieczke jednodniową na delte mekongu i z sajgonu jechac do pnom penh(czy praktycznie się nic nie zobaczy).Odnosnie Chao Doc łódka tylko wypływa o 7 rano do kambodzy czy są jakies inne godziny.


Marcelina 24- mam pytanie w sumie odnośnie bungallow na wyspach jak sprawa wyglada tam z kradziezami czy raczej wartosciowe rzeczy trzeba brac zesoba typu aparat telefon.Ogólnie myślimy pobyć z 3 dni na wyspach po upalnych dniach pewnie w Sajgonie. Dzięki wielkie za wskazanie lepszej plaży w Sihanoukville.Nie mieliście problemy z rezerwacja bungalow jak odrazu przyjechaliście czy rezerwowaliście je wcześniej.

Dokładnie nie pamiętam, ale płynęło się coś ok. 4-5 h, licząc razem ze wspomnianymi wycieczkami. Do tego dochodził postój na granicy (Wietnamka zajęła się Wizami za symboliczną opłatą 0,5 USD) coś ok 1h i poniżej 2h jazdy busem do PP. Co do wycieczki, to ja miałem taką u w/w Hunga w homestayu - wcześnie rano (6.00) zabrał nas swoją łodzią na floating market, a potem pokazał różne ciekawostki w okolicy (Odwiedziliśmy fabrykę makaronu ryżowego, hodowlę sadzonek i farmę arbuzów i ryżu, młyn ryżowy) i wróciliśmy na lunch ok.13-14 do homestayu. Jak na mój gust było w sam raz (po 12 robi się piekielnie gorąco), do tego wieczorem zwiedzaliśmy wioskę, w której mieszkaliśmy (przydomowa manufaktura mat z miejscowego pnącza + ogólnie życie wioski), no i te 5h z przystankami w drodze do Kambodży. Nie mam porównania do zorganizowanego rejsu, ale jak dla mnie powyższe było w sam raz.

Ja na Twoim miejscu uderzyłbym na własną rękę do delty z Sajgonu, a potem do Chau Doc i stamtąd do PP. Jest tam bezpiecznie, ale poczujesz dreszczyk emocji, jak np. w takiej mieścinie jak Chau Doc przez całe popołudnie nie spotkasz białego człowieka A wszędzie dookoła będą podbiegały do Ciebie dzieciaki machając przyjaźnie (to chyba jakiś dobry omen dla nich - robiły to zupełnie bezinteresownie, zero żebrania). Polecam też jakiś homestay, jeśli tak jak ja nie jesteś wytrawnym backpackersem, to polecam Hunga, który oferuje dobry kompromis między liźnięciem lokalnego życia, a zachowaniem podstawowych standardów, do których jest przyzwyczajony biały człowiek. A jak chciałbyś coś bardziej stricte lokalnego to też znajdziesz.

Zorganizowane rejsy jakby co kupisz na miejscu, w każdym większym mieście (zawsze negocjuj )

Co do późniejszych łodzi do Phnomm Penh, to chyba nic później nie ma. Chyba (jeśli czegoś tu nie mieszam) szybko zamykają tę granicę (14-15? kilka innych też jakoś tak wcześnie, to główne na trasie z Sajgonu do PP działa chyba dłużej) i po prostu nie przejedziesz do Kambodży z Chau Doc później.

A bankomaty, w PP nie będzie problemu, w Siem Reap też nie. Nawet znajdziesz jak poszukasz takie gdzie wypłacisz dolary bez prowizji. Ja znalazłem informacje na wikitravel.org i w kwestii bankomatów (i wielu innych też) było tak jak napisali.

Na Koh Russei po drugiej stronie wyspy (trzeba było przejść w poprzek wyspy od miejsca gdzie przypływają łodzie z sihanouk) w tym wspomnianym resorcie, a właściwie resorciku, było ok 20 osób i praktycznie wszyscy to 20-30-40 letni backpakerzy, była 4 ok 50-letnich Francuzów i tyle. Bungalowu nie zamykaliśmy- chyba nawet sie nie dało - nic nie zginęło, aczkolwiek też za dużo ze sobą nie mieliśmy- komórkę i tak zawsze noszę przy sobie, a za aparat mamy prymitywną tanią lustrzankę. Okradziono nas natomiast w Sajgonie ( wyrwano plecak)- ostrzegano nas przed tym, ale w Wietnamie byliśmy w następnym roku, już po pobycie w Laosie i Kambodży w których (moim zdaniem) ciężko uwierzyć że ktokolwiek, gdziekolwiek miałby Ci coś ukraść. Zgubiła nas naiwność .
Wracając do meritum, z bungalowem na koh russei problemu nie było, gorzej na Otres - wszystko było pozajmowane, z trudem coś znaleźliśmy - ale dało się.